Jednym podium , drugim pozostały łzy
Brawa dla zwyciężczyń, szacunek dla pokonanych. W Kobierzycach kibice przeżyli niesamowite emocje podczas meczu 27. kolejki PGNIG Superligi Kobiet. Szczypiornistki miejscowego KPR pokonały 28:23 drużynę Eurobud JKS Jarosław. Tą wygraną drużyna z podwrocławskiej gminy zapewniła sobie trzeci z rzędu – po brązie w 2020 i srebrze w 2021 roku – medal mistrzostw Polski. Tym razem brązowy. Przyjezdne do ostatnich sekund walczyły ze wszystkich sił o jak najniższą przegraną. Mogły ulec dwoma golami i zapewne by dopięły swego, gdyby w bramce zespołu gospodarzy piłki za piłką nie odbijała Beata Kowalczyk.
– O wygranej zdecydowała bardzo dobra taktyka. Osiągnęłyśmy cel, ale spotkania w ostatniej kolejce ligowej z Zagłębiem nie odpuścimy – stwierdziła Kowalczyk przed kamerą TVP Sport. Interwencjami niezwykle doświadczona zawodniczka (rocznik 1978) sprawiła, że po spotkaniu rywalki zalały się łzami. Kowalczyk zagrała mimo kontuzji nogi. W ataku miejscowych brylowała Macedonka Zorica Despodovska (10 goli).
Nie będzie więc pięknej powtórki sprzed ćwierć wieku, kiedy w sezonie 1996/97 jarosławianki stanęły na najniższym stopniu podium ekstraklasy. Nie sprawdzą się też medalowe zapowiedzi norweskiego szkoleniowca klubu z Podkarpacia Reidara Moistada z lata 2021 roku. Natomiast drużyna trenerki Edyty Majdzińskiej wykonała plan na sezon z nadwyżką. Po odejściu do Zagłębia Lubin królowej strzelczyń Kingi Jakubowskiej wydawało się, że szanse na sukces KPR są minimalne. Tymczasem jest podium PGNIG Superligi i awans do finału Pucharu Polski. W ekstraklasie coraz mniej niewiadomych. Jeśli w sobotę w Koszalinie Zagłębie Lubin wygra, to obroni złoto, a MKS Funfloor Perle Lublin przypadnie srebro.