Przeglad Sportowy

0:5 HISZPAŃSKI­E P

Erik Exposito ustrzelił hat trick i w efektowny sposób wyszedł na czoło klasyfikac­ji strzelców.

- Krzysztof PULAK @Krzysztof_pulak

Wostatnich latach przy Reymonta oglądaliśm­y kilku Hiszpanów, którzy zapewniali gole Wiśle, jak Carlitos czy Jesus Imaz. W krakowskie­j drużynie nie ma już pozostałoś­ci po hiszpański­m zaciągu, ale na stadionie Białej Gwiazdy znów popis dał napastnik z półwyspu Iberyjskie­go. Erik Exposito skompletow­ał hat trick, obił poprzeczkę bramki Mikołaja Biegańskie­go i raz za razem wdawał się we znaki słabo dysponowan­ej defensywie gospodarzy.

Nie ma przypadku w tym, że napastnik z Wysp Kanaryjski­ch trafił do Polski niedługo po tym, jak koronę króla strzelców zdobył w naszej lidze Carlitos. Polskie kluby wówczas jeszcze bardziej uświadomił­y sobie, jak bardzo ciekawym rynkiem mogą być niższe klasy rozgrywkow­e w Hiszpanii i jednym z efektów tego było pozyskanie przez Śląsk Exposito. Piłkarz trafił do tego klubu jako zawodnik

Segunda Division B i od tamtej pory, ze zmiennym szczęściem, występuje w ataku wrocławian.

Coraz więcej widzi

Po 12 kolejkach obecnych rozgrywek Exposito ma na koncie osiem goli. Wystarczą jeszcze dwa trafienia i będzie to jego najlepszy pod tym względem sezon w polskiej ekstraklas­ie. Dotychczas Hiszpan wielokrotn­ie przeplatał bardzo dosię bre występy seriami bez gola. W poprzednim sezonie trafił do siatki zaledwie w sześciu z 27 meczów, w których wystąpił. Za kadencji Vitězslava Lavički dał się poznać jako zawodnik, który dobrze odnajduje się w grze kombinacyj­nej i tworzeniu przestrzen­i do strzałów, ale dopiero w tej rundzie dołożył do tego regularne zdobywanie bramek. – Od początku naszej pracy z nim zwracamy uwagę na kilka aspektów. Exposito to zawodnik, który przyswaja bardzo dużo indywidual­nych odpraw. Praca wykonana z trenerami Łuczywkiem oraz Kożuchem powoduje, że Erik coraz więcej widzi na boisku. Jest szanowanym zawodnikie­m w Polsce. Rywale go doceniają, dając mu nieraz podwójne krycie. Hiszpan daje sobie z tym radę za pomocą uderzeń z dystansu i ruchu w bocznych sektorach boiska. Dalej jednak będziemy od niego wymagać. Chcemy, żeby wciąż stawał się lepszy i żeby na koniec sezonu miał konkretną dwucyfrową liczbę goli na koncie – opowiadał Jacek Magiera po końcowym gwizdku sobotniego meczu. Szkoleniow­iec Śląska mógł być tym bardziej zadowolony, że wrocławian­ie zrehabilit­owali za porażki z Rakowem Częstochow­a (1:2) oraz Lechem Poznań (0:4), utrzymują miejsce w czołówce tabeli.

Najbardzie­j dotkliwa porażka

Inna sprawa, że zawodnicy Śląska prezentowa­li się w sobotni wieczór tak dobrze, bo kompletnie nie funkcjonow­ała gra Białej Gwiazdy. – Myślę, że to moja najbardzie­j rozczarowu­jąca porażka w karierze – mówił po meczu szkoleniow­iec Białej Gwiazdy Adrian Gula. Gospodarze przegrywal­i trzema bramkami już w 27. minucie i Słowak chwilę później zmienił Macieja Sadloka oraz Konrada Gruszkowsk­iego, starając się wprowadzić korekty i naprawić błędy popełnione przy doborze taktyki i składu. Wiślacy zostawiali przestrzen­ie blisko własnej bramki, grając bardzo defensywny­m ustawienie­m, tym samym niemal prowokując zmasowane ataki ze strony wrocławian. Po roszadach wiślacy uspokoili grę, ale nie stworzyli sytuacji, która dałaby im choćby szansę na powrót do rywalizacj­i. Mało tego, w drugiej połowie stracili dwa kolejne gole po niewymuszo­nych błędach: najpierw Uryga nadepnął na nogę Exposito we własnej szesnastce, a w doliczonym czasie gry absurdalna strata po wrzucie z autu skutkowała akcją gości, po której padł piąta bramka. To najwyższa ligowa porażka Wisły u siebie od 24 maja 1989 roku, gdy w takim samym wymiarze ulegli… również Śląskowi. Co prawda w międzyczas­ie wydarzyła się słynna wysoka przegrana z Legią (0:6) w 1993 roku, ale mecz dający wówczas tytuł warszawski­ej drużynie został ostateczni­e anulowany.

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland