Ryzyko się opłaciło
Jakub Kuzdra nie podpisał nowej umowy z Wartą. Chwilę później trafił do greckiego Volos.
Wyjazd za granicę był moim marzeniem. Traktuję to jako bardzo duży awans sportowy, bo nawet porównując kluby w Grecji z tymi w Polsce, widać różnicę. Nie jest to dla mnie egzotyka, ale trafiłem do ligi, w której mam nadzieję, że będę grał. Jak zawsze, włożę całe serce w występy dla tego klubu – mówi Jakub Kuzdra, który podpisał kontrakt z Volos NPS. To siódmy zespół poprzedniego sezonu greckiej Superleague.
Warto było zaryzkować
Raz na jakiś czas w polskiej ekstraklasie dochodzi do nieoczywistych transferów i bez wątpienia przejście 23-latka do klubu z Grecji można do nich zaliczyć. W poprzednim sezonie Kuzdra rozegrał w Warcie 23 spotkania w lidze, zdobył jedną bramkę i miał dwie asysty. Latem zaryzykował i nie podpisał nowej dwuletniej umowy, którą zaproponował mu poznański klub. Mimo tego, że nie miał wówczas „planu B”. – Pierwsze informacje o zainteresowaniu Greków miałem podczas wakacji w Turcji, gdy byłem jeszcze zawodnikiem Warty. To było mniej więcej w połowie czerwca. Temat upadł, więc nie nastawiałem się specjalnie na przenosiny – podkreśla obrońca. Kuzdra rozstał się z Wartą i wracał do rodzinnego Tarnowa. W drodze odebrał telefon od menedżera, że władze Volos są nim zainteresowane. Na podjęcie decyzji miał niewiele czasu, podobnie jak nie miał wielu ofert, więc nie bardzo mógł wybrzydzać. – Docierały do mnie sygnały o różnych zainteresowaniach, ale nie chciałem dłużej czekać. Miałem konkret na stole i jestem zadowolony. Niewątpliwie to dla mnie krok do przodu, porównując oczywiście poziom lig, z drugiej strony przyszłość pokaże, czy to była dobra decyzja. Wspólnie z narzeczoną Patrycją uznaliśmy, że warto zaryzykować. Każdy, kto mnie zna, wie, że jestem wariatem, który rzadko się czegoś boi – tłumaczy.
Nieprzespana noc
Kuzdra interesuje się ligami zagranicznymi, także egzotycznymi, więc często ogląda skróty spotkań, śledzi tabele i obserwuje zachowania kibiców. Zawodników nowego zespołu nie znał, wyjątkiem był Kamil Wojtkowski, który dołączył do Volos chwilę przed nim. – Nie znaliśmy się wcześniej, Kamil dobrze mnie przyjął i wprowadził do szatni – zaznacza. W przenosiny do Grecji nie wierzyła także jego mama. – Wracając z Poznania do Tarnowa, zadzwoniłem do niej, żeby pomogła mi przygotować różne rzeczy, bo na drugi dzień miałem lecieć do Grecji. Mama od razu zapytała: „Do jakiej Grecji?! Na wakacje? Znowu?!”. Zdziwiła się, gdy przekazałem, że chodzi o transfer. Nie powiem, był lekki stres, wszystko działo się szybko. Ostatni dzień chciałem spędzić z rodziną, odwiedziłem dziadka, bo też to przeżywali – przyznaje.
Z uwagi na zamieszanie z ofertami jednej nocy za dobrze Kuzdra nie spał. – Budziłem się kilka razy, myślałem, jak to będzie, z drugiej strony czułem też pozytywne emocje. Po odejściu z Warty miałem sporo wiadomości od chłopaków z pytaniami, gdzie ty idziesz? Nikt mi nie wierzył, że nie mam nowego klubu. Gdy pożegnałem się z kolegami i ludźmi z klubu, pojechałem nad morze z narzeczoną do jej rodziców do Jastrzębiej Góry. Uznałem, że tam będę mógł pobiegać i czekać na rozwój wypadków. Następnego dnia miałem w telefonie kilkaset wiadomości! Niektórzy mnie nawet podpuszczali, mówili, że widzieli mnie w okolicach Niecieczy, więc na pewno podpiszę kontrakt z Bruk-betem. A ja po prostu pochodzę z Tarnowa. Tak się rozchodziły plotki, że będę grał blisko domu. Jednej osobie wysłałem zdjęcie znad morza, więc padło pytanie, czy w takim razie przechodzę do Lechii. Nie miałem spokoju, z czasem zaczęło mnie to denerwować – zdradza zawodnik, który miał też scenariusz na wypadek, w którym nie znalazłby klubu. – Mówiłem że pojadę do kolegi ze Szwecji i będę tam pracował. On zawsze mi powtarza, że w razie czego mi pomoże – uśmiecha się Kuzdra.