Przeglad Sportowy

Żona i dzieci protestowa­ły

Włodzimier­z Gąsior nie chciał przyjmować oferty Stali Mielec, ale poczuł, że nie może odmówić.

- Jarosław KOLIŃSKI @Jarekolins­ki

Jak żona zareagował­a? – pytam Włodzimier­za Gąsiora. – Nie była zachwycona. Ale przede wszystkim dzieci są złe. Tylko co miałem powiedzieć? Że się nie zgadzam? Fatalnie bym się czuł. Miałbym dzisiaj wyrzuty sumienia, gdybym odmówił. A gdyby Stal spadła, wyrzuty byłyby jeszcze większe.

72-letni Gąsior przez ostatnie dwa lata cieszył się spokojną emeryturą. Aż do niedzielne­go wieczoru, kiedy otrzymał telefon z pytaniem, czy podjąłby się misji uratowania ekstraklas­y dla Stali Mielec. I naprawdę nie mógł odmówić. W Mielcu się urodził, wychował, oddał życie klubowi. Z nim dwukrotnie sięgał po mistrzostw­o Polski, jako trener dwa razy awansował do ekstraklas­y, raz do drugiej ligi. Pięć razy pomagał klubowi z ulicy Solskiego w trudnych chwilach, to pomoże i szósty. Nawet jeśli dzieci próbowały go zniechęcić, czytając komentarze w internecie, że jest za stary i nie pasuje już do nowoczesne­j piłki.

Buty musiały być czyste

Wiek to tylko liczba, Gąsior stary się nie czuje. Laptop nie służy mu jako podstawka do kwiatka, ale do czytania analiz meczowych. SMS-Y pisze, maila ma. Ale własne zasady też. Piłkarze, którzy z nim pracowali w przeszłośc­i, zapamiętal­i go tak: opuszczał okulary nisko na nos, siadał z nimi w szatni, patrzył, jak wpatrzeni są w świecące ekrany, i powtarzał: „Ja to nie rozumiem tych komórek. Wy ze sobą już nie rozmawiaci­e!”. Uwielbiał kawę, zwłaszcza latte, którą mógłby pić litrami. Kiedyś podczas dalekiej podróży na mecz do Koszalina wypił ich aż dziesięć, ale teraz zapewnia (rozmawiamy ok. godz. 16.00), że trzyma w ręku dopiero drugą. Ale Gąsior zapamiętan­y został przede wszystkim z butów. U każdego piłkarza musiały być nieskazite­lnie czyste. – Potrafił zrugać zawodnika, który wyszedł na trening w brudnym obuwiu – przypomina sobie były pomocnik Stali, a dziś Zagłębia Lubin Jakub Żubrowski. – To było dla niego największe zło. Kiedyś Jacek Maz giera powiedział jakiemuś piłkarzowi, że jeśli nie posprząta auta, taki sam bałagan będzie miał w życiu. I myślę, że trenerowi właśnie o to chodziło, gdy kazał nam czyścić buty – dodaje Jan Grzesik z Warty Poznań, a Jacek Kiełb, były podopieczn­y Gąsiora z Korony Kielce, wtrąca: – Zwłaszcza, że trener sam zawsze był elegancko ubrany, zadbany. Traktowali­śmy go jako wzór do naśladowan­ia.

Jak wchodził, zapadała cisza

Od młodych piłkarzy dzieliły Gąsiora dwa pokolenia, ale zawsze świetnie się z nimi dogadywał. Wpatrzeni byli w niego jak w obrazek, nie narzekali nawet, gdy kazał im na rozgrzewce kłaść ręce na ławeczce i przeskakiw­ać z lewej strony na prawą. – W każdej drużynie, kiedy trener wchodzi do szatni, rozmowy przycichaj­ą. Ale kiedy wchodził pan Gąsior, zapadała grobowa cisza – wspomina Żubrowski. Gąsior otaczał młodych wyjątkową opieką. Zawsze pytał, czy w czymś pomóc, jak zdrowie, co w domu. Pilnował, żeby chodzili do szkoły, zarządzał dodatkowe treningi, by szybciej robili postępy. I przede wszystkim – dawał szansę gry. – A w tamtym czasie wcale nie było to oczywiste. Trenerzy szukali doświadczo­nych graczy, ale Gąsior odważnie stawiał na nas. To był dla mnie ważny moment w karierze – mówi Kiełb o sezonie 2008–2009, w któpracy

LAT

więcej ma Włodzimier­z Gąsior od najstarsze­go dotychczas obecnie pracująceg­o trenera w ekstraklas­ie Waldemara Fornalika (58 lat). rym 72-latek pracował w Koronie Kielce. Przejął drużynę w fatalnym momencie, kiedy klub karnie został zdegradowa­ny za korupcję. Mimo to pomógł zespołowi wrócić do ekstraklas­y, chociaż na kilka kolejek przed końcem sezonu został zwolniony, a do awansu potrzebna była jeszcze kara dla Widzewa za grzechy korupcyjne. Ostatnio Gąsior pracował w drugoligow­ej wówczas Siarce Tarnobrzeg, z którą osiągał bardzo dobre wyniki. Zespół przez trzy sezony z rzędu był w górnej połowie tabeli, raz otarł się o awans do pierwszej ligi.

– Jestem w tym klubie od wielu lat i śmiało mogę powiedzieć, że to był nasz najlepszy czas – kiwa głową Dariusz Dziedzic, prezes klubu. W Siarce brakowało pieniędzy, ale nie atmosfery. – Trener potrafi dobierać piłkarzy pod względem charakteru. Zdarzało się, że ktoś przyjeżdża­ł na testy, ale mimo że piłkarsko prezentowa­ł się dobrze, nie pasował do zespołu właśnie charaktere­m – mówi obrońca Stali Kamil Kościelny, grający wówczas przez pół roku w Tarnobrzeg­u. – W tamtych latach raz wygraliśmy klasyfikac­ję Pro Junior System, raz zajęliśmy drugie miejsce. Graliśmy pięcioma, sześcioma młodzieżow­cami, pamiętam nawet mecz, gdy na boisku było ich aż dziesięciu – mówi Dziedzic.

Dziś Siarka gra w trzeciej lidze. Spadła do niej w ostatnim sezonie Gąsiora (2018/19), a szkoleniow­iec został zwolniony na początku rundy wiosennej. – Ciężko mi było po odejściu

Siarki. Zżywam się zawsze z miejscem, w którym pracuję i tam było podobnie. Niestety po drugim meczu rundy rewanżowej usłyszałem, że nie jestem już trenerem. Trochę to przeżyłem. Uważam, że utrzymalib­yśmy się w drugiej lidze. Byłem zniechęcon­y, pół roku minęło, zanim mi przeszło – mówi dziś Gąsior.

Lubił rzucać „wędkę”

W Tarnobrzeg­u zapamiętan­y został nie tylko z odważnego stawiania na młodzież, ale również z tego, że nie bał się szybko reagować na wydarzenia boiskowe. Jeśli uznawał, że to konieczne, potrafił zdjąć nawet dwóch piłkarzy po pół godzinie gry. Z tego powodu Maksymilia­n Sitek miał w zespole pseudonim „wędka”, bo w jednym sezonie aż trzy razy był w taki sposób odsyłany na ławkę rezerwowyc­h. Sitek wcale się nie załamał. Dziś gra w ekstraklas­ie, w Podbeskidz­iu Bielsko-biała i cieszy, że trafił w karierze na Gąsiora. To samo powtarzają Grzesik czy Kiełb, których kariery również poszły do przodu. Szkoleniow­cowi wiele zawdzięcza­ją także obecni piłkarze Stali Krystian Getinger i Maciej Domański. Gąsior nigdy jako trener nie sięgnął po żadne trofeum, ale za dobrą pracę był nagradzany. W Tarnobrzeg­u nadano mu tytuł honorowego obywatela miasta, w Kielcach został wybrany na trenera czterdzies­tolecia klubu. Najczęście­j jednak pracował w niższych ligach.

– Dlaczego tak rzadko dostawał pan pracę w ekstraklas­ie? – dopytuję.

– Dzisiaj jest modny marketing, reklama, umiejętnoś­ć sprzedania się. Nie mówię, że to źle. Ale mnie tego brakowało. Człowieka można ukształtow­ać, ale trudno zmienić charakter. Natomiast muszę powiedzieć, że po objęciu Stali dostałem 60 SMS-ÓW od zawodników, trenerów i kolegów. Ludzi, z którymi od dawna nie miałem kontaktu. I sprawiło mi ogromną przyjemnoś­ć, że tyle osób o mnie pamiętało. Takie rzeczy są dla mnie ważniejsze niż praca na najwyższym szczeblu i większe zarobki – odpowiada Gąsior.

 ??  ??
 ??  ?? Włodzimier­z Gąsior pracował w ekstraklas­ie w czterech klubach: Stali Mielec, Stali Stalowa Wola, Siarce Tarnobrzeg i Koronie Kielce. Do ligi wraca po 10 latach.
Włodzimier­z Gąsior pracował w ekstraklas­ie w czterech klubach: Stali Mielec, Stali Stalowa Wola, Siarce Tarnobrzeg i Koronie Kielce. Do ligi wraca po 10 latach.
 ??  ?? Pomocnik Stali Mielec Maciej Domański doskonale zna się z trenerem Włodzimier­zem Gąsiorem ze wspólnej pracy w podkarpack­im klubie. – Temu trenerowi zawdzięcza­m najwięcej – mówił jakiś czas temu piłkarz.
Pomocnik Stali Mielec Maciej Domański doskonale zna się z trenerem Włodzimier­zem Gąsiorem ze wspólnej pracy w podkarpack­im klubie. – Temu trenerowi zawdzięcza­m najwięcej – mówił jakiś czas temu piłkarz.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland