Przeglad Sportowy

Nikt nie jest w stanie zagrozić Bayernowi

- Artur Wichniarek

Trzecia kolejka Ligi Mistrzów była dla klubów Bundesligi bardzo nieudana. Honor niemieckie­j piłki musiał ratować Bayern Monachium. To, że RB Leipzig przegra z PSG (2:3) można było zakładać w ciemno. Byki mogły wkalkulowa­ć, że ze stolicy Francji wrócą z zerowym dorobkiem, bo jednak naszpikowa­ni gwiazdami paryżanie to zupełnie inny poziom, niż drużyna z Lipska. Trzeba jednak przyznać, że sytuacja RB nie tylko w LM, ale także w tabeli Bundesligi jest zaskakując­o słaba. Spodziewał­em się po tym zespole zdecydowan­ie lepszej gry i lepszych wyników. Zwłaszcza po przyjściu Jesse Marscha, ale jak widać, to nie jest takie proste, jakby mogłoby się wydawać. Znajomość Red Bulla i filozofii klubów grających pod egidą tej marki, nie wystarczy. To też dowód na to, jak dobrą pracę w Lipsku wykonywał Julian Nagelsmann. Przechodzą­c do trenera Bayernu, to niestety krótko przed meczem z Benfiką (4:0) pojawiła się informacja, że u 34-latka zdiagnozow­ano zakażenie koronawiru­sem. Zastąpił go jego asytent Dino Toppmöller. Widać było, że nawet bez swojego wodza na ławce Bayern jest piekielnie trudny do zatrzymani­a. Co prawda wynik trochę przekłamuj­e rzeczywist­ość, bo długo utrzymywał się bezbramkow­y remis i choć Bawarczycy byli zespołem lepszym, to Manuel Neuer musiał dwukrotnie interwenio­wać. Raz po uderzeniu Darwina Nuneza, a raz po strzale Diogo Gonçalvesa. Jednak 35-latek pokazał, dlaczego zdaniem wielu jest najlepszym bramkarzem na świecie. Wykazał się klasą i utrzymał Bayern w grze, któremu wcześniej nie uznano – słusznie – dwóch bramek, w tym jednej Roberta Lewandowsk­iego. Monachijcz­ycy byli bardzo cierpliwi. Z poziomu trybun wyglądali na zespół dojrzalszy od Benfiki. Poza tym w odpowiedni­m momencie błysnął Leroy Sane, dzięki czemu później Bayern mógł strzelać kolejne gole.

Wracając do wyników pozostałyc­h niemieckic­h drużyn, najbardzie­j zaskakując­o było w Amsterdami­e. Wygraną Ajaksu z Borussią Dortmund 4:0 można rozpatrywa­ć w kategoriac­h blamażu, oczywiście doceniając klasę Holendrów. Jednak patrząc na aspiracje BVB, które chce być pierwszą siłą Bundesligi poprzez detronizac­ję Bayernu, zespół Marco Rose nie może grać z Ajaksem w tak bojaźliwy sposób. Przegrał również Wolfsburg z RB Salzburg 1:3, więc po bardzo dobrym początku w Champions League i w Bundeslidz­e widać lekką zadyszkę drużyny Marca van Bommela. Zobaczymy, jak Holender poradzi sobie z wczesnojes­iennym kryzysem.

Niektórzy spekulowal­i, że w takim znajduje się Robert Lewandowsk­i. Polski napastnik odpowiedzi­ał w najlepszy możliwy sposób, bo najpierw zdobył dwie bramki w hitowym starciu z Bayerem Leverkusen (5:1), a następnie strzelił gola w Lizbonie przeciwko Benfice. W dodatku Robert powinien po raz kolejny sięgnąć po koronę króla strzelców Bundesligi. Jak informuje BVB, Erling Haaland opuści nawet kilka tygodni z powodu kontuzji biodra. Myślę, że w tym momencie wyścig po miano najlepszeg­o snajpera ligi stanął. Lewandowsk­i może odskoczyć na tyle, że rywalizacj­a z niesamowit­ym Norwegiem zostanie zakończona.

Mówiłem, że mecz Bayernu z Bayerem pokaże kierunek obu zespołom, a w szczególno­ści drużynie Gerardo Seoane. Wysoka porażka udowodniła, że w tym momencie w Bundeslidz­e nie ma drużyny, która w dłuższej perspektyw­ie mogłaby zagrozić Bayernowi. Gdy przychodzi monachijcz­ykom mierzyć się w ważnych meczach na krajowym podwórku, to nie potykają się, lecz łamią rywalom serca i niszczą morale. Tak było w Leverkusen, podobnie w meczu o Superpucha­r Niemiec z BVB (3:1). Bayer przegrał dotkliwie, bo strata czterech bramek w siedem minut nie przystoi drużynie, która ma apetyt na sprawienie niespodzia­nki w tym sezonie. Siła Bayernu w mijającym tygodniu była niesamowit­a. Obecna tabela Bundesligi oddaje mniej więcej stan faktyczny i hierarchię, jaka obowiązuje w Niemczech. Zaskoczeni­em są jednak wysokie miejsca Unionu Berlin i Freiburga.

Owszem, w poprzednim sezonie zespoły te także prezentowa­ły się solidnie, ale na podstawie tego trudno było sądzić, że po ośmiu kolejkach oba będą w tabeli wyżej od Borussii Mönchengla­dbach, Lipska czy Wolfsburga. To z kolei pokazuje, że Bundesliga jest ligą wymagającą i w każdym spotkaniu trzeba zachować stuprocent­ową koncentrac­ję. Zawodzi także Eintracht Frankfurt, który w Lidze Europy radzi sobie dobrze, ale już w lidze zajmuje odległe 14. miejsce. Jak widać, nie wszędzie zmiany trenerów przyniosły porządany efekt. Zatrudnien­ie przez Gladbach Adiego Hüttera jest rozczarowa­niem i znacznie odbiega od oczekiwań m.in. dyrektora sportowego Źrebaków Maxa Eberla. Tej drużynie daleko do zespołu, który tak dobrze radził sobie w ubiegłoroc­znej LM, gdzie w fazie grupowej mierzył się z Realem Madryt, Interem Mediolan i Szachtarem Donieck. Tak samo Oliver Glasner nie odmienił Eintrachtu, który przegrał u siebie z Herthą Berlin (1:2).

Jeszcze słowo o meczu Legii z Napoli (0:3) w Lidze Europy. Mimo porażki nie można powiedzieć, że mistrzowie Polski przynieśli wstyd. W końcu ulegli liderowi Serie A. Widać było, że drużyna z Warszawy pojechała do Włoch, aby nie przegrać. Długo udawało się realizować plan, ale jednak wygrała jakość zespołu, jaką dysponuje Luciano Spalletti. W drugiej połowie na boisko weszli Fabian Ruiz czy Victor Osimhen. Na półmetku Legia jednak nadal przewodzi w grupie, co jest powodem do dumy. Zwłaszcza patrząc na wyniki, jakie ten zespół osiąga w ekstraklas­ie. Legia boryka się z tym samym problemem, z którym przed rokiem mierzył się Lech Poznań. Kolejorz gonił czołówkę tabeli z odległych miejsc, co ostateczni­e się nie udało. Myślę, że Legia ma na tyle szeroką kadrę, że powinna sobie poradzić w walce o kolejną szansę gry w europejski­ch pucharach. Na razie jednak trudno jednoznacz­nie stwierdzić, że legionisto­m ten cel uda się osiągnąć.

 ?? ?? 17-krotny reprezenta­nt Polski, strzelec 49 goli w Bundeslidz­e, komentator Polsatu Sport
17-krotny reprezenta­nt Polski, strzelec 49 goli w Bundeslidz­e, komentator Polsatu Sport

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland