TOWARZYSKO NA POŻEGNANIE
Iga Świątek i Hubert Hurkacz rozegrali w Gdyni mecz pokazowy. Teraz oboje myślą już o igrzyskach.
Jeszcze niedawno nasi najlepsi tenisiści rywalizowali na londyńskich kortach podczas tegorocznej edycji Wimbledonu, a we wtorek Iga Świątek i Hubert Hurkacz zagrali w deblowym, pokazowym meczu otwarcia pierwszej edycji turnieju BNP Paribas Poland Open rangi WTA 250. Te zawody zostaną rozegrane na kortach Klubu Tenisowego Arka w Gdyni. Na koniec dwoje naszych zawodników zmierzyło się... w bezpośrednim pojedynku. Wszystko odbyło się w znakomitej atmosferze, bo na trybunach specjalnie zbudowanego kortu centralnego zasiadło blisko dwa tysiące kibiców.
Zresetować się przed Tokio
Turniej eliminacyjny wystartuje 17 lipca, główny rozpocznie się dwa dni później i potrwa do 25 lipca. Na liście uczestniczek znalazło się kilka znanych nazwisk. W Gdyni wystąpią m.in. Kazaszka Julia Putintseva, Słowenki Tamara Zidanšek i Polona Hercog, Rumunka Irina-camelia Begu czy Serbka Nina Stojanović. Ponadto w głównej drabince znalazły się
Katarzyna Kawa i Magdalena Fręch. Niestety, z powodu zbliżających się wielkimi krokami igrzysk olimpijskich zabraknie zawodniczek ze ścisłego topu. Zadbano jednak o uroczyste otwarcie, bo do Trójmiasta przyjechali Iga Świątek i Hurkacz. Oboje zadeklarowali, że z chęcią wystąpią w kolejnych edycjach. Organizatorzy otrzymali bowiem licencję na pięć lat. Zanim nasi tenisiści wybiegli na kort, spotkali się z dziennikarzami, aby odpowiedzieć na pytania m.in. dotyczące zbliżających się igrzysk w Tokio. Zarówno Świątek, jak i Hurkacz nie ukrywali, że będzie to dla nich spełnienie marzeń. – Możliwość rywalizacji w igrzyskach i reprezentowanie Polski są dla mnie wielkim wyróżnieniem. Zawsze marzyłem, aby polecieć na tę imprezę z innymi znakomitymi zawodnikami i zawodniczkami z kraju – zdradził wrocławianin. – Muszę się przystosować do gry na twardym korcie. Równie ważny będzie odpoczynek po Wimbledonie. Potrzebuję się zresetować, aby być gotowym od strony fizycznej – dodał 24-latek, który kilka dni temu w czterech setach przegrał walkę o finał Wimbledonu z Matteo Berrettinim.
Włoch miał swój dzień
– Po raz pierwszy doszedłem tak daleko w turnieju Wielkiego Szlema, ale nie ma co ukrywać, że czuję delikatny niedosyt, bo finał był blisko. Wiem, że mogłem zagrać trochę lepiej, choć Matteo zaprezentował się ze znakomitej strony. Zagrał świetnie. Są takie mecze w roku, jest ich pewnie kilka, w których wszystko przychodzi łatwo. Dla Matteo był to jeden z nich. Ten turniej dał mi dużo pewności siebie i jeszcze większą chęć zwyciężania – wyjaśnił Hurkacz.
Zarówno on, jak i Świątek wkrótce wybiorą się do Tokio, aby tam rozpocząć przygotowania do igrzysk. – Najważniejsze będzie przejście całego, niełatwego procesu aklimatyzacji. Po pierwsze, podróżujemy na wschód, a po drugie zastaniemy tam inne warunki pogodowe. Łącznie będę miała tydzień na trening, więc to komfortowa sytuacja – stwierdziła Świątek. Podobnie
jak Hubert, Iga potrzebuje regeneracji przed rywalizacją o olimpijskie krążki. – Najwięcej czasu na odpoczynek będę miała w podróży, bo lot jest długi. Może zdążę się zdrzemnąć, może poczytam książkę. Na miejscu pierwsze dwa dni poświęcimy na to, żebym zmieniła swój rytm dobowy. Treningi będą lżejsze, żeby nie doprowadzić do przeciążenia or
ganizmu – wyjaśniła triumfatorka ubiegłorocznego Roland Garros.
Świątek wygrywa w tie-breaku!
Głównym wydarzeniem wtorkowego otwarcia był deblowy mecz pokazowy. Świątek wystąpiła w parze z Marcinem Matkowskim, który jednocześnie pełni rolę dyrektora gdyńskiego turnieju. Hurkaczowi towarzyszyła zaś Karolina Jans-ignacik. Górą byli ci pierwsi (wygrali 6:3).
Zaraz po zakończeniu spotkania Matkowski przeprowadził wśród kibiców krótką sondę. Fani mieli wybrać, czy wolą obejrzeć mini-deblowy pojedynek, w którym Świątek stworzyłaby parę z Hurkaczem, czy może bezpośrednie starcie tej dwójki w singlu. Naturalnie wygrała ta druga opcja, dzięki czemu doszło do historycznego pojedynku. Raszynianka wygrała ze starszym kolegą w tie-breaku 7:4. Całe wydarzenie komentowała Grażyna Torbicka, a sędzią był nasz słynny tenisista Wojciech Fibak, który błyszczał humorem i anegdotami, wprawiając publiczność w bardzo dobry nastrój.