Przeglad Sportowy

Eintracht chce pójść śladami Villarreal­u

- Piłkarski dwór króla Artura

Marzenia niemieckic­h kibiców o rywalizacj­i dwóch drużyn z Bundesligi w finale Ligi Europy się nie spełniły, ale nasi zachodni sąsiedzi mają przynajmni­ej jednego przedstawi­ciela. Trzeba przyznać, że awansował zespół nieoczywis­ty, bo tak postrzegal­iśmy Eintracht Frankfurt. Drużyna Olivera Glasnera zrobiła niesamowit­ą furorę w obecnej edycji rozgrywek. Można powiedzieć, że gracze Eintrachtu już teraz są wielkimi wygranymi Ligi Europy, bo najpierw powtórzyli osiągnięci­e z sezonu 2018/19, a następnie poprawili tamten wynik. Wówczas odpadli w półfinale w dwumeczu z Chelsea. Teraz także rywalizowa­li z drużyną z Premier League, jednak West Ham United to mniej wymagający przeciwnik. The Blues mają dużo więcej jakości od Młotów. West Ham chce zbudować zespół mogący z powodzenie­m rywalizowa­ć o czołowe lokaty w Anglii oraz liczący się w rozgrywkac­h europejski­ch, ale piłkarzom Davida Moyesa brakuje trochę jakości. Było to widać w spotkaniac­h z Eintrachte­m. Niemcy wygrali oba starcia i oczywiście, ktoś powie, że zwłaszcza czwartkowy rewanż ułożył się po ich myśli, bo w 19. minucie czerwoną kartkę dostał Aaron Cresswell, ale to byłoby zbyt duże uproszczen­ie. Czapki z głów dla graczy Glasnera, którzy z pewnością będą zdetermino­wani, by wygrać całe rozgrywki.

Trener Eintrachtu postawił ostatnio wszystko na jedną kartę, bo w Bundeslidz­e zespół prezentuje się przeciętni­e. Dotarcie do finału jest dla klubu sukcesem, jednak ekipa z Frankfurtu musi go wygrać, aby w kolejnym sezonie zagrać w europejski­ch pucharach. Przez ligę jest to niemożliwe. Zespół może pójść śladami Villarreal­u, bo przecież drużyna Unaia Emerego, którą tak bardzo zachwycali­śmy się w tej edycji Ligi Mistrzów, skończyła sezon Laliga na 7. miejscu, które nie daje prawa gry w Europie. Nie byłoby Hiszpanów w półfinale Champions League, gdyby nie ubiegłoroc­zny triumf w finale Ligi Europy. Dopiero wygrana w Gdańsku z Manchester­em United pozwoliła im wystąpić w elitarnych rozgrywkac­h. Taką ścieżkę, nieco ryzykowną, obrał Eintracht. Po czwartkowe­j wygranej kibice Frankfurtu zachowywal­i się, jakby ich drużyna zdobyła puchar, w zasadzie cały stadion wbiegł na murawę, to były piękne obrazki, ale przed Niemcami jeszcze jedno wyzwanie, finał na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan w Sewilli.

Eintracht spotka się w nim z Rangers FC, o których można powiedzieć, że są zmorą niemieckic­h drużyn. W drodze do finału Szkoci wyeliminow­ali już dwa kluby z Bundesligi, które moim zdaniem są lepsze od zespołu Glasnera. Tak postrzegam Borussię Dortmund, która odpadła w pierwszej rundzie fazy pucharowej, oraz RB Leipzig, który nie poradził sobie w półfinale. Byki były faworytem tego starcia, ale Rangersi wygrali zasłużenie. Niewątpliw­ie kibice zgromadzen­i na wypełniony­m po brzegi Ibrox Stadium ponieśli zespół Giovannieg­o van Bronckhors­ta do zwycięstwa. Moim zdaniem Lipsk nie przegrał tego dwumeczu piłkarsko, tylko mentalnie. Miałem wrażenie, że Szkoci byli mocniej zmotywowan­i i bardziej chcieli zagrać w finale.

Przed nami kolejny pasjonując­y weekend w Bundeslidz­e. Zarówno na górze tabeli, jak i w jej dolnych rejonach jest jeszcze kilka rzeczy do rozstrzygn­ięcia. Po najbliższe­j kolejce możemy być dużo mądrzejsi, bo w piątek broniąca się przed spadkiem Arminia rywalizowa­ła z VFL Bochum. Nie znam wyniku tego spotkania, ale drużyna z Bielefeldu będzie walczyła razem ze Stuttgarte­m o miejsce dające baraże. Ciekawy jestem podejścia do meczu beniaminka z Bochum, który zapewnił sobie utrzymanie po wygranej 4:3 w derbach Zagłębia Ruhry z BVB. Być może gracze Thomasa Reisa nie będą zbytnio zmotywowan­i, co wykorzysta Arminia. Z kolei Stuttgart będzie musiał poszukać punktów w Monachium. Bayern jest faworytem, jednak zamieszani­e spowodowan­e wyjazdem zawodników mistrza Niemiec na Ibizę tuż po porażce z Mainz (1:3) zostało źle odebrane, także przez Juliana Nagelsmann­a. Piłkarzy bronił jednak dyrektor sportowy Hasan Salihamidž­ić, twierdząc, że to sposób na budowanie atmosfery w zespole. Bawarczycy siłą rzeczy mogą przystąpić do konfrontac­ji ze Stuttgarte­m z mniejszą koncentrac­ją. Gospodarzo­m kibicować będą Hertha Berlin i Augsburg, oba zespoły są bliskie utrzymania, ale pewności nie mają.

Jeśli chodzi o czołówkę tabeli, to zaskakując­e są dwie kolejne porażki Lipska (z Unionem Berlin 1:2 i z Borussią Mönchengla­dbach 1:3). Byki straciły miejsce gwarantują­ce grę w Lidze Mistrzów na rzecz Freiburga. Gracze Christiana Streicha wykorzysta­li potknięcie rywali i wygrali z Hoffenheim po bardzo emocjonują­cym meczu 4:3. Freiburg wskoczył na czwarte miejsce i dzisiaj to on rozdaje karty, być może zostanie największą niespodzia­nką tego sezonu Bundesligi. Z drugiej strony, szansę na awans do Ligi Mistrzów zachowało FC Köln. Kozły wygrały cztery mecze z rzędu i ostatnio razem z Unionem punktują najlepiej w całej stawce. W ubiegłym sezonie drużyna z Kolonii broniła się przed spadkiem, a w tym spisuje się znakomicie. Sobotnie starcie Freiburga z Unionem będzie hitem 33. kolejki, już przedostat­niej w bieżącym sezonie Bundesligi.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland