Wiara przenosi góry, czy Gó ra przyniesie wiarę?
Tymczasowy szkoleniowiec Lecha Poznań zapowiada, że każda seria ma swój koniec, więc ta Legii też może się skończyć.
Na pewno jest to duże wyzwanie i mecz, przed którym trzeba robić swoje i jak najlepiej przygotować zespół, żeby dobrze zagrał. Drużyna przez cały tydzień dobrze pracowała na zajęciach i jest odpowiednio zmotywowana przed tym starciem – powiedział na swojej pierwszej i ostatniej konferencji prasowej jako trener Lecha Poznań Janusz Góra. Cóż, trudno było oprzeć się wrażeniu, że szkoleniowiec za punkt honoru postawił sobie niepowiedzenie niczego ciekawego i kibicom Kolejorza pozostaje mieć nadzieję, iż ma znacznie bardziej interesujący plan na spotkanie z Legią Warszawa. Bo w innym wypadku będzie ciekawie tylko dla mistrzów Polski i jednocześnie liderów ekstraklasy.
Znaleźć słabe punkty
Góra wyjątkowo poprowadzi ekipę z Poznania, ponieważ we wtorek zwolniono z pełnienia obowiązków Dariusza Żurawia, a jego następca Maciej Skorża zacznie pracę od poniedziałku. Do tej pory 57-latek był asystentem i nie wiadomo, czy po starciu z Legią zostanie w sztabie szkoleniowym, czy może nowy trener zażyczy sobie zmiany. W każdym razie podczas piątkowej konferencji prasowej niełatwo było sobie wyobrazić, że 22 lata wcześniej po meczu SSV Ulm z Hansą Rostock (1:2) to właśnie ten człowiek wściekły wrzeszczał do kamery: „Skandal!”. A po chwili odepchnął kogoś, kto akurat stał mu na drodze do tunelu prowadzącego do szatni na Ostseestadion. A właśnie takiej pasji potrzeba lechitom, by sprawić niespodziankę w niedzielę. Czy Górą ma ją jeszcze w sobie? – Na pewno będziemy starali się wykorzystać słabsze punkty Legii. Rywale mają za sobą serię bardzo dobrych meczów, jednak każda seria kiedyś się kończy – twierdzi szkoleniowiec. Mówi się, że wiara przenosi góry, ale czy Góra przyniesie wiarę, w tym wypadku piłkarzom we własne umiejętności? Po dwóch porażkach z rzędu (z Jagiellonią 2:3 i Cracovią 1:2) ta może być nadwątlona, a bez niej nie ma mowy o pokrzyżowaniu szyków warszawskiej drużynie.
Kamiński w obronie
– Pracowaliśmy w tym tygodniu intensywnie nad różnymi rozwiązaniami, wyglądało to nieźle, tak że nie da się wykluczyć, że będą jakieś
zmiany personalne – uchylał rąbka tajemnicy Góra. Przy Bułgarskiej na pewno zabraknie kontuzjowanego Alana Czerwińskiego, co oznacza, że znów na prawej obronie wystąpi nominalny skrzydłowy Jakub Kamiński. I to akurat zła wiadomość dla fanów, ponieważ o ile nie można odmówić 18-latkowi wielkiego talentu i dojrzałości, o tyle ostatnio jako zawodnik defensywy zwyczajnie zawodzi. Popełniał błędy skutkujące golami przeciwników zarówno w starciu z Jagą, jak i z Pasami. Do trzech razy sztuka?