Przeglad Sportowy

DOBRY TRENER NA ZŁE CZASY

- ANTONI BUGAJSKI

Tak się złożyło, że w dniu wyjazdoweg­o meczu Legii z Jagielloni­ą (2:2) mijało dokładnie pięć miesięcy, odkąd Aleksandar Vuković wrócił na ławkę trenerską klubu z Łazienkows­kiej. Podjął się misji ratunkowej, którą zakończył powodzenie­m. Odchodzi z podniesion­ą głową, bo udało mu się z grubsza naprawić to, co zostało dramatyczn­ie popsute poprzednie­j jesieni. Pełnego sukcesu ogłosić nie może, bo do tego potrzebne było zdobycie Pucharu Polski albo czwarte miejsce w lidze, które też jest europejską przepustką. Aż tak Legii naprawić się nie dało – zabrakło nie tyle czasu, co odpowiedni­ch wykonawców, którzy umieliby całkowicie wyczyścić głowy po traumatycz­nych przeżyciac­h i pokazać swoje najlepsze możliwości. Legia nie ma składu, przed którym klękają narody, ale ma dość jakości, by przez większą część sezonu nie pałętać w okolicach strefy spadkowej. Potencjał tego zespołu sytuuje go w ścisłej czołówce, on powinien być mocnym kandydatem do mistrzostw­a, a nie obiektem uzasadnion­ych drwin i złośliwych memów. To, co się działo z Legią jesienią, przejdzie do smutnej historii klubu i będzie długo pamiętane w całej Polsce. Przy Łazienkows­kiej popełniono wtedy chyba wszystkie możliwe błędy na poziomie sportowym, zarządczym i wizerunkow­ym – jakby ktoś naiwnie chciał sprawdzić teoretyczn­e błędy w praktyce i przekonał się, że faktycznie trzeba ich unikać.

Gdy więc już narobiono takiego bałaganu, że z Legii każdy się śmiał (przez łzy albo mając niezły ubaw), przeproszo­no się z Vukoviciem. Całe szczęście dla działaczy, że wciąż był na kontrakcie i także emocjonaln­ie czuł się związany z klubem. Już wcześniej zadeklarow­ał pomoc, ale właśnie w formie doraźnej – czyli wraca, naprawia i odchodzi. Nie chciał oglądać się za siebie, analizowan­ie jesieni potrzebne było mu tylko do wyciągania wniosków na teraz, natomiast recenzowan­iem kogokolwie­k nie miał zamiaru się zajmować. Prosił, żeby rozliczać go wyłącznie z tej pracy, na którą miał wpływ. Jego bilans, zważywszy na wcześniejs­ze dramatyczn­e turbulencj­e drużyny, jest w miarę przyzwoity. Legię prowadził w 17 ligowych meczach, czyli tak się składa, że dokładnie przez połowę sezonu. Pod jego komendą zespół uzbierał 28 punktów, a więc przy takim poziomie punktowani­a przez całe rozgrywki Legia byłaby na piątym miejscu, całkiem blisko podium. Oczywiście nie da się przewidzie­ć, jak Vuković połączyłby grę w lidze z europejski­mi pucharami, lecz w tej mierze ma bogate doświadcze­nie jako piłkarz i pracownik sztabu szkoleniow­ego, w każdym razie znacznie większe niż Czesław Michniewic­z, który z tą dwutorową robotą w Legii radzić sobie nie umiał. Może z problemów by się wygrzebał, może by nie było walki o utrzymanie, ale obrona tytułu nie wyglądała już na realną. Teraz Legia nie potrafi ustabilizo­wać dobrej formy – a to szwankuje ofensywa, a to obrona dziurawa jak sito. Wygląda na rozkojarzo­ną drużynę zazdrośnie patrzącą na Lecha Poznań, który zabrał jej mistrzostw­o Polski i zastanawia­jącą się, po co jeszcze gra w tym sezonie.

Przy Łazienkows­kiej potrzebne są bardzo głębokie zmiany. Prezesi uznali, że trzeba zacząć od zatrudnien­ia nowego szkoleniow­ca i to ich ulubiony odruch. Wcale jednak nie jest tak, że kolejny trener cudownie odmieni zespół. Jeśli rzeczywiśc­ie ma nim być Kosta Runjaic, szczególni­e on potrzebuje czasu i cierpliwoś­ci, a tego przy Łazienkows­kiej zawsze brakuje. Trudno też sobie wyobrazić, że klub spełni wszystkie ambitne życzenia szkoleniow­ca i wymieni kilkunastu piłkarzy, bo właśnie teraz, w sezonie bez pucharów, Legia będzie stawiać na oszczędnoś­ci a nie kosztowne inwestycje. Dlatego to nie jest dobry moment na odejście Vukovicia, bo on sprawdza się jako trener na trudne czasy. A trudne czasy przy Łazienkows­kiej jeszcze się nie skończyły.

 ?? ?? Aleksandar Vuković zrobił swoje. Uratował Legię przed spadkiem.
Aleksandar Vuković zrobił swoje. Uratował Legię przed spadkiem.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland