TALENT NA DROBNE
Nie doskoczyć do niego raz jeszcze – mówi bramkarz Górnika Zabrze, kiedyś uznawany za jednego z najbardziej obiecujących w Polsce.
czym jest stabilizacja, o której mówiłem po podpisaniu każdego kontraktu, a później nic z niej nie wychodziło. Dlatego teraz już nie używam tego słowa. Chciałbym, by przyszła i w Zabrzu, ale życie sportowca często płynie na walizkach. Nasze od dłuższego czasu tak wyglądało, stąd przezornie niczego nie deklaruję.
Tych deklaracji faktycznie było w przeszłości sporo. „Najważniejsze jednak teraz to zakotwiczyć gdzieś na dłużej, znaleźć swoją przystań i spokój” – mówił pan już w 2013 roku, będąc w Anglii.
No właśnie. Dlatego może teraz powinienem mówić: „Stabilizacja jest nie dla mnie” i wtedy życie potoczy się odwrotnie. Teraz z wyjazdami byłoby zresztą już trudniej, bo starsza córka zaczęła chodzić do pierwszej klasy. Zresztą ja też nie twierdzę, że w dalszym ciągu chcę tak skakać. Klimat, w którym dziś się znajduję, bardzo mi pasuje. I na tym skończę. Na pewno naszą bezpieczną przystanią będzie w przyszłości Białystok. Nie wiem, kiedy, ale na pewno tam wrócimy. Tam czekają na nas bliscy. patrzą na Lukasa jako na jedynego mistrza świata w ekstraklasie i na tej podstawie chcą, by strzelił 20 goli, miał 20 asyst, wprowadził Górnika do europejskich pucharów. Spoglądają na nasze miejsce w tabeli i się zastanawiają: jak Górnik może być z Podolskim dziewiąty? Jednak wszystko musi współgrać, on nie jest sam na boisku, ma dookoła nas i to również my musimy grać na tym poziomie, by były efekty. Jedna osoba sama niczego nie zdziała. Szczególnie że kontuzja i koronawirus dość mocno Lukasa zahamowały. Wierzę, że teraz wszystko wraca już do normy, że będzie dawał Górnikowi coraz więcej. W ostatnim meczu przed przerwą na kadrę było już widać, że jego forma zwyżkuje, że zaczynamy zauważać tego piłkarza, na którego czekają krytycy. Ale to wszystko nie jest takie proste. Potrzeba czasu, zazębienia. Dlatego staram się nie dopuszczać do siebie opinii ludzi, którzy nie wiedzą czasami, co mówią. Niestety żyjemy w świecie, w którym niektórzy za lajka napisaliby wszystko. Dla mnie ta rzeczywistość jest dość kiepska, nie chcę w niej funkcjonować, dlatego nie mam mediów społecznościowych. Kiedyś miałem konto na Instagramie, ale wykasowałem, gdy przechodziłem z Zawiszy do Cracovii. Wcale za nim nie tęsknię.
W lipcowym wywiadzie dla Weszło.com mówił pan, że wychodzi z zakrętu. Ten manewr trwa, bo patrząc na wyniki Górnika, zakręt okazał się dość ostry?
Coś, co było czarne, nie stanie się od razu białe, nie da się w miesiąc wszystkiego odbudować. Wierzę jednak, że już powoli wychodzę na prostą.
Debiutował pan w reprezentacji w wieku 21 lat, mówiło się wówczas o wielkich klubach, które są panem zainteresowane. Jak wykorzystał pan swój talent?
Rozmieniłem go na drobne. Nawet z poczuciem, jakie miałem w wieku 21 lat, powinienem poprowadzić swoją karierę trochę inaczej. W pewnym momencie zabrakło mi może również osoby, która by mi lepiej doradziła, jaką iść drogą. Moje decyzje nie zawsze były trafne, choć w nie wierzyłem. A co z tego wyszło? Powinienem być w innym miejscu. Dziś mogę powiedzieć, że doceniam te doświadczenia, cieszę się z tego, co mam. I wierzę, że mogę jeszcze spełnić swoje marzenia. Odbiłem się od sufitu, ale jestem w stanie doskoczyć do niego raz jeszcze. Myślę, że stabilizacja mi na to pozwoli. Stabilizacja – jednak to powiedziałem...