Przeglad Sportowy

KOPEĆ: Pięć setnych to naprawdę dużo!

Brązowy medalista ME w sztafecie właśnie poprawił życiówkę na 60 m o 0.09 s i szykuje się do starcia z Marcellem Jacobsem.

-

PRZEMYSŁAW OSIAK: Jak bardzo ucieszył pana świetny czas 6.56 uzyskany w niedzielę w Toruniu? DOMINIK KOPEĆ: Mówiąc szczerze, spodziewał­em się wyniku poniżej 6.60, może nawet w okolicach 6.55. Nie byłem więc ogromnie zaskoczony, aczkolwiek poprawieni­e rekordu życiowego na 60 metrów aż o 0.09 s oznacza bardzo duży postęp. Już w eliminacja­ch osiągnąłem czas 6.62, a wiadomo, że drugi bieg najczęście­j okazuje się szybszy. To efekt udanych przygotowa­ń do sezonu 2023?

Rzecz w tym, że w tym roku miałem praktyczni­e nie startować w hali! Planowałem pobiec w Toruniu, a potem w tym samym miejscu w halowych mistrzostw­ach Polski. Zmieniliśm­y trening, biegałem dużo dłuższych odcinków – stumetrowy­ch. Jak widać, przyniosło to ciekawy efekt, bo startując na sześćdzies­iątkę, czuję się teraz swobodniej, mam więcej luzu. Wcześnie miałem taki problem, że na pierwszej, powiedzmy, „trzydziest­ce” wszystko było fajnie, a później przychodzi­ło napięcie, krok stawał się krótki. Sezon halowy dopiero się rozkręca, ale 6.56 to obecnie pierwszy wynik w Europie – ex aequo ze Szwedem Henrikiem Larssonem. A także trzeci czas na świecie. Wiadomo, że w Europie jest jeszcze paru mocnych sprinterów. Choćby w sobotę w Łodzi w granicach 6.50 powinien pobiec Marcell Jacobs. A jeśli chodzi o mnie, to jeśli utrzymam ten poziom, prawdopodo­bnie wystartuję w marcu w halowych mistrzostw­ach Europy w Stambule. Tam trzeba będzie walczyć o finał, a w finale na tak krótkim dystansie wszystko może się zdarzyć. Zobaczymy, na razie za mną jeden bardzo udany bieg. Aby myśleć o finale HME, potrzebna będzie regularnoś­ć.

W kontekście sobotniej rywalizacj­i z Jacobsem – jest pan typem zawodnika, który w każdym biegu chce być najszybszy?

Gdy będę wchodził w blok startowy, nie mogę myśleć, że obok jest Jacobs. Już raz popełniłem taki błąd, gdy startowali­śmy na setkę w Chorzowie (w 2021 roku – przyp. red.). Myślałem, że nie mam z nim szans. Kiedy usłyszałem wystrzał, tak się spiąłem, że po dziesięciu metrach Jacobs był już chyba dwa metry przede mną. Teraz powinienem traktować go jak każdego innego zawodnika, nie myśleć o jego życiówce (6.41 z 2022 roku – przyp. red.). Jeśli pobiegłbym luźno i poprawił własny rekord, to kto wie, może nastąpi między nami jakaś rywalizacj­a?

Brąz ME w Monachium w sztafecie 4×100 m dodał panu skrzydeł? Pewnie. Wcześniej gdy jechaliśmy na ME, nikt nie myślał o medalu. Wszyscy zakładali, że jeśli Polacy awansują do finału, będzie to ich wielki sukces. Nie tylko mnie, ale i innym ten krążek dodał pewności siebie i pomógł uwierzyć, że można rywalizowa­ć z najlepszym­i. Tak było choćby z Przemkiem Słowikowsk­im, który zaraz po Monachium uzyskał czas 20.27 na 200 metrów, a wcześniej wcale do tego dystansu się nie szykował! 10.29 w 2021 roku, 10.20 w 2022… Latem poprawi pan życiówkę także na 100 metrów?

Jeśli utrzymam wysoki poziom na 60 m, to myślę, że są realne szanse, abym na setkę biegał w okolicach 10.15 lub 10.10. Rekord kraju Mariana Woronina – 10.00 – wydaje się natomiast wynikiem kosmicznym. Nieraz tak sobie myślę, że nie wiem, co jeszcze mógłbym zrobić, aby się do niego zbliżyć, osiągając choćby czas 10.05.

Mniej odległy jest halowy rekord Polski Woronina – 6.51. Wracając z Torunia, zastanawia­łem się nad tym. Z jednej strony pięć setnych to naprawdę niewiele, ale z drugiej… Trudno urwać 0.05 s na 100 metrów, a co dopiero na 60! Do Łodzi nie wybiorę się zatem z takim nastawieni­em, że trzeba osiągnąć kosmiczny wynik. Chcę pobiec swoje.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland