Wygrana da mentalny odjazd
JAKUB TREĆ: Rozmawialiśmy kilka lat temu, gdy Lech należał bardziej do średniaków ekstraklasy niż do czołówki. Mówił pan wówczas, że trzeba zachować spokój, bo jest sporo czasu, żeby przygotować drużynę na stulecie klubu. To, co widzimy teraz, to jest obraz, jaki miał pan wtedy w głowie?
BARTOSZ ŚLUSARSKI (BYŁY PIŁKARZ LECHA POZNAŃ): Dobrze, że pan o tym wspomniał, bo przypominam sobie naszą rozmowę i moje pogawędki z poznańskimi kibicami. Stwierdziłem, że skoro jest słabo, to lepiej mieć sezon albo nawet dwa przejściowe, aby być gotowym na stulecie. Po drodze było wicemistrzostwo i gra w Lidze Europy, ale poprzedni sezon także był rozczarowaniem. Nadal uważam, że nie przygotowano zespołu odpowiednio wcześniej. Tak naprawdę wszystkie dobre zmiany zostały wprowadzone dopiero w letnim oknie transferowym. Pracę, jaką wykonano w klubie w ostatnich miesiącach, trzeba pochwalić, ale czy to wystarczy na zdobycie mistrzostwa?
Co możemy powiedzieć po dziesięciu kolejkach? To jest Lech, którego chcą oglądać kibice w Poznaniu? W czym tkwi siła zespołu?
Bez wątpienia takie są opinie tu, w Poznaniu – że to jest Lech, którego chce się oglądać. Widać, że szef jest tylko jeden i jest nim Maciej Skorża. Pod tym względem zaszły w klubie spore zmiany, bo trener ma bardzo dużo do powiedzenia, co zapewne przełożyło się na udane transfery. Mamy drużynę, która na każdej pozycji ma dwóch równorzędnych piłkarzy, w dodatku o wysokiej jakości. Lech jest silny personalnie, ale co ważne, zgadza się również ilość. Nawet w tym sezonie możemy zauważyć, że gdy wypada jakiś zawodnik, to nic się wielkiego nie dzieje. Powiedziałbym wręcz, że zmiennik chce za wszelką cenę pokazać trenerowi, że to on zasługuje na grę. To na razie zdaje egzamin, widać sporą rywalizację. Trener Skorża musi nad tym odpowiednio panować, bo pewnie przed każdym meczem staje przed dylematem, na kogo postawić. Tego w Lechu brakowało, każdy szkoleniowiec woli mieć kłopot bogactwa niż niedoboru. Jest to Lech, którego chce się oglądać, ale zachowajmy pokorę, bo to dopiero początek sezonu.
Zespół Macieja Skorży imponuje zwłaszcza w Poznaniu. W poprzednich sezonach żadna drużyna nie drżała przed przyjazdem na Bułgarską. Mógł tu wygrać każdy, teraz jest inaczej. Lech stworzył twierdzę i żegna kolejne zespoły z bagażem kilku bramek.
Zgadza się, kibice w końcu doszli do porozumienia z klubem, wrócili na stadion i stworzyli przy Bułgarskiej kocioł. Przy takiej atmosferze gra się z przyjemnością. Jeszcze kilka lat temu kibice się trochę dziwili, że jak ich nie ma, to Lechowi lepiej idzie, a gdy przychodzą, to piłkarzom plączą się nogi. W tym sezonie trybuny faktycznie niosą zawodników, którzy odwdzięczają się piękną i sku
W barwach Lecha Bartosz Ślusarski rozegrał 141 meczów i zdobył w nich 32 bramki. teczną grą. Pod tym względem czuć dużą zmianę. Akurat tak się złożyło, że do Poznania przyjeżdżał wicelider tabeli i przegrywał. Piłkarze Skorży nic sobie nie robią z siły rywala.
Trudno jest się przyczepić do któregokolwiek z zawodników Lecha, ale może wskaże pan takiego, który jest postacią wiodącą? Rzeczywiście łatwo jest teraz chwalić piłkarzy. Podoba mi się Jakub Kamiński, który jest świetnym zawodnikiem, jest młody, będzie miał wahania formy, co widać nawet w tym sezonie. Jest przy tym pokorny, pracowity i w ostatnich tygodniach należy do motorów napędowych Kolejorza. Obecnie jest wizytówką klubowej akademii. Wyróżniłbym też Mikaela Ishaka. To gość, który cieszy się z goli, ale najważniejsze jest dla niego dobro drużyny, o czym mówi i co pokazuje grą. Jeśli każdy zawodnik zrozumie, nawet ten na ławce, że żaden piłkarz nie jest ważniejszy od klubu, to możemy być spokojni o wyniki. Szwed jest pod tym względem wzorem do naśladowania. Kibice w Poznaniu bardzo go doceniają, a on sam czuje się tu dobrze, dumnie nosi opaskę kapitana i bije od niego duża pokora.
Przed Lechem trudny wyjazd. Ewentualna wygrana przy Łazienkowskiej zamknie kwestię tytułu mistrzowskiego, czy to zbyt wcześnie, żeby ferować takie wyroki? Pewnie obaj trenerzy będą mówić na konferencjach prasowych, że jest to zwykłe spotkanie, za które można otrzymać trzy punkty, ale wiadomo, że jest to starcie prestiżowe. Spodziewam się bardzo trudnego meczu dla Lecha. Potencjał obu kadr jest podobny, ale Legia musi grać na kilku frontach. Trener
Skorża i trener Michniewicz doskonale się znają, więc trudno będzie jednemu drugiego zaskoczyć. Do tej pory Lech potknął się tylko raz, ale mimo porażki (0:1) w Białymstoku, był zespołem lepszym. Traktuję to jako wypadek przy pracy. Jeśli Legia przegra, to na pewno będzie miała bardzo trudną sytuację w tabeli, zwłaszcza że będzie musiała gonić nie tylko Lecha. Jest kilka innych zespołów, które aspirują do walki o mistrzostwo.
W ostatnich sezonach Lech wielokrotnie przegrywał starcia z Legią, nawet jeśli prowadził przy Łazienkowskiej, to wypuszczał punkty z rąk. Jeśli teraz wygra, może zbudować się przed dalszą częścią sezonu.
Oczywiście wygrane z Legią napędzają. Uważam, że jeśli Lech w niedzielę zwycięży, to mentalnie odjedzie reszcie stawki. Patrzyłem na terminarz i nie chcę lekceważyć żadnej drużyny, ale przed Lechem starcia z zespołami z dolnej części tabeli. Natomiast Legia nie odpuści, bo zna swoją sytuację w lidze. Na pewno żadne medale nie zostaną w niedzielę przyznane, ale jest to niezwykle ważne spotkanie, jeśli chodzi o prestiż i morale.
Co może przeszkodzić Lechowi w tym sezonie? Zapewne kryzysy przyjdą, bo to raczej nieuniknione.
Nie ma szans, żeby drużyna cały czas wygrywała. Potknięcia niewątpliwie się zdarzą, może przyjść słabszy miesiąc, ale obecny Lech jest silniejszy, niż ten z ostatnich lat. Za trenera Żurawia zespół miał problem z łączeniem gry w lidze i w europejskich pucharach. Obrazem tamtej drużyny był Kuba Moder. Dopóki miał siły, to dawał radę grać co trzy dni, ale w pewnym momencie brakowało dla niego zmiennika. Obecnie trener Skorża ma szeroką i wyrównaną kadrę, może żonglować, więc jeśli ktoś będzie wymagał odpoczynku, to będzie miał kim go zastąpić. W zespole jest wielu liderów, którzy w trudnym momencie będą w stanie wziąć ciężar gry na siebie.
A pan jak wspomina rywalizację z Legią? Ma pan swoje ulubione mecze z tym rywalem?
Właśnie nie! Zazwyczaj jako piłkarz Lecha przegrywałem z Legią. Pamiętam spotkanie u siebie za trenera Rumaka.
Wiadomo, że jest to starcie prestiżowe. Spodziewam się bardzo trudnego meczu dla Lecha. Potencjał obu kadr jest podobny, ale Legia musi grać na kilku frontach.
Wówczas mogłem przed przerwą strzelić przynajmniej dwa gole, a do szatni schodziliśmy, przegrywając 0:3. W drugiej połowie trafiłem do bramki, piłka jeszcze odbiła się od poprzeczki, ale już i tak było po meczu. Mocno żałowałem tego spotkania, bo gdybym był skuteczny, wynik mógłby być inny. Poza tym miałem jeszcze kłótnię z kibicem, więc te wspomnienia nie są najlepsze. Lepiej mi szło, gdy grałem w Cracovii czy w Dyskobolii Grodzisk Wlkp.