Biała Gwiazda na krawędzi
Wisła znów zawiodła. Szans na utrzymanie upatruje już tylko w korzystnym układzie ostatnich meczów.
Wsobotni wieczór mieliśmy obejrzeć prawdziwy mecz o życie Białej Gwiazdy, tymczasem zobaczyliśmy prawdopodobnie najmniej ciekawe dla postronnego obserwatora spotkanie w całej kolejce. Wisła Kraków była absolutnie bezzębna w ataku, a piłkarze Jagiellonii skupili się na bronieniu dostępu do własnego pola karnego. Zawodnicy ze stolicy Podlasia byli nastawieni na uważną grę w defensywie i wielokrotnie starali się „kraść minuty”. Trener gości Piotr Nowak na konferencji prasowej co prawda zapewniał, że jego zespół wcale nie zagrał zachowawczo, ale trudno się z nim zgodzić. Trzeba jednak przyznać, że to Jagiellonia miała piłkę meczową, gdy Marc Gual w końcówce spudłował w dogodnej sytuacji.
Katastrofa wielu ojców
– Jesteśmy rozczarowani. Do ostatnich sekund dążyliśmy do zwycięstwa, nie byliśmy jednak skuteczni – mówił po zakończeniu meczu szkoleniowiec gospodarzy Jerzy Brzęczek. – Zabrakło zimnej głowy i wyrachowania. Nasza sytuacja w tabeli jest bardzo trudna, ale dopóki będziemy mieli szansę, będziemy walczyć o potrzebne punkty do utrzymania się w ekstraklasie – dodał były selekcjoner. Najbardziej oczywistym kozłem ofiarnym w ocenie sytuacji Wisły jest właśnie trener, który wygrał zaledwie jeden mecz ligowy, od kiedy w lutym objął Białą Gwiazdę. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wszystko rozpoczęło się dużo wcześniej, a teraz przyspieszyło. Właściciele klubu umiejętnie wyprowadzili Wisłę z początkowo ogromnych problemów finansowych. Jednak brak konsekwencji, nietrafione transfery i fiasko długofalowego planu na działania sportowe spowodowały, że drużyna ma niedostatek piłkarzy, którzy mogliby przesądzić o wyniku meczu. Choć na pewno Brzęczek też nie jest bez winy.
Liczenie na potknięcia rywali
Co dalej? Zawodnicy z Krakowa niby mają łatwiejszy terminarz w końcówce sezonu od rywali, ale przede wszystkim muszą liczyć na ich potknięcia. A sytuację
Białej Gwiazdy mocno pogarsza uraz Marko Poletanovicia, który Brzęczek ocenił jako poważny. Biała Gwiazda nie ma aktualnie w środku pomocy nikogo, kto byłby w stanie dać impuls w ofensywie. Wiśle brakuje nie tylko błysku w środkowej fazie boiska, ale również bezpośrednio przed bramką rywala. Zdenek Ondrašek miał być jedną z alternatyw w talii trenera krakowian, a niejako z przymusu stał się główną opcją. Dużym wzmocnieniem od czasu przyjścia pod Wawel jest Giorgij Citaiszwili, jednak i on nie jest w stanie sam pociągnąć ofensywy Białej Gwiazdy.
To, co Brzęczkowi udało się w ostatnich tygodniach, to ustabilizowanie formacji obronnej. Tylko samo granie na zero z tyłu nie wystarczy, by zapewnić Białej Gwieździe utrzymanie.