Jak powiedzieć stop samurajom?
W Miki na wyspie Honsiu Biało-czerwoni powalczą o prawo gry w kwalifikacjach do finałowego turnieju o Puchar Davisa 2024.
Na tytułowe pytanie nie będzie łatwo odpowiedzieć. Nasza drużyna przystąpi do piątkowo-sobotniego starcia bez Huberta Hurkacza, który po intensywnym początku sezonu zrezygnował z tego startu. Był w kropce – musiałby albo zostać do końca szlema na antypodach w Melbourne, albo wracać do Europy i zaraz potem znów lecieć na Daleki Wschód. Odpuścił. Nie zagra także zawieszony po pozytywnych testach antydopingowych Kamil Majchrzak. Kapitan Mariusz Fyrstenberg zdaje sobie więc sprawę, że nasz zespół czeka w tej sytuacji bardzo trudne zadanie.
– Gdyby mecz rozgrywano w Polsce, myślę, że Hubert wsparłby drużynę. Po Australian Open był już jednak zmęczony. Na szczęście Daniel Michalski jest ostatnio w formie, Kacper Żuk też, Maks Kaśnikowski miał kontuzję, ale już gra na sto procent. Do tego są świetni debliści: Łukasz Kubot i Jan Zieliński. Na pewno jestem więc dobrej myśli – opowiadał były finalista US Open. W ekipie gospodarzy liderami będą Yoshihito Nishioka (ATP 33) oraz doświadczony Taro Daniel (ATP 108, w swoim CV ma między innymi zwycięstwo w Indian Wells nad Novakiem Djokoviciem). W składzie znaleźli się także Yosuke Watanuki (ATP 114), Kaichi Uchida (ATP 196) oraz specjalizujący się w grze podwójnej Ben Mclachlan.
– Patrząc na aktualne rankingi, to kogokolwiek rywale by nie wystawili, czeka nas bardzo trudne zadanie. Liczę, że uda nam się z Łukaszem zdobyć ważny punkt w deblu. Każde powołanie do kadry jest dla mnie wielkim wyróżnieniem i daje dodatkową motywację. Myślę, że podobnie jest u każdego z chłopaków w ekipie, dlatego jesteśmy gotowi do walki na sto procent – zapowiada Zieliński.
Na pewno charakter w tym spotkaniu będzie niezwykle istotny, bo liczby i statystyki przemawiają za przeciwników. Grający na pierwszej rakiecie Żuk zajmuje 255. miejsce w światowym rankingu. Michalski i Kaśnikowski są kilkanaście i ponad sto oczek niżej. Przed nim i przed kolegami wyzwanie, które – jeśli udałoby się z niego wyjść zwycięsko – dałoby mnóstwo satysfakcji i nadziei na przyszłość. Czy w takim zestawieniu uda się jednak zastopować samurajów? Na szczęście w tych rozgrywkach, jak uczy historia, suche rankingi nie grają. Dwudniowy mecz w hali Bourbon Beans Dome odbędzie się na korcie twardym typu DecoTurf. Zwycięska drużyna powalczy we wrześniu w Grupie Światowej I o prawo gry w kwalifikacjach do finałowego turnieju o Puchar Davisa w 2024 roku. Nasza droga do elity jest – już od lat – długa i kręta. Paradoks polega na tym, że ostatnio w United Cup reprezentacja Polski była jednym z faworytów imprezy, a tutaj startujemy z zupełnie innej pozycji i w roli underdoga. Ale być może to wyzwoli w zawodnikach dodatkową energię. Wsłuchując się w słowa Polaków, można w to wierzyć!