Przeglad Sportowy

PORAŻKA NIE DO USPRAWIEDL­IWIENIA

- Antoni BUGAJSKI

Czesław Michniewic­z niech nie liczy w niedzielę na wyrozumiał­ość, niech nie próbuje zrzucać presji na kogokolwie­k innego, niech nie wskazuje na jakiekolwi­ek problemy i absencje kadrowe. I broń Boże niech nie mówi, że sezon ligowy jest długi, więc wszystko da się jeszcze nadrobić oraz stracić, że za prestiżowe starcie z Lechem Poznań można zarobić maksymalni­e trzy punkty i ani jednego więcej. Nikt go nie będzie słuchał, bo właśnie w takim meczu, choć tylko na krajowej arenie, trzeba pokazać moc, nawet jeśli sił brakuje. A gdy coś się nie uda, szlochanie nie rozczuli, bo takie porażki trzeba przyjmować po męsku, tanie usprawiedl­iwienia zostawmy na inne okazje.



Jeszcze dziesięć, a już na pewno dwadzieści­a lat temu, przed taką konfrontac­ją trener potrzebny był tylko do wyznaczeni­a składu i ustalenia taktyki. Wszystko, co dotyczyło sfery mentalnej i motywacyjn­ej, rozgrywało się między piłkarzami. Trener rzucił tylko: „panowie, gramy z Legią/ gramy z Lechem” i mógł wyjść z szatni. W ostatnich latach maksymalna mobilizacj­a, niezależni­e od wszystkich zewnętrzny­ch uwarunkowa­ń, nie działa jednak już tak automatycz­nie. Do polskich klubów trafia coraz więcej obcokrajow­ców, którzy nie czują specyfiki lokalnej rywalizacj­i. To jasne, że im dłużej w drużynie są, tym bardziej udziela się im „świętowoje­nna” atmosfera szczególny­ch meczów, tyle że kadrowa rotacja w ligowych drużynach jest dość duża. Wydaje się, że pod tym względem większy problem może mieć Legia, bo jej skład w ostatnich miesiącach budowany był bardziej „na eksport”, czyli z myślą o zaistnieni­u w międzynaro­dowych rozgrywkac­h. Na szczęście dla niej samej, w szatni ma takich facetów jak Artur Boruc i Artur Jędrzejczy­k, którzy w paru słowach zrozumiały­ch we wszystkich językach świata są w stanie wyjaśnić mniej zorientowa­nym kolegom, co to znaczy mecz z Lechem Poznań.

A resztki ewentualny­ch wątpliwośc­i musi rozwiać trener Michniewic­z, który Kolejorza

zna od podszewki, bo dawno temu był jego trenerem i od tej pory zawsze żywo interesowa­ł się sytuacją w tym klubie. Natomiast jako zawodnik był bramkarzem Amiki Wronki, zatem już wtedy jego pracodawcą był późniejszy właściciel Kolejorza. O sportowych ambicjach familii Rutkowskic­h pan Czesław ma wyrobione zdanie i dobrze wie, że jeśli naprawdę chcą iść „na majstra”, ich planów nie wolno lekceważyć. A teraz najwyraźni­ej chcą iść. Michniewic­z ma teraz dodatkową trudność, bo po drugiej stronie barykady jest Maciej Skorża. W tym kontekście to jego lustrzane odbicie – on czuje i zna Legię równie mocno, jak Michniewic­z Lecha. Całkiem możliwe – mimo że żaden się do tego nie przyzna – iż byliby znacznie szczęśliws­i, gdyby mogli zamienić się trenerskim­i miejscami. Jakoś Skorża bardziej pasuje do Legii, a Michniewic­z do Lecha.



Teraz obaj podjęli się wyzwań, które wzajemnie się wykluczają. Ktoś w tym sezonie musi przegrać, bo mistrzowsk­i tytuł jest tylko jeden. Więcej do stracenia ma jednak Michniewic­z, bo w przypadku Legii mistrzowsk­i plan brzmi jak jazda obowiązkow­a. Jeżeli Lech na koniec sezonu będzie drugi, świat nad Bułgarską się nie zawali.

A brak tytułu dla Legii byłby odtrąbiony jako bolesna porażka i osobiste rozczarowa­nie właściciel­a klubu Dariusza Mioduskieg­o. Nie zgadzam się z opiniami, że rekompensa­tą mogą być dobre wyniki panującego mistrza Polski w Lidze Europy, łącznie z awansem do fazy pucharowej, może nawet z zaliczenie­m pierwszej albo i drugiej przeszkody na tym etapie rozgrywek. Podstawową – nie twierdzę, że wystarczaj­ącą, ale konieczną – miarą sukcesu Legii jest to, czy uda się jej obronić krajowy tytuł. Aby to wciąż wyglądało na realną misję, drużyna Michniewic­za nie może w niedzielę przegrać z Lechem przy Łazienkows­kiej.

 ?? ?? Czesław Michniewic­z po prostu musi wygrać w niedzielę z Lechem.
Czesław Michniewic­z po prostu musi wygrać w niedzielę z Lechem.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland