Maryna wraca do gry!
NATALIA ŻACZEK: Jakie emocje towarzyszą panu przed pierwszym startem w sezonie? Spokój czy wręcz przeciwnie?
MARCIN ORŁOWSKI (TRENER MARYNY GĄSIENICY-DANIEL): W porównaniu do innych zawodów, Sölden to zawsze start, na który długo się czeka. Z mojej strony to bardzo pozytywna ekscytacja. Mam z tyłu głowy, że te zawody odbywają się miesiąc przed główną częścią sezonu. Jako jedyne rozgrywane są na lodowcu, więc też jest trochę inaczej, ale to bardzo pozytywne i cieszę się, że zaczynamy.
Na ostatniej prostej przygotowań Maryna się rozchorowała. Udało się nadrobić ten stracony czas?
Wypadły nam dwa tygodnie, bo ostatni raz byliśmy na nartach 29 września, więc na pewno mamy zaległości. Teraz przez dwa dni udało nam się pojeździć na włoskim lodowcu Val Senales. Bardzo się uspokoiliśmy, jeśli chodzi o te zawody, bo jeszcze kilka dni temu myśleliśmy, że w ogóle tam nie wystartujemy.
Co może pan powiedzieć o dyspozycji Maryny?
Gdyby nie ta przerwa spowodowana chorobą, byłbym bardzo, bardzo zadowolony. Teraz uważam, że mamy coś do nadrobienia, ale jeśli chodzi o lato i to, co Maryna przepracowała nie tylko na nartach, ale i na siłowni to jestem zadowolony.
Po sukcesach z ubiegłego sezonu inaczej podchodzicie do startów?
Myślę, że nie. Od paru lat staramy się być coraz lepsi. Najpierw, kiedy przebijaliśmy się w Pucharze Europy, teraz w Pucharze Świata. To naturalna kolej rzeczy i nie wydaje mi się, żebyśmy mieli inne podejście niż wcześniej.
Ale pewność siebie na pewno wzrosła. bo tej pewności dodaje każdy krok do przodu. Wiesz, że jesteś coraz lepszy, ale też masz świadomość, że zaczynasz rywalizować na najwyższym poziomie, więc jeśli chcesz być w „30”, musisz być pewny siebie. Wielkiej zmiany nie ma, bo przez ostatnie lata byliśmy pewni tego, co robimy i chcemy to kontynuować.
Odczuwacie, że jesteście inaczej postrzegani?
Kiedy Maryna zaczęła odnosić pierwsze sukcesy w Pucharze Europy, dała się poznać w środowisku i od tamtego czasu nie jesteśmy anonimowi. Z roku na rok stopniowo ugruntowujemy pozycję.
Na wspólnych treningach można ocenić, jak wypadacie na tle innych czy pokaże to dopiero Sölden?
Weryfikacja jest zawsze na zawodach. Na treningach możesz jeździć dobrze czy słabo, ale nie ma to bezpośredniego przełożenia na zawody. Poza tym nigdy nie wiadomo, co rywale robią na treningu. Mogą pracować nad czymś innym i czas nie jest ważny, więc trudno wyciągać wnioski.
Miałam pytać, czy skupiacie się na tym, by rozpocząć sezon lepiej niż w ubiegłym roku, ale po tym, co pan powiedział, wnioskuję, że patrzycie na zimę raczej całościowo.
Tak, ale zawsze chcemy pokazywać się z jak najlepszej strony podczas zawodów i po nich mieć czyste sumienie, że
daliśmy z siebie wszystko. Nadal skupialiście się przede wszystkim na gigancie?
Na gigancie i tak jak w zeszłym roku potrenowaliśmy trochę supergiganta. Chcielibyśmy wystartować w całym cyklu PŚ w gigancie, także w jednych zawodach równoletak,
Kiedy Maryna zaczęła odnosić pierwsze sukcesy w Pucharze Europy, to dała się poznać w środowisku i od tamtego czasu nie jesteśmy anonimowi.
głych. Będziemy dokładać wybrane zawody w supergigancie.
Cele na tę zimę są dużo wyższe niż w ubiegłym roku?
Naszym celem zawsze jest to, by z roku na rok być coraz lepszym. Trudno mówić o konkretnych wynikach, ale na pewno chcemy, by ten sezon był lepszy od poprzedniego.
Czyli, by w końcu udało się stanąć na upragnionym podium?
Byłoby bardzo miło.