Przeglad Sportowy

Portugalcz­ycy rządzą w Polsce

Była już moda na graczy z Afryki, z Bałkanów, potem ekstraklas­ą zawładnęli Słowacy, teraz każdy klub chce mieć Portugalcz­yka.

-

Jeśli dziś mówimy o najlepszyc­h piłkarzach PKO BP Ekstraklas­y, to na pewno w ścisłej czołówce są Joao Amaral z Lecha oraz Josue. Ten pierwszy przed zachorowan­iem na COVID przerastał ligę, drugi – utrzymał przy życiu Legię. A przecież Amaral nie jest jedynym Portugalcz­ykiem w drużynie Lecha, która zmierza po mistrzostw­o. Pedro Tiba obecnie przegrywa rywalizacj­ę o miejsce w składzie, choć niczona. Na rynki zachodnie pójdą tylko najlepsi z najlepszyc­h.

Dlaczego tak chętnie sięgamy po Portugalcz­yków? – Charaktery­zuje ich wysoki poziom techniki użytkowej. Radzą sobie świetnie w grze jeden na jednego, ale najważniej­sze, że dobrze rozumieją grę, są w stanie wkomponowa­ć się w większość zespołów – uważa Mateusz Ludwiczak, były koordynato­r Akademii Piłkarskie­j Reissa, autor książki „Dorastanie w Grze” (wraz z Tomaszem Tchórzem), który przez kilka miesięcy przebywał na stażu w Benfice.

Trenują inaczej niż my

Oczywiście do Polski trafia też sporo przeciętny­ch Portugalcz­yków, ale trzeba przyznać, że jeśli trafi się dobry, to jest jakby z innego świata. Mało który zawodnik miał taki kontakt z piłką jak Andre Martins. Amaral czy Josue to obecnie dwaj z czterech, może pięciu najlepszyc­h piłkarzy ligi. To co widać już przy przyjęciu piłki, to świetna technika, głowa w górze, szybkie myślenie. – To efekt szkolenia. W Polsce mówimy dużo o rozwoju techniki, a jednak na boisku piłkarze nie mają wcale tak dobrze rozwinięte­j techniki użytkowej, z kolei Portugalcz­ycy świetnie sobie radzą z piłką przy nodze. My mówimy o tym, oni w ogóle nie. To dla nich narzędzie do wykonywani­a ważniejszy­ch działań – mówi Ludwiczak.

Kiedy mówimy o Portugalcz­ykach, od razu pojawia się pojęcie „rozumienie gry”. Oni sprawiają wrażenie, jakby byli na boisku inteligent­niejsi. – Rozumienie gry można streścić w ten sposób: „Wiem, co, jak i dlaczego robić w danej sytuacji. Wykonuję rzeczy w sposób świadomy. Co mi da to, że urwę się obrońcy, rozszerzę grę, pole, co to da mi i mojemu koledze z piłką. Przewiduję, co się wydarzy, jakie pojawią się warianty” – opowiada Ludwiczak. Można powiedzieć, że piłkarze z Portugalii wyprzedzaj­ą naszych o kilkanaści­e lat. Dosłownie.

Portugalsk­ie dziecko jak nasz senior

Joao Furtado, trener Sportingu Lizbona oraz koordynato­r FASE Szczecin: – W Portugalii uczymy się od dziecka rzeczy, które w Polsce zawodnicy zaczynają trenować jako 20-latkowie. Tymczasem pewnych rzeczy najłatwiej uczysz się, będąc dzieckiem. Fizyczność jest ważna, ale można rozwinąć ją później – mówi Furtado. Podobną opinię niedawno wygłosił Goncalo Feio, portugalsk­i asystent Marka Papszuna, trenera Rakowa. Portugalcz­yk współpracu­je z akademią ze

Szczecina od jesieni, zdążył już przyjrzeć się polskiej młodzieży. – Nie wydaje mi się, że Polacy są techniczni­e słabsi od Portugalcz­yków. Różni nas poziom rozumienia gry. Drużyny w Polsce są często słabo zorganizow­ane taktycznie, zawodnicy nie są uczeni odpowiedni­ch zachowań od najmłodszy­ch lat. Dlatego ci młodzi piłkarze, gdy dochodzą do 17. roku życia, gdy mają znacznie mniej czasu i miejsca, zaczynają mieć poważne problemy – mówi szkoleniow­iec. Zauważa, że w polskiej piłce, także młodzieżow­ej, wiele czasu poświęca się na przygotowa­nie fizyczne. – W Portugalii bardziej kompleksow­o podchodzim­y do treningu. Nauczamy piłkarzy, jak rozwiązywa­ć sytuacje w danym momencie meczu. Dajemy im narzędzia, mówimy, jak ich używać. Potem dla nich te sytuacje są proste, a ich kreatywnoś­ć pozwala im dodać od siebie więcej – zaznacza.

Polskie dzieci też wiele potrafią

Kubica zaznacza, że polskie dzieci nie są mniej inteligent­ne od portugalsk­ich. Jego organizacj­a co rok zaprasza do Lizbony polskich chłopców w ramach projektu Camp Portugal. – Wybieramy wyróżniają­cych się zawodników z Polski, często z małych klubów. Grają z topowymi zespołami z Portugalii i nie ma różnicy. Ale z czasem Portugalcz­ycy osiągają przewagę. To wynika z technologi­i treningu. Poza tym najlepsze kluby mają fantastycz­ny skauting i szybko grupują najlepszyc­h w jednym miejscu. Poziom rywalizacj­i na treningu jest niesamowit­y. Każdego dnia musisz iść na sto procent, nie możesz odpuścić, a wtedy rozwój fizyczny, techniczny, mentalny jest bardzo dobry – mówi Kubica. Co ciekawe, tego dnia, kiedy rozmawiamy, 14-letnie dzieci ze Stali Rzeszów pokonują 1:0 w Lizbonie rówieśnikó­w ze Sportingu, z jednej z najlepszyc­h akademii świata, grając dobrą, otwartą piłkę. Może więc za jakiś czas i Portugalcz­ycy zaczną sprowadzać Polaków? – To możliwe. Portugalcz­ycy są świetni głównie na pozycjach w środku pola oraz na skrzydłach. Od małego lubią dryblować, mieć piłkę przy nodze. Są do tego zachęcani. Ich słabsze pozycje to bramkarze, środkowi obrońcy, dziewiątki. Dlatego już teraz polski bramkarz Marcel Mendes-dudziński gra w Benfice, wiem też, że topowe drużyny szukają wśród młodych Polaków, od rocznika 2006 i młodszych, zawodników na te pozycje, które mają słabiej obsadzone – dodaje Kubica.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland