ORŁY ODLECIAŁY
We wtorek z Okęcia nasi siatkarze odlecieli do Japonii. Najpierw na zgrupowanie, później walczyć o medal.
Jedenaście godzin lotu do Tokio, po wylądowaniu kilka kolejnych spędzonych na wypełnianiu wszystkich formalności związanych z wjazdem do Japonii i testami na obecność koronawirusa, a później podróż do ośrodka treningowego w Takasaki, gdzie spędzą ostatnie dni przed igrzyskami – tak wygląda plan polskiej kadry, która we wtorek po godz. 15 wyleciała do Kraju Kwitnącej Wiśni. Poza dwunastką powołaną na igrzyska przez trenera Vitala Heynena do samolotu wsiadł także duet rezerwowych
– Tomasz Fornal i Norbert Huber, którzy pełnią rolę strażaków na wypadek kontuzji któregoś z podstawowych graczy.
Dobra energia
– Czuję się bardzo dobrze. Forma jest, teraz czekamy już tylko na moment lądowania w Japonii. Stres był dzień wcześniej podczas ślubowania olimpijskiego, teraz jest tylko motywacja, energia i nadzieja na to, że wszystko będzie dobrze – mówił tuż przed wejściem na lotnisko przyjmujący polskiej kadry Wilfredo Leon. Dwa lata po debiucie w reprezentacji Polski wyruszył spełnić swoje największe sportowe marzenie o olimpijskim medalu. W karierze cztery razy wygrywał siatkarską Ligę Mistrzów, a z polską kadrą stawał na podium mistrzostw Europy czy Pucharu Świata. Siatkarze dotrą do Japonii dziesięć dni przed pierwszym meczem igrzysk z Iranem (24 lipca). Ze względu na siedem godzin różnicy czasu z Polską aklimatyzacja jest ważna, a jeszcze w kraju kadra trenowała jak najwcześniej rano, by już przygotowywać organizmy do zmiany. W ośrodku treningowym w Takasaki spędzą tydzień i 21 lipca przeniosą się do wioski olimpijskiej, a tego samego dnia odbędą już pierwszy trening na obiektach igrzysk. Jeżeli do czasu przenosin z Takasaki żaden z zawodników z dwunastki nie dozna kontuzji, wówczas dwójka rezerwowych, która poleciała do Japonii, wróci do kraju.
Huber i Fornal cały czas trenowali bowiem z kadrą od jej powrotu z Ligi Narodów w Rimini pod koniec czerwca. Byli na zgrupowaniu w Spale, a później rywalizowali też w Memoriale Wagnera. – Na pewno jest mały niedosyt, że nie znalazłem się w podstawowej dwunastce, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jesteśmy jednak drużyną i mam nadzieję, że zarówno ja, jak i Norbert dzięki rolom, którą pełnimy, pomożemy chłopakom i przyczynimy się do sukcesu w Tokio – podkreśla Fornal. Dla niego to już drugi raz, gdy występuje jako „strażak”, bo przed mistrzostwami świata w 2018 roku także był z kadrą prawie do samego wylotu do Bułgarii.
Drugi dom kapitana
Siatkarze prawdopodobnie nie wezmą udziału w ceremonii otwarcia igrzysk, którą zaplanowano na 23 lipca. Głównie ze względu na obawy związane z koronawirusem i mecz, który czeka ich nazajutrz. – Nie jedziemy jednak do Tokio, aby uczestniczyć w otwarciu igrzysk. Naszym głównym celem jest ćwierćfinał – zapowiada kapitan polskiej kadry Michał Kubiak. On najlepiej zna miejsce, w którym trzeci raz w karierze powalczy o olimpijski medal, bo od pięciu lat jest zawodnikiem japońskiego Panasonic Panthers i tam też spędzi kolejny sezon. – Poza Kamilem Semeniukiem pozostali jadący na igrzyska byli już w Japonii i wiedzą jak tam jest. Ja tam żyję na co dzień i bardzo cieszę się z turnieju olimpjskiego właśnie w tym państwie i z tego, że będę mógł w nim uczestniczyć. Chcę zdobyć upragnione złoto w kraju, który jest moim drugim domem – zapowiada Kubiak.