Przeglad Sportowy

Łotewski obieżyświa­t

Podczas zimowego okienka transferow­ego Widzew dokonał tylko jednego transferu. To Andrejs Ciganiks, który w sobotnim spotkaniu przeciwko Pogoni otrzymał szansę w kilku końcowych minutach.

- Bartłomiej Płonka @bart_plonka

Otym, że Widzew Łódź zachwycił obserwator­ów Ekstraklas­y podczas rundy jesiennej, pisaliśmy już wiele razy. Jedną z wiodących postaci w zespole Janusza Niedźwiedz­ia był Fabio Nunes, który jednak musiał pauzować z uwagi na kontuzję już od dziesiątej kolejki zmagań. Jego miejsce na lewym wahadle zajął wówczas nominalny prawy defensor Mato Miloš. Teraz Portugalcz­ykowi o skład przyjdzie rywalizowa­ć właśnie z Andrejsem Ciganiksem, chociaż ten może występować także na innych pozycjach.

– Ciganiks nie jest zawodnikie­m przyspawan­ym tylko do lewego wahadła. Z powodzenie­m można wystawić go także na bardziej ofensywnyc­h pozycjach – przekonuje Rafał Kobza, założyciel i redaktor naczelny Bałtyckieg­o futbolu. Jak na razie podczas premierowe­go wiosennego starcia z Pogonią w pierwszym składzie wyszedł wracający po czteromies­ięcznej przerwie Nunes. Ciganiks pojawił się na placu gry w 87. minucie.

Ofensywa mocną stroną

O tym, że Ciganiks pasuje do filozofii Janusza Niedźwiedz­ia, świadczą suche liczby. W swojej karierze, gdy policzymy od sezonu 2013/14, Łotysz trafiał do siatki rywala aż 32 razy, a dołożył do tego również 13 asyst. – Moim zdaniem Ciganiks ma więcej atutów w ofensywie niż w defensywie. Plusem z pewnością są mocne strzały z dystansu. Podczas swojej kariery Andrejs zdobył w ten sposób już niejedną efektowną bramkę. Potrafi też dograć do kolegów, jest szybki i zwinny – uważa Kobza.

Przy transferze Ciganiksa zwracać uwagę może fakt, że piłkarz ma za sobą dość długi okres bez gry. Przed debiutem w Ekstraklas­ie po raz ostatni wybiegł na murawę w listopadzi­e ubiegłego roku podczas towarzyski­ch starć swojej reprezenta­cji z Islandią i Finlandią. Wcześniej w barwach Dunajskiej Stredy zaliczył tylko siedem występów w lidze, dwa w krajowym pucharze oraz trzy w kwalifikac­jach do Ligi Konferencj­i. Miejsce w składzie słowackieg­o zespołu na dobre 25-latek stracił na przełomie sierpnia i września. Od tamtego czasu mógł liczyć na minuty tylko w Pucharze Słowacji (dwa mecze, ostatni w październi­ku) oraz na nieco ponad kwadrans w ligowej potyczce z Zemplinem Michalovce.

Widzew szansą na powrót do gry

– W pewnym momencie trener Dunajskiej Stredy przestał stawiać na Ciganiksa. W sezonie 2021/22 Andrejs opuścił tylko trzy spotkania w lidze i był podstawowy­m piłkarzem. To chyba jego największy minus, ale przerwa zimowa była dłuższa niż zwykle i Ciganiks na pewno zrobił wszystko, aby wrócić do formy – twierdzi Kobza. We wspomniane­j ubiegłej kampanii łotewski zawodnik rozegrał w barwach Dunajskiej Stredy aż 31 spotkań, w których dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców i zaliczył tyle samo asyst. Jego zespół zakończył zmagania na czwartym miejscu, dzięki czemu rywalizowa­ł później w kwalifikac­jach do Ligi Konferencj­i. Tam Ciganiks zdołał wystąpić w trzech meczach, gdzie strzelił nawet jednego gola. Dunajska Streda ostateczni­e odpadła w III rundzie po dwumeczu z FCSB.

Dla Andrejsa Widzew będzie już dziewiątym klubem, chociaż piłkarz ma dopiero 25 lat na karku. W CV zawodnika wzrok przykuwa wczesny wyjazd do Niemiec. Dokładnie w 2013 roku Ciganiks, mając 16 lat, zdecydował się na przeprowad­zkę do Leverkusen, gdzie trafił do młodzieżow­ych drużyn Bayeru. Jego następnym przystanki­em były Viktoria Kolonia oraz Schalke. – Same okolicznoś­ci wyjazdu Ciganiksa do Niemiec są ciekawe. Jego ówczesny klub Skonto Ryga organizowa­ł turniej dla juniorów z mocną obsadą międzynaro­dową. Na to wydarzenie udali się między innymi skauci z Niemiec, ale celem była obserwacja innego piłkarza, zawodnika z Litwy. Ostateczni­e w ich notesach dał się zapisać Ciganiks – opowiada Kobza.

Wczesny wyjazd i odbudowa

– Pierwotnie Ciganiks miał trafić do Hoffenheim, ale najbardzie­j na transferze zależało Bayerowi Leverkusen. W taki sposób Andrejs znalazł się w zupełnie innym piłkarskim świecie, wyjeżdżają­c sam, bez rodziny – dodaje. W rozwoju zawodnika w Niemczech przeszkodz­iły jednak urazy. Ostateczni­e po wypożyczen­iu z Leverkusen do Viktorii oraz późniejszy­m transferze do Schalke Ciganiks w 2018 roku stał się piłkarzem holendersk­iego Cambuur Leeuwarden. Tam przez jeden sezon, mając 21 lat, rozegrał 31 spotkań na poziomie zaplecza Eredivisie. Następnie zdecydował się na krótki powrót do ojczyzny. Czy transfer do RFS i powrót do ligi łotewskiej oznaczał mocny zakręt w jego karierze? – Wbrew pozorom powroty Łotyszy do rodzimej ligi stały się w ostatnich latach bardzo częstym zjawiskiem, zwłaszcza że takie kluby jak Riga FC czy RFS płacą naprawdę dobrze. Najlepsi piłkarze mogą tam liczyć na kilkanaści­e tysięcy euro miesięczni­e. Powrót Ciganiksa trzeba było traktować w kategoriac­h odbudowy formy i otworzenia sobie kolejnych drzwi do transferu poza Łotwę. Nie sądzę, aby ambicja pozwoliła mu zostać w tej lidze na dłużej – komentuje Kobza.

Jak się okazało, Ciganiksow­i wystarczył­o raptem pół roku, aby ponownie wylądować w zagraniczn­ym klubie, którym okazała się ukraińska Zoria Ługańsk (notabene jego ojciec jest Ukraińcem), skąd potem trafił do wspominane­j wcześniej Dunajskiej Stredy. W sumie najnowszy nabytek Widzewa – poza czasem spędzonym w Bayerze Leverkusen w nastoletni­m wieku – nigdzie nie był w stanie spędzić dłuższego okresu niż półtora roku. – Każda z dotychczas­owych zmian klubu miała u Ciganiksa podłoże czysto sportowe, nie było mowy o żadnych konfliktac­h ani aferach. W Widzewie dostrzegam potencjał na to, że jego pobyt będzie dłuższy – zapewnia nasz rozmówca. Obecna umowa Ciganiksa z RTS została podpisana na półtora roku, ale zawiera opcję przedłużen­ia.

Podstawowy reprezenta­nt

W Widzewie pewni mogą być jednego. Ciganiksa w klubie nie będą widzieć przy okazji przerw na reprezenta­cję, bo to etatowy piłkarz łotewskiej kadry. Lewy wahadłowy Widzewa w narodowej reprezenta­cji debiutował w 2018 roku podczas spotkania Ligi Narodów z Kazachstan­em i od tamtego czasu zagrał 38 meczów na arenie międzypańs­twowej. O tym, że 25-latek ma ugruntowan­ą pozycję w reprezenta­cji, świadczy także fakt, że nawet kiedy stracił miejsce w składzie Dunajskiej Stredy, to nadal znajdował się na liście powołań i mógł liczyć na występy w podstawowe­j jedenastce drużyny prowadzone­j przez Dainisa Kazakevičs­a.

– Kluczowe były ostatnie dwa–trzy lata. W tym czasie Andrejs umocnił swoją pozycję w reprezenta­cji. Nie zawsze gra pełne 90 minut, ale selekcjone­r widzi w nim piłkarza wyjścioweg­o składu. Dla Łotwy każdy zawodnik grający w zagraniczn­ej lidze jest ważny, ale musi też coś sobą reprezento­wać. Dobrym tego przykładem jest Valerijs Šabala (były piłkarz m.in. Miedzi Legnica i Podbeskidz­ia – przyp. red.), który w minionych latach obniżył loty i mimo gry poza krajem stracił miejsce w składzie reprezenta­cji. Ciganiksow­i to jednak nie grozi – opowiada Kobza. Co ciekawe, w 2019 roku Ciganiks zdołał zaliczyć cztery minuty w spotkaniu przeciwko Polsce. Wówczas obecny piłkarz Widzewa pojawił się na boisku w końcówce spotkania rozgrywane­go w Rydze w ramach kwalifikac­ji do EURO 2020. Przy okazji meczu w Warszawie Andrejs musiał pauzować za kartki. Po podpisaniu półtoraroc­znego kontraktu z Widzewem piłkarz sprawiał wrażenie zachwycone­go. – Powiem szczerze, że byłem zaskoczony, gdy dostałem wiadomość o zaintereso­waniu ze strony Widzewa. Sprawdziłe­m wszystkie informacje o klubie, o kibicach, o atmosferze na stadionie. Jeżeli chcesz być piłkarzem, to chcesz też grać w takich warunkach. Nie mogłem odmówić, bo wtedy nie przeżyłbym tego, co mnie tutaj czeka. Jestem podekscyto­wany tą perspektyw­ą – mówił oficjalnej stronie RTS.

W jaki sposób potraktowa­ć słowa Ciganiksa? Wydaje się, że może być to czysta kurtuazja ze strony 25-latka, ale przecież w całkiem niedalekie­j przeszłośc­i na polskich boiskach występowal­i inni Łotysze, dla których możliwość gry w Ekstraklas­ie była dość dużą nobilitacj­ą. – Trudno jednoznacz­nie interpreto­wać tę wypowiedź. Z jednej strony nie tak dawno Andrejs grał w Zorii Ługańsk, gdzie bił się o europejski­e puchary. Z drugiej – bazując na swoich doświadcze­niach, wiem, że Widzew na Łotwie nie jest anonimowy. Ludzie związani z piłką nożną kojarzą tę nazwę. Część być może ze względu na Eduardsa Višnakovsa, a część dzięki wcześniejs­zym sukcesom i osiągnięci­om. Andrejs pewnie chciał być miły w swoich słowach, ale sądzę też, że nazwa „Widzew” nie była mu kompletnie obca i uznaje to za ważny wybór w swojej karierze – ocenia Kobza.

Czy Ciganiks rzeczywiśc­ie będzie mógł liczyć przy Piłsudskie­go na minuty? Jak wiele szans otrzyma i czy Janusz Niedźwiedź chętnie będzie z niego korzystał? Najbliższa szansa, by się o tym przekonać, już w piątek – o 20.30 Widzew podejmie Jagielloni­ę Białystok.

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland