SPRINTEM PRZEZ CZTERY OLIMPIADY
Halinarichter-górecka-herrmannbyłaprzezdziesiątkilatsportsmenką wpolscezapomnianą,choćzdobyładlanaszegokrajuolimpijskiezłoto ibrązwsztafecie4×100m,anaigrzyskach1964wtokiookazałasięjedną znajszybszychkobietświata,zajmującsiódmemiejscewstumetrówce. Wdniu4lu
Gdy spotkaliśmy się w 2014 roku w Warszawie (zdjęcie obok), z okazji jej pierwszej wizyty w Polsce od 1965 roku, Halina nie ukrywała wtedy, że dużo ważniejszy od owej siódmej pozycji indywidualnej był dla niej tokijski złoty medal w biegu rozstawnym. Wtedy bowiem nasz reprezentacyjny zespół – Teresa Wieczorek-ciepły, Irena Kirszenstein (później Szewińska), Górecka, Ewa Kłobukowska – pokonał faworyzowane Amerykanki, ustanawiając rekord świata 43.6 (46.69) sekundy.
Błysk w Tokio i ucieczka do RFN Tamten bieg pozostaje dla mnie niezapomnianym przeżyciem, bo zdobycie złotego medalu olimpijskiego jest czymś nie do przecenienia – powiedziała wtedy dawna bohaterka stadionów, która wraz z Teresą Wieczorek-ciepły i Barbarą Janiszewską-sobottową przystąpiła do tokijskiej próby z legitymacją brązowych medalistek sztafety na poprzednich igrzyskach w Rzymie. W trakcie naszego spotkania w 2014 rozmawialiśmy w zasadzie po niemiecku. Halinie trudno już było posługiwać się dawno nieużywaną polszczyzną, bowiem 49 lat wcześniej stała się mieszkanką (i zaraz potem obywatelką) Republiki Federalnej Niemiec. Latem 1965 pojechała na mecz lekkoatletyczny RFN – Polska w Dortmundzie i zdecydowała się na zawsze opuścić PRL. Wychodząc z miejsca zakwaterowania, dla niepoznaki nie zabrała jakiegokolwiek bagażu. Koleżanek z reprezentacji Polski, rzecz prosta, nie poinformowała o planowanej ucieczce do innego świata. Nie mógł też wiedzieć o tym jej pierwszy mąż Zygmunt Górecki, z którym już wtedy darła koty. W tekście pt. „Sportowcy też wiali na Zachód”, autorstwa Grzegorza Majchrzaka z Biura Badań Historycznych IPN, czytamy po latach tłumaczenie z magazynu „Stern”:
„Żółty Volkswagen podjechał na pierwszym biegu do szkoły sportowej w Kaisbergu i zatrzymał się. Kierowca znalazł sobie miejsce do zaparkowania z dala od głównych drzwi. Stamtąd mógł obserwować wejście, sam nie będąc widziany. Pozostał w samochodzie, zapalił papierosa i czekał. Po pięciu minutach opuściła budynek drobna, młoda kobieta o brązowych oczach i ciemnych włosach. Miała na sobie skromną sukienkę, w prawej ręce niosła torebkę. Rozejrzała się, jakby kogoś szukała. Gdy spostrzegła Volkswagena, ruszyła bardzo wolnym krokiem w jego kierunku. Mężczyzna siedzący za kierownicą, nie wysiadając, otworzył prawe drzwi, kobieta zajęła miejsce obok niego. Mężczyzna zapuścił silnik, dodał gazu i szybko odjechał”.
Tym tajemniczym mężczyzną, opisanym w „Sternie”, był pochodzący również ze Śląska piłkarz ręczny Reinhold Herrmann, który jeszcze w latach szkolnych w Chorzowie kochał się w Halinie, a ona obdarzyła go uczuciem po latach i tych dwoje uwiło sobie na początek gniazdko w Kolonii. W 1966 Halina wyszła za Reinholda za mąż i została zawodniczką miejscowego klubu ASV.
Dlaczego zmieniła barwy narodowe? No cóż, tamta ucieczka niewiele się różniła od zainicjowanej 20 lat później ucieczki naszego mistrza olimpijskiego w skoku o tyczce Władysława Kozakiewicza, z którym pewnego dnia wygrzewaliśmy się na plaży w Jelitkowie, a już następnego dnia Władek, wraz z rodziną, wyjechał na stałe do RFN i tak samo jak Górecka przyjął obywatelstwo tego kraju (zachowując jednakże polskie). Dziś panuje o wiele większe zrozumienie dla tamtych dramatycznych decyzji powodowanych zwykle względami politycznymi lub bytowymi. Poza tym członkostwo Polski i Niemiec w Unii Europejskiej robi swoje.
Halina jest córką dwojga Ślązaków, Augustyna Richtera i Klary Skrzypek. W Wikipedii niemieckiej podaje się, że urodziła się 4 lutego 1938 w „Königshütte, Autonome Woiwodschaft Schlesien”. Dla nas miejscem jej narodzin jest po prostu Chorzów, ale wiadomo, że Niemcy mają historycznie inny punkt widzenia, a miasto to nosiło do 1934 nazwę Królewska Huta, jakkolwiek najsławniejszy przed wojną sportowiec stamtąd, piłkarz reprezentacji Polski Ernest Wilimowski ma zanotowane w biografii, że występował przez pewien czas nie w Ruchu Chorzów, lecz Ruchu Hajduki Wielkie, by w czasie II wojny światowej stać się piłkarzem i obywatelem Niemiec.
W wypadku Haliny Richter-góreckiej sytuacja była w zasadzie podobna. Tak samo jak Wilimowski ta absolwentka liceum ogólnokształcącego w Chorzowie swoje miejsce w życiu widziała li tylko w sferze sportu. Tymczasem po igrzyskach 1964 roku w kadrze narodowej sprinterek coraz większą rolę zaczęły odgrywać zawodniczki młodszego pokolenia. Obok nastoletnich bohaterek z Tokio, Ireny Kirszenstein i Ewy Kłobukowskiej, coraz szybciej biegały Elżbieta Bednarek i Danuta Straszyńska oraz Elżbieta Twardowska-Kolejwa, w 1965 mistrzyni Polski na 100 i 200 m. Górecka nie widziała już dla siebie szans w naszej kadrze narodowej.
Chciała zastąpić Juttę Heine?
Z okresu występów w reprezentacji Polski, zwanej lekkoatletycznym Wunderteamem (Cudowną Drużyną), Halina dobrze znała największą gwiazdę sprintu niemieckiego, młodszą o dwa lata Juttę Heine, która na igrzyskach w Rzymie wywalczyła srebrny medal na 200 metrów, przegrywając tylko z fenomenalną Afroamerykanką Wilmą Rudolph, a w sztafecie 4×100 m sięgnęła również po srebro. Heine, przez pewien czas zawodniczka ASV Köln (Kolonia), zakończyła lekkoatletyczną karierę, nie zdobywszy w Tokio ani jednego medalu olimpijskiego.
Nic dziwnego, że w tych warunkach Górecka dostrzegła swoją szansę i kontynuując trening (już w ASV), spróbowała niejako zastąpić Juttę. W 1968 zdołała się zakwalifikować do reprezentacji Niemiec na igrzyska olimpijskie w Meksyku, ale tam odpadła w przedbiegach 100 i 200 metrów (Irena Kirszenstein-szewińska wywalczyła tam odpowiednio brąz i złoto z rekordem świata).
Co ciekawe, w pierwszej reprezentacji Polski Richter zadebiutowała jako 17-latka w 1955 roku w meczu Czechosłowacja – Polska w Brnie, gdzie wygrała 100 m w czasie 12.0 przed Marią Kusion – 12.1. Rok później startowała w meczu Węgry – Polska w Budapeszcie. Nasza sztafeta w składzie: Richter – Barbara Lerczak – Genowefa Minicka – Kusion odniosła wtedy zwycięstwo z wynikiem 46.2. W rozegranych jesienią igrzyskach olimpijskich w Melbourne cała czwórka pozostała jednak bez sukcesów.
Szybka jak Walasiewicz
Na igrzyskach w Rzymie trenująca pod okiem świetnego krakowskiego specjalisty Emila Dudzińskiego Halina mogła się cieszyć nie tylko z medalu w sztafecie, bo całkiem dobrze spisywała się indywidualnie, dochodząc aż do półfinałów 100 i 200 m (w tym drugim półfinale nie stanęła na starcie).
W okresie 1960–61 Halina trzy razy wyrównała rekord Polski na 100 m (11.6) należący od 1937 roku do Stanisławy Walasiewicz. Do szczytowej formy powróciła w 1964, zostając mistrzynią Polski na 100 i 200 m, a na tym drugim dystansie również wyrównała przedwojenny rekord krajowy słynnej Stasi – 23.6. We wrześniu, krótko przed odlotem na igrzyska tokijskie, znalazła się w dobranej przez trenera Andrzeja Piotrowskiego (na zdjęciu obok Halina na ramionach trenera) reprezentacyjnej sztafecie (Maria Piątkowska, Kirszen
HALINA SYLWIA RICHTER-GÓRECKA-HERRMANN, urodzona 4 lutego 1938 roku w Chorzowie. Lekkoatletka Budowlanych Chorzów (1953–55), AKS Chorzów (1956–58, Górnika Zabrze (1959–64) i ASV Köln (od 1965). Uczestniczka igrzysk olimpijskich 1956 w Melbourne, 1960 w Rzymie, 1964 w Tokio (jako reprezentantka Polski) i 1968 w Meksyku (jako reprezentantka Niemiec). Zdobywczyni dwu medali olimpijskich w sztafecie 4×100 m: brązowego w Rzymie i złotego w Tokio. Trenerzy: Emil Dudziński i Andrzej Piotrowski. stein, Górecka, Kłobukowska), która ustanowiła w Łodzi rekord świata – 44.2. Już na igrzyskach Piotrowski zdecydował, że pewne miejsce w sztafecie mają Kłobukowska (brązowa medalistka setki) i Kirszenstein (srebrna medalistka 200 m). Pozostałym sprinterkom urządził sprawdzian na 120 metrów po wirażu. Wygrała Górecka (12.6) przed Ciepły (12.8), Barbarą Sobottową (wcześniej Lerczak, Janiszewską) – 13.1 i Piątkowską – 13.3. Uczestniczka czterech olimpiad ocenia po latach swoją karierę sportową jako największą przygodę życia. Czy żałuje przenosin do Niemiec? – Początkowo miałam wyrzuty sumienia. Tym bardziej że nawet nie pożegnałam się z koleżankami z reprezentacji Polski, ale z czasem uznałam, że był to z mojej strony dobry ruch – powiedziała Górecka, która po zejściu z bieżni została kwalifikowaną urzędniczką, udzielając się też jako trenerka w ASV Köln. Przeżyła szczęśliwie trzy ataki choroby nowotworowej. Z Reinholdem Herrmannem (już nieżyjącym od lat) doczekała się syna – Dirka. W 2012 nazwisko polsko-niemieckiej sprinterki trafiło na powrót do mediów, gdy okazało się, że do jej domu w Rösrath pod Kolonią włamano się przez drzwi tarasowe, kradnąc między innymi dwa medale olimpijskie. Kolejne nieszczęście spotkało ją w 2021 roku, gdy mieszkanie Haliny zostało zalane przez powódź.
W Niemczech ta wciąż znakomicie wyglądająca niegdysiejsza olimpijka pozostawała głównie na utrzymaniu męża. Po jego śmierci może liczyć tylko na niewielką rentę. Poprosiła więc w Polsce o wypłacanie przysługującego naszym medalistom świadczenia paraemerytalnego. No i Ministerstwo Sportu i Turystyki odpowiedziało pozytywnie na jej prośbę.