Stal Mielec spada do I ligi
Po sześciu meczach 26. kolejki PGNIG Superligi wiadomo już wszystko oprócz tego, kto wygra złoto.
Dla 12 z 14 zespołów ligowy sezon 2021/22 już się skończył. W grze pozostają tylko Łomża Vive Kielce i Orlen Wisła Płock. Ich starcie przełożono na 24 maja, potem te dwa kluby prawdopodobnie zmierzą się jeszcze w finale PGNIG Pucharu Polski. Piszemy „prawdopodobnie”, bo 18 maja Wisła ma zaległy półfinał z Azotami Puławy, ale raczej go nie przegra.
Azoty w sobotę przypieczętowały brązowy medal, choć ta pieczęć odbiła im się trochę niewyraźnie. Wprawdzie pokonały Górnika Zabrze, ale dopiero po rzutach karnych. Zatem Ślązacy mogą się chwalić, że w bezpośrednich potyczkach są w tym sezonie od puławian lepsi, bo jesienią wygrali z nimi 23:21. To jednak tylko kwestia prestiżu. Konkretne przełożenie na ich losy ma inny bezpośredni bilans – z MMTS Kwidzyn (22:29 i 22:28). To dlatego, mimo równej liczby punktów i lepszego ogólnego bilansu bramek, zabrzanie kończą sezon dopiero na piątym, a kwidzynianie na czwartym miejscu. Ma to swoje konsekwencje, bo MMTS w nadchodzącym sezonie nie zamierza już – jak dawniej to czynił – odpuszczać udziału w pucharach i zgłosi się do eliminacji Ligi Europejskiej. Choć znając specyfikę międzynarodowych rozgrywek w piłce ręcznej, można założyć, że jeśli Górnik się do nich zgłosi, zapewne zajmie miejsce klubu z innego kraju, którego na takie szaleństwa nie stać. Inna sprawa, że gdyby Górnik serię karnych z Azotami wygrał, nie potrzebowałby szukać takich okazji. Jeszcze ciekawiej zapowiadała się niedzielna rywalizacja o uniknięcie spadku w trójkącie Szczecin – Tarnów – Mielec. Zespoły z tych dwóch ostatnich miast grały między sobą i gdyby Stal wygrała, przeskoczyłaby Grupę Azoty Unię, a być może także Sandra Spa Pogoń. Emocji w tych spotkaniach (Pogoń podejmowała Chrobrego Głogów) nie było. Portowcy ustawili wynik w pierwszej połowie, wygrywając ostatnie pięć minut 6:0 i obejmując pięciobramkowe prowadzenie (18:13), które do końca meczu już znacząco nie zmalało. Tarnowianie z kolei do przerwy prowadzili 10:8, ale odskoczyli w pierwszych pięciu minutach drugiej połowy na 14:9 i też już do końca do mniej niż czterech trafień nie zjechali. Mecz był jednak słaby i widać było, że niskie lokaty obu drużyn w tym sezonie to nie przypadek.
W sobotę w Opolu znów postrzelał Kacper Adamski z Energi Kalisz, który uzbierał już 162 trafienia. Arkadiuszowi Morycie z Vive został wprawdzie jeszcze mecz, ale wątpliwe, by w starciu o złoto zdołał strzelić Wiśle 14 goli. WOJCIECH OSIŃSKI
WYNIKI I TABELA NA STR. 22