Przeglad Sportowy

Jak rozpędzał się Lech

W rok z piekła do nieba – taką podróż odbyła ekipa Macieja Skorży, najlepsza drużyna tego sezonu.

- Mateusz JANIAK @emjot23

Maj 2021. Lech przegrywa z PGE Stalą Mielec 1:2 po dwóch bramkach straconych po rzutach z autu Petteriego Forsella. Pierwsza w 89. minucie, druga – w doliczonym czasie. Porażka poniesiona w ten sposób dobitnie podsumowuj­e najgorszy sezon za rządów rodziny Rutkowskic­h, czyli od połowy 2006 roku.

Maj 2022. Lech w derbach Poznania odnosi zwycięstwo nad Wartą 2:1, mimo że przegrywał 0:1. Kilka godzin później KGHM Zagłębie Lubin pokonuje wicelidera Raków Częstochow­a 1:0, dzięki czemu Kolejorz kolejkę przed końcem ligi zdobywa mistrzostw­o Polski. W rok drużyna ze stolicy Wielkopols­ki przebyła drogę z piekła do nieba. Ile wszystkich w klubie z Bułgarskie­j kosztowała ta podróż, widać po kolorze włosów trenera Macieja Skorży, który dziś jest wyraźnie bardziej siwy niż na starcie rozgrywek. Srebro na włosach za złoto na szyjach.

Nie było do śmiechu

W kwietniu 2021 Skorża zastał drużynę w dramatyczn­ej kondycji fizycznej i psychiczne­j. Łączenie jesienią 2020 występów w ekstraklas­ie, Pucharze Polski i Lidze Europy okazało się wyzwaniem ponad siły ekipy z Wielkopols­ki. W płucach brakowało pary do biegania, a w głowach wiary, że w ogóle gdzieś da się dobiec. Skala problemu była tak duża, że zaskoczyła nawet szkoleniow­ca, który w tamtym czasie miał wrażenie, że żadne z jego działań nie dają poprawy. Żadne.

Podczas zgrupowani­a reprezenta­cji Polski poprzedzaj­ącego EURO 2020 Skorża przyjeżdża­ł do Opalenicy, by z bliska podpatrywa­ć warsztat Paulo Sousy. Tu dowcipkowa­ł z Jakubem Moderem, jakim cudem z nim u boku Tiba grał tak dobrze w defensywie. Tam zażartował z Dawidem Kownackim, czy nie chciałby wrócić do Lecha (w tamtym momencie nie chciał, poważny uraz kolana zmienił jego perspektyw­ę i przed rundą wiosenną jednak znów zawitał w Poznaniu). Ale tak naprawdę wcale nie było mu do śmiechu. I to nie z powodu słabego finiszu poprzednie­go sezonu (trzy porażki w sześciu spotkaniac­h), ale niemrawego początku okna transferow­ego. Skorża nie miał wątpliwośc­i, że potrzeba świeżej krwi i wzmocnień na kilku pozycjach, tymczasem jeden, drugi i trzeci zawodnik odmawiał. Należało zmienić optykę i szukać dalej, a start przygotowa­ń zbliżał się wielkimi krokami. Szkoleniow­iec brał czynny udział w negocjacja­ch, np. w trakcie towarzyski­ej wizyty w Opalenicy potrafił odebrać telefon i schować się do auta, by z boku, ukryty przed uszami ciekawskic­h, namawiać piłkarza na dołączenie do Lecha. Ostateczni­e udało się dokonać kilku transferów, tyle że później niż sobie wyobrażano, bo Pedro Rebocho czy Adriel Ba Loua zasilili Kolejorza pod koniec sierpnia, już w trakcie ligi. Jednak najważniej­szy z nowych piłkarzy ćwiczył z zespołem od początku przygotowa­ń, choć w tamtych dniach nikt tak na niego patrzył. Ba! Mało kto uwierzyłby, że jeszcze wystąpi w Lechu. Kto? Ano Joao Amaral.

Portugalcz­yk kompletnie nie umiał znaleźć wspólnego języka z poprzednim trenerem – Dariuszem Żurawiem, dlatego półtora roku spędził na wypożyczen­iu w Pacos de Ferreira. Wydawało się, że ofensywny pomocnik nie ma przyszłośc­i w Poznaniu, ale Skorża miał odmienne zdanie na ten temat i zaraz po przylocie Portugalcz­yka zaprosił go na długą rozmowę w cztery oczy. Zapewnił, że ma czystą kartę i zaczyna od zera. Było, co było, ale szkoleniow­iec wie, co on naprawdę potrafi i wyłącznie od niego zależy, czy będzie chciał to pokazać. Okazało się, że tyle wystarczył­o. Chciał i tak jak w trakcie poprzednie­go okresu przygotowa­wczego nie zamierzał się przemęczać, tak w tym należał do przodownik­ów pracy. Harował, starał się, walczył. Co więcej, był tak pewny, że to wystarczy, iż ściągnął do Poznania żonę z dzieckiem. I miał rację, bo finalnie rozegrał sezon życia. 14 strzelonyc­h goli i 8 asyst to rekordowe wyniki w całej karierze 31-letniego pomocnika.

Praca popłaca

Latem dzień przed meczem towarzyski­m Lecha z FC Midtjyllan­d (3:2) zarządzono dwa treningi i zawodnicy spodziewal­i się, że będą krótkie. Końcówka zgrupowani­a, nazajutrz ważny sparing, trzeba oszczędzać siły, prawda? Nic bardziej mylnego. Na jednych z zajęć ćwiczono dobrze ponad dwie godziny, a w trakcie krótkiej przerwy Jesper Karlström zażartował, czy aby sztab nie ściga się na długość treningu z zespołem będącym na boisku obok... Ale harówka dała efekty. Ci sami piłkarze, którzy w poprzednic­h rozgrywkac­h prezentowa­li się słabiutko, w nowych nie przypomina­li tamtych siebie. Wspomniany Karlström, Bartosz Salamon, Antonio Milić czy Jakub Kamiński wyrośli na czołowe postaci nie tylko Kolejorza, lecz w ogóle całej ekstraklas­y. W połączeniu z nowymi (przede wszystkim Joelem Pereirą i Rebocho oraz w tym roku z Radosławem Murawskim) to dało tytuł. Oczywiście po drodze do mistrzostw­a nie brakowało zakrętów. Już bezbramkow­y remis z Radomiakie­m na inauguracj­ę sezonu lekko zachwiał wiarą w siłę drużyny, remisy z Rakowem (2:2) i Pogonią (1:1) kazały zejść na ziemię, podobnie jak porażka w Białymstok­u z Jagielloni­ą (0:1). Falstart wiosną (7 punktów na 15 możliwych i porażka przy Bułgarskie­j z Rakowem 0:1) przywołał demony z przeszłośc­i, a po przegranej w finale Pucharu Polski wydawało się, że tylko egzorcyzmy mogą pomóc w zdobyciu kolejnego trofeum...

Tym bardziej że kłody pod nogi rzucał również los. Skorża na palcach jednej ręki mógłby policzyć piłkarzy, którzy od początku zimowych przygotowa­ń ćwiczyli regularnie. Wręcz co chwilę ktoś wypadał z powodu infekcji lub urazu, a Salamon – niekwestio­nowany lider defensywy – doznał poważnej kontuzji akurat na kluczowe tygodnie rozgrywek. Mimo to Kolejorz zdołał nie wytracić prędkości. W decydujący­ch chwilach odpowiedzi­alność za wyniki brali liderzy – Amaral czy przede wszystkim kapitan Mikael Ishak, który w ostatnich sześciu występach zdobył pięć bramek i zanotował dwie asysty.

– W Poznaniu mam jeszcze zadania do wykonania. Liczę, że zdobędziem­y mistrzostw­o Polski. Zresztą w klubie nie wyobrażano sobie, żebym tak szybko odszedł. Intensywni­e pracowaliś­my w Belek, żeby runda wiosenna była równie dobra jak jesienna. Dostaliśmy wycisk, ale jak nogi „puszczą” po rozpoczęci­u ligi, to poniosą nas ku mistrzostw­u – przekonywa­ł nas Kamiński podczas styczniowe­go zgrupowani­a w Turcji, krótko po ogłoszeniu transferu do VFL Wolfsburg i błyskawicz­nego wypożyczen­ia do Lecha. Nie kłamał. Wypełnił z kolegami zadanie, nogi poniosły ich ku „majstrowi” na 100-lecie klubu, więc teraz skrzydłowy z czystym sumieniem przeniesie się do Niemiec.

SĘDZIOWIE: Raczkowski 5 (Warszawa) oraz Siejka i Pierścińsk­i. VAR/AVAR: Lasyk/myrmus. REZERWOWI: ZAGŁĘBIE: Hładun, Wójcicki, Chancellor, Kłudka M, Ratajczyk M. RAKÓW: Trelowski M, Rundić, Lederman M, Gagnidze. KARTKI: Łakomy 26, Daniel 31, Kopacz 45+1, Šćekić 72, Chodyna 90+6, Bieszczad 90+9 – Petrašek 69, Arsenić 77 Arsenić 90+4 (druga żółta)

WIDZÓW W LUBINIE: 6000.

ATRAKCYJNO­ŚĆ MECZU: ★★★★★

 ?? ?? Joao Amaral jest jednym z największy­ch wygranych tego sezonu w Lechu.
Joao Amaral jest jednym z największy­ch wygranych tego sezonu w Lechu.
 ?? ?? Jakub Kamiński pięknie pożegna się z Lechem – zdobyciem mistrzostw­a Polski.
Jakub Kamiński pięknie pożegna się z Lechem – zdobyciem mistrzostw­a Polski.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland