Tu można popędzić jak strzała
Kto w sobotę w Łodzi da największy popis – Marcell Jacobs, Ewa Swoboda, Pia Skrzyszowska, a może któryś z tyczkarzy lub kulomiotów?
Nawierzchnia Mondo położona na betonie czyni bieżnię w łódzkiej Atlas Arenie bardzo szybką. Dowodem na to są choćby tutejsze wyczyny Ewy Swobody, a ten obiekt bardzo polubił też Marcell Jacobs. Kto wie, może pierwszy raz od kilkudziesięciu już lat zdarzy się, że Polka, mam na myśli oczywiście Pię Skrzyszowską, przebiegnie 60 metrów przez płotki w czasie poniżej 7.80 s? – zastanawia się Artur Partyka, współorganizator zaplanowanego na sobotnie popołudnie mityngu ORLEN Cup, ujętego w kalendarzu World Athletics Indoor Tour jako prestiżowa impreza o statusie „brązowym”.
Marcell i Ewa prędcy jak rok temu?
I rzeczywiście, wyczyny sprinterów w Łodzi mogą odbić się głośnym echem daleko poza granicami Polski. Po roku do Atlas Areny wraca ostatni mistrz olimpijski w biegu na setkę, urodzony w teksańskim El Paso reprezentant Włoch Marcell Jacobs. W poprzednim mityngu ORLEN Cup przemknął 60 metrów w świetnym czasie 6.49, a kilka tygodni później, sięgając po złoto halowych mistrzostw świata w Belgradzie, ustanowił najlepszy wynik sezonu 2022 (6.41). W tym roku 28-latek jeszcze nie startował, ale… – Jeśli sprinter takiego formatu decyduje się na udział w zawodach, to można być właściwie pewnym bardzo dobrego rezultatu – ocenia Partyka. Srebrnego (1996) i brązowego (1992) medalistę igrzysk w skoku wzwyż cieszy też fakt, że coraz groźniejszą konkurencję dla Jacobsa mogą stanowić nasi zawodnicy. W końcu Dominik Kopeć uzyskał już w tym roku wynik 6.56, zaś Oliwer Wdowik 6.60. – Choć bardzo szybko biegali już w Łodzi choćby Jacobs, jak i Amerykanin Michael Rodgers (6.55 w 2019 roku – przyp. red.), to w męskim sprincie brakowało polskiego akcentu. Tym razem emocje mogą być większe, bo kto wie, czy Dominik albo Oliwer nie spróbują postraszyć mistrza olimpijskiego? Ciekawie będzie też oczywiście w żeńskiej sześćdziesiątce, przecież Ewa Swoboda, będąca od lat gwiazdą tego mityngu, rozpoczęła bieżący sezon od wyniku 7.09 w Karlsruhe – zaznacza nasz rozmówca, komentator lekkoatletyki w Polsacie Sport. W tym miejscu należy przypomnieć, że Swoboda rok temu w Atlas Arenie osiągnęła znakomite 7.00, by niedługo potem w Toruniu wyśrubować rekord życiowy na 6.99 (daje to Polce 12. miejsce na liście wszech czasów żeńskiego biegu na 60 metrów).
Rekord wisi w powietrzu
W niedzielę w Düsseldorfie od dwóch wyników lepszych od dotychczasowej życiówki (7.88) – 7.86 w eliminacjach i 7.84 w zwycięskim finale – tegoroczne bieganie na płotkarskim dystansie 60 metrów rozpoczęła 21-letnia Pia Skrzyszowska. 43-letni już halowy rekord kraju Zofii Bielczyk (7.77) jest coraz bliżej… – Jestem wprost zauroczony postępami Pii osiągniętymi w ostatnich miesiącach – komplementuje mistrzynię Europy na 100 m ppł Partyka. – W Łodzi obejrzymy jedną z najlepszych obecnie płotkarek na świecie, która jeszcze przed igrzyskami w Paryżu będzie szturmowała światową czołówkę. Choć towarzystwo na czele z rekordzistką globu Tobi Amusan (12.12 – przyp. red.) jest bardzo mocne – podkreśla trzykrotny medalista MŚ. Przypomina też o ciekawej rywalizacji mężczyzn w tej samej konkurencji. – W Karlsruhe świetnie pobiegł Jakub Szymański. Czasem 7.57 poprawił życiówkę, a dwa dni później zwyciężył w Düsseldorfie. Z kolei po bardzo intensywnym sezonie letnim, okraszonym choćby rekordem Polski (13.25 na 110 m ppł – przyp. red.) nieco spokojniejszy okres startów halowych może mieć przed sobą Damian Czykier – dodaje Partyka.
Światowy poziom w tyczce
Rekordzista kraju zarówno pod dachem (2,37 m), jak i pod gołym niebem (2,38) na pewno nie przegapi konkursu skoku wzwyż, w którym z ukraińskim brązowym medalistą MŚ i ME 2022 Andrijem Procenką (życiówka w hali: 2,36; na stadionie: 2,40) zmierzy się Norbert Kobielski (2,29/2,28). A jeśli chodzi o tyczkarzy, to w Atlas Arenie ma fruwać niemal cała ścisła światowa czołówka – łącznie z liderami tegorocznej listy,
Amerykaninem KC Lightfootem i Grekiem Emmanouilem Karalisem (po 5,83 m), jak i dwukrotnym mistrzem globu Samem Kendricksem (USA) oraz znakomicie startującym w ubiegłym roku (trzeci w MŚ w Eugene) Filipińczykiem Johnem Obieną (obaj na razie 5,82). Spróbują z nimi powalczyć weterani Piotr Lisek (5,60) i Paweł Wojciechowski (5,33), a uważnie trzeba też śledzić poczynania niespełna 18-letniego Michała Gawendy, który kilka dni temu skoczył 5,41 (halowy rekord Polski juniorów). – Jeśli utrzyma ten progres, za półtora roku może okazać się olimpijczykiem z Paryża skaczącym na poziomie 5,70 albo 5,75 – ocenia Partyka.
Po mało udanym sezonie letnim 2022 liczymy na przebudzenie kulomiotów Konrada Bukowieckiego i Michała Haratyka – odpowiednio rekordzistów Polski w hali (22,00 m z 2018 roku), jak i absolutnego (22,32 – 2019). W siódmej i ostatniej konkurencji ORLEN Cup najpoważniejszym kandydatem do zwycięstwa wydaje się lider tegorocznej tabeli (21,69), Czech Tomaš Stanek.