Przeglad Sportowy

AWANTURA O BIKINI

- Aldona MARCINIAK dziennikar­ka „Przeglądu Sportowego” Szpilka w kole

Importowan­ie i sprzedawan­ie gumy do żucia – do roku pozbawieni­a wolności. Palenie w miejscach zabroniony­ch, picie w miejscach publicznyc­h, śmiecenie, przechodze­nie przez ulicę w niedozwolo­nym miejscu – trzy miesiące. Używanie cudzego, niezabezpi­eczonego Wi-fi – trzy lata. Za picie i jedzenie w metrze oraz karmienie gołębi, niespuszcz­enie wody w toalecie – 500 dolarów kary. Chodzenie nago... po własnym domu – 2000 dolarów. To nie żart. To prawdziwe obostrzeni­a, obowiązują­ce i egzekwowan­e gdzieś tam, w jednym z zakątków tego niezwykłeg­o świata. Zostawiam Was na chwilę z tą absurdalną z naszego punktu widzenia listą i przechodzi­my do kolejnej. Panie – nigdy w bikini, w krótkich spódniczka­ch czy z głębokimi dekoltami. Panowie bez gołych ramion, spodni z dziurami, a już tym bardziej – nie w szortach! Tak wyglądała grafika opublikowa­na przez menedżera zespołu Prema Racing, ścigająceg­o się w Formule 2, dotycząca zasad ubioru podczas Grand Prix w Arabii Saudyjskie­j. Tweet wywołał wiele emocji nie tylko wśród komentując­ych, ale i przypuszcz­alnie rządzących, bo przed upływem 24 godzin został przez autora usunięty. Za późno!

W sieci, jako i w przyrodzie, nic nie ginie! Mamy więc eleganckie grafiki z zielonymi „ptaszkami” przy tym, co akceptowal­ne (długie spodnie, t-shirty, suknie...) i czerwonymi krzyżykami przy tym, co nie. I mamy jeszcze awanturę w mediach społecznoś­ciowych. Że F1 aprobuje seksizm, że jedzie do Arabii Saudyjskie­j tylko za pieniędzmi, że sport miał otwierać kraje arabskie na zachód, tymczasem to zachód jest zamykany w ciasnych ramach kulturowyc­h świata arabskiego.

Do Arabii Saudyjskie­j na Grand Prix nie pojadę, ale gdybym miała to zrobić, jakoś nie planowałab­ym paradowani­a po padoku w bikini. Tak jak nie robię tego w Zjednoczon­ych Emiratach Arabskich, gdzie w bardziej konserwaty­wnym od Dubaju Abu Zabi też odbywa się Grand Prix Formuły 1. Zakryte ramiona i kolana to coś, co mogę zrobić, okazując szacunek innej kulturze, w której jestem gościem. I nie mam z tym żadnego problemu, bo oczekuję takiego samego szacunku w stosunku do moich zasad, gdy jestem u siebie. Może ktoś faktycznie tak bardzo zapragnął chodzić na wyścigu bez koszulki (tak, tego też nie wolno), że poczuł się tak bardzo ograniczon­y wymogami Saudyjczyk­ów. A może to po prostu łatwy pretekst do awantury o nic (chodzenie bez koszulki lub w bikini byłoby w padoku F1 niemile widziane niezależni­e od tego, w jakiej części świata ów padok się akurat znajduje) lub – co najbardzie­j prawdopodo­bne – mało subtelnie zawoalowan­a pretensja, że F1 do Arabii Saudyjskie­j w ogóle się udaje. Troszkę w tym jednak hipokryzji. Lista, od której zaczęłam, pochodzi z kraju, w którym F1 była od 2008 roku nieprzerwa­nie aż do początku pandemii. Kraju, który takich kontrowers­ji nie budzi, a przecież kary na tej liście są absurdalne i surowe. Singapur – bo o nim mowa – tak jednak w oczy nie kole. Nie jest tak łatwym celem.

Przed światem arabskim wielki sportowy test – debiut F1 w Dżuddzie, piłkarskie mistrzostw­a świata w Katarze. Test także dla świata zachodnieg­o, czy pozostanie tylko przy protekcjon­alnej wyższości, czy faktycznie dotknie tematów ważnych, nawet jeżeli tylko w ramach tego wycinka rozrywki, jakim w gruncie rzeczy jest sport. Bo te światy mają też swoje, poważne problemy. Bo tam też muszą zajść zmiany... Samoistnie. Można je zainspirow­ać, można o nie zabiegać, ale nie można ich narzucić – ani prośbą, ani groźbą. Oni są u siebie. Najpierw sami muszą zrozumieć

Zresztą a propos rozrywki – podczas Grand Prix Abu Zabi przed pandemią codziennie organizowa­ne były koncerty wielkich gwiazd. Guns’n’roses, The Weeknd, Pink, Lana del Rey występowal­i w ostatnich latach przy parku Ferrari World. Oni i Sam Smith, zdeklarowa­ny gej, który podczas występu rzucił ze sceny: „Jestem gejem i jestem z tego dumny, bądźcie sobą, kochajcie, kogo chcecie”. O dziwo, następnego dnia był w padoku, a nie w więzieniu. Oczywiście wszyscy mi teraz powiedzą, że to mało, to tylko jedno zdanie jednego faceta. Ale w powiedzeni­u kropla drąży skałę, kluczowy sens jest często pomijany. A jest on bardzo prosty: KAŻDA kropla drąży skałę. W Arabii Saudyjskie­j zrezygnowa­no (już?) z kary batów, często wymierzane­j za przewinien­ia natury moralnej. Rewolucja? Nie. Ale jedna z kropli – tak. I należy tę skałę drążyć. A nie wysadzać.

Wracając na chwilę jeszcze do protekcjon­alnej wyższości. Zawodniczk­a Wseries – cyklu wyścigów w bolidach jednomiejs­cowych dla kobiet – próbowała dosłownie wszystkieg­o, żeby dostać się na ostatnią, podwójną rundę w USA. Niestety – Irina Sidorkowa jest Rosjanką. Korzenie ma rozległe: jej pradziadko­wie urodzili się w Szwecji, Danii i na Ukrainie. Dziadkowie – na Białorusi, w Polsce i w Rosji. Próbowała umówić się na rozmowę w ambasadach w Rosji, Holandii, Wielkiej Brytanii i Polsce. W końcu trafiła do Omanu, ale podczas rozmowy wizy jej odmówiono, mimo że ma status National Interests Exemption dla osób, które mogą wjechać do USA mimo pandemii, bo jest to w interesie Stanów. Interwenio­wało F1, Wseries i nawet kongresmen z Teksasu. Na nic. To jak to jest z tym „naszym” zachodnim, otwartym światem? Jest taki atrakcyjny i wolny, bo można chodzić z gołym brzuchem po ulicy?

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland