Mistrz wrócił do Gliwic
Podczas przerwy na mecze reprezentacji Tom Hateley podpisał kontrakt z Piastem.
Fani Piasta mieli prawo liczyć, że ten sezon będzie dla ich zespołu lepszy od poprzedniego. Co prawda przy Okrzei nie ma już Jakuba Świerczoka, ale szefowie klubu zadbali o to, by odpowiednio wzmocnić skład. Do kadry gliwiczan dołączył m.in. Damian Kądzior, z którego przyjściem wiązano ogromne nadzieje. Oczywiście 29-latek nie mógł zastąpić swojego rówieśnika jeden do jednego, bo gra na całkowicie innej pozycji, ale też miał pełnić rolę lidera drużyny. Problem w tym, że Kądzior, podobnie jak cały zespół Piasta, gra bardzo nierówno. Dobre występy przeplata znacznie słabszymi i zespół Waldemara Fornalika zamiast włączyć się do walki o ligowe podium – a taki cel stawiono przed drużyną – na razie jest w środku stawki. Gdzie tkwi problem mistrzów Polski z 2019 roku? Oprócz braku napastnika klasy Świerczoka, z czym wszyscy się w Gliwicach pogodzili i zdawali sobie sprawę, że tej luki nie uda się zapełnić, w porównaniu do drugiej części poprzednich rozgrywek drużyna z Okrzei nie potrafi opanować środka pola. Rywale często wygrywają z piłkarzami Piasta walkę o ten newralgiczny fragment boiska i dzięki temu potrafią stworzyć przewagę. I sztab szkoleniowy, i szefowie klubu szybko dostrzegli tę różnicę i postanowili zareagować. Stąd transfer dobrze znanego w Gliwicach Toma Hateleya (ostatnio AEK Larnaka), który trafił do zespołu Fornalika w trakcie ostatniej przerwy na mecze reprezentacji. – Bardzo się cieszę, że do nas dołączył, bo już po pierwszych treningach widać, że to wciąż bardzo dobry piłkarz.
Nie widzę u niego spadku jakości – komplementował swojego nowego-starego piłkarza szkoleniowiec ósmej drużyny ekstraklasy. Panowie znają się bardzo dobrze, bo współpracowali ze sobą w latach 2018–20. Z Hateleyem w składzie Piast zdobył złoty i brązowy medal mistrzostw Polski. Teraz o powtórzenie tych sukcesów będzie trudno, ale na pewno Anglik powinien pomóc nieco ustabilizować formę zespołu. To z kolei może oznaczać, ze gliwiczanie jeszcze w tym sezonie namieszają w czołówce. ŁG