3 PYTANIA DO...
ANITY WŁODARCZYK zdobywczyni Złotych Kolców
1 Po trzech latach Złote Kolce znów trafiły w pani ręce. Po raz dziesiąty wygrywa pani ten ranking. To wyjątkowy triumf?
Na pewno. Wróciłam do sportu po prawie dwóch latach przerwy i po raz trzeci zostałam mistrzynią olimpijską. Zwyciężałam w Złotych Kolcach we wszystkich latach, w których nie byłam kontuzjowana. Lubię te statuetki. Są bardzo ciężkie i wartościowe. Kto by pomyślał, że tak się to wszystko potoczy? Moje życie było wywrócone do góry nogami. A po Tokio nastąpiły szalone dni, bo ciągle gdzieś jeździłam. Niedawno wróciłam z Lozanny, gdzie byłam na gali europejskiej federacji.
2 Była pani nominowana do tytułu lekkoatletki roku w Europie i przegrała tylko z holenderską biegaczką Sifan Hassan. Jest lekkie rozczarowanie?
Nie, bo wiedziałam, że biegi rządzą. Przez tyle lat miałam podobne doświadczenia na różnych galach. Poza tym ona zdobyła dwa złote medale olimpijskie, pobiła rekord świata. Zresztą ja do takich gal podchodzę z przymrużeniem oka. Tak naprawdę to jest dodatek do sukcesów. Na pewno Złote Kolce są prestiżowe, bo liczą się sportowe osiągnięcia, za które przyznawane są punkty. Wygrywają ci, którzy mają ich najwięcej. Wprawdzie my w rzucie młotem nie mamy możliwości startowania w hali, a w tym roku były mistrzostwa Europy pod dachem w Toruniu, więc tym bardziej cieszę się, że po raz kolejny okazałam się najlepsza.
3 W Lozannie była pani nie tylko na gali?
Oddałam też moją rękawicę do muzeum sportu. Szwajcarzy odezwali się po igrzyskach w Tokio. Chcieli jakąś pamiątkę ode mnie na wystawę dotyczącą ostatnich igrzysk olimpijskich. Stwierdziłam, że najlepsza będzie rękawica, w której rzucałam w finale. Jest różowa i trochę podarta. A przy okazji zwiedziłam muzeum. Są tam buty Roberta Korzeniowskiego. Serce się raduje, gdy widzi się taki polski ślad wśród tylu medalistów olimpijskich.