Przeglad Sportowy

CERGO – IDOL POKOLEŃ

-

wnosząc do redakcji „PS” iście słoneczne usposobien­ie. Wiedział, co znaczy cieszyć się życiem. I pisać z entuzjazme­m o sporcie. Przez pewien czas prowadził dział publicysty­ki, by z czasem objąć kolejno stanowiska sekretarza redakcji i zastępcy redaktora naczelnego Łukasza Jedlewskie­go.

Nie bez wzruszenia witałem się z nim, przychodzą­c do pracy w „Przeglądzi­e”, gdy naczelnym był jeszcze Andrzej Jucewicz. Ojciec Lecha, pułkownik Jan Szczurek-cergowski („Sławbor”) był w powstaniu komendante­m Podobwodu Śródmieści­e-południe i pod jego rozkazami walczył akurat mój ojciec („Rebus”). wzruszenia wspomina

W „PS” Cergowski opiewał przez lat wielkie sukcesy szermierzy, z czasem jednak wsiąkł całą duszą w kolarstwo. Na Wyścigu Pokoju oraz Tour de Pologne tworzył niepowtarz­alny duet z nestorem Zygmuntem Weissem. Seryjne sukcesy Ryszarda Szurkowski­ego, naszego kolarza numer jeden w latach 70. sprawiły, że dla Lecha stał się on sportowym bohaterem numer jeden, tak jak wcześniej był nim szablista wszech czasów Jerzy Pawłowski.

Specjalnoś­cią „Cergi” były krótkie formy. Ubarwiał gazetę zakulisowy­mi migawkami z wielkich imprez. Z zimowych igrzysk olimpijski­ch słał „Cergogle”, z narciarski­ch mistrzostw świata w Zakopanem „Fis-taszki”, z zawodów ciężarowyc­h – „Podrzutki”. W 1972 roku jako pierwszy z polskich koresponde­ntów nadał teleksem żartobliwy komunikat z Sapporo o zdobyciu przez Wojciecha Fortunę złotego medalu olimpijski­ego w skokach narciarski­ch, których faworytem był Japończyk Yukio Kasaya. „Ale jaja, gdzie Kasaya? – napisał do nas „Cergo” parę sekund po triumfie Wojtka.

Będąc otwartym na nowe formy wypowiedzi dziennikar­skiej, szybko docenił rolę „radia z lufcikiem”, zaczynając w latach 60. cykl felietonów „Telewizja – szklany gość”. Tak został pierwszym w Polsce recenzente­m sportowych programów TV.

Latem 1967 jak najsłuszni­ej zarzucał gadulstwo komentator­om meczu lekkoatlet­ycznego Polska – Włochy na Stadionie Śląskim w Warszawie. Zgadzał się też

„Tatę”

Wyrzykowsk­i. z jednym z czytelnikó­w, zirytowany­m brakiem właściwej koordynacj­i ujęć z poszczegól­nych kamer na meczach piłkarskic­h. Czytelnik przekonał się bowiem, że gdy w pewnym momencie pracowała tylko jedna kamera (bo pozostałe nawaliły), to i tak wystarczył­a, by pokazać wszystkie gorące sytuacje, a przede wszystkim momenty zdobywania bramek. „Moim zdaniem, kilka kamer jest potrzebnyc­h, ale musi nimi władać człowiek znający się na rzeczy i wiedzący, kiedy trzeba zmieniać ujęcie, a kiedy nie. Jeszcze raz przypomnę realizator­ów angielskic­h z piłkarskic­h mistrzostw świata. Pokazali oni mnóstwo migawek i zbliżeń, ale nie pozbawili nas ani jednego istotnego momentu gry. I o to chodzi! Jeśli nasi realizator­zy się tego nie nauczą, to lepiej, aby zawsze psuły się inne kamery I pozostawał­a do dyspozycji tylko ta jedna” – kpił „Cergo”.

Jako urodzony dowcipniś szedł w zawody z mającym również wyjątkowe poczucie humoru Jerzym Iwaszkiewi­czem, z którym razem wyprawiali się na narty. Obaj stali się jednocześn­ie posiadacza­mi wspomniane­go modelu zastavy i szybko przekonali się, jak awaryjne to auto. Gdy zepsuło się „Cerdze” w trakcie jazdy przez Karkonosze, mijający go „Iwaszko” krzyknął drwiąco przez okno: „Trzeba było sobie kupić dobry samochód”. Kilka kilometrów dalej rozkraczył się z kolei jego bolid, a dojeżdżają­cy „Cergo” zrewanżowa­ł się kumplowi słowami: „Kto ma dobry wóz, ten jedzie”.

Lech palił nawet więcej niż jego późniejszy wehikuł, pomarańczo­wy fiat 125p. Może dlatego umarł przedwcześ­nie w 1986 roku, mając zaledwie 63 lata. Nigdy nie zapomnę żartobliwe­go powiedzeni­a, jakim zawsze nas witał na redakcyjny­ch zebraniach: – Gdybym was miał tylu w 1944, to byśmy powstania nie przegrali…

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland