JESTEM TRENEREM, KTÓRY
Nie ma świecie szkoleniowca, który nie chciałby u siebie w zespole Lewan- dowskiego – mówi nowy selekcjoner reprezentacji Polski Michał Probierz.
ROBERT BŁOŃSKI, GRZEGORZ RUDYNEK: Wie pan, którym z kolei jest selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Polski?
MICHAŁ PROBIERZ: Ktoś mi mówił, że 51., a tyle lat będę miał za chwilę.
70. Dlatego spojrzeliśmy w serwis Znaczenie Liczb i przeczytaliśmy: „Liczba 70 mówi, że jesteś na właściwej ścieżce i dalej nią podążaj, by realizować swoją misję i swój cel życiowy. Poprzez liczbę 70 zasługujesz na pochwałę za umysłową i fizyczną pracę, którą zawsze podejmowałeś w codziennym życiu. Pomagasz i wspierasz innych swoimi pozytywnymi wyborami życiowymi. Za swoje działania i pozytywne intencje zostaniesz nagrodzony”. To o panu?
Aż się zawstydziłem… Ja zawsze byłem otwarty do ludzi, trenerów, także kiedy byłem piłkarzem. Zdaję sobie sprawę, jaka jest atmosfera wokół mojego wyboru oraz reprezentacji. Trzeba odbudować dobrą atmosferę, żeby kibice znów byli dumni z drużyny narodowej. Dlaczego ludzie postrzegają Michała Probierza jako zupełnie innego człowieka, niż jest naprawdę?
Dziś do wywołania fali hejtu wystarczy grupa ludzi z dostępem do mediów społecznościowych. Jeśli chodzi o mnie, to pamiętam, że w pewnym momencie negatywna spirala bardzo się nakręciła. Szczególnie uwypuklone zostało hasło: „nieudacznik Probierz, który pracował w Cracovii i nic nie osiągnął”. Tymczasem za moich czasów Cracovia po kilkudziesięciu latach bez trofeum zdobyła Puchar Polski i Superpuchar. Dodam, że startowaliśmy wówczas z 5 ujemnymi punktami, a mimo to utrzymaliśmy się w Ekstraklasie i zagraliśmy w pucharach. Do tego pojawili się młodzi piłkarze: Niemczycki, Rakoczy, Myszor, Knap. Patrząc na tę sytuację teraz, uważam, że nie pomogła mi wtedy w klubie.
Był pan zaskoczony, że mimo tej otoczki prezes Cezary Kulesza wybrał pan na selekcjonera? Inny wybór byłby bezpieczniejszy.
Tak, bo spodziewałem się, że wybierze to, czego chce lud. Zaznaczę, że Marka Papszuna bardzo cenię i szanuję go za wyniki, które osiągnął. Z doświadczenia wiem, w jakiej znalazł się sytuacji. Bo już miałem dwa czy trzy kluby, z którymi byłem dogadany, a nagle w ostatniej chwili ktoś inny objął stanowisko. Wracając do pana pytania, oczywiście nie ma co ukrywać, że znamy się z prezesem Kuleszą. Dodatkowo pracuję w PZPN, bo ponad rok wiceprezesura temu zostałem selekcjonerem młodzieżówki. Prezes widział z boku, jak tu pracujemy, jak pewne sprawy poukładaliśmy i to również mogło mieć znaczenie. Dzwonił do pana Marek Papszun? Rozmawialiście?
Nie.
Jeszcze kilkadziesiąt godzin temu pana życie wyglądało zupełnie inaczej. Jak bardzo się zmieniło?
O decyzji dowiedziałem się we wtorek wieczorem, ale czekałem na nią spokojnie. Brałem udział w charytatywnym turnieju golfowym, w trakcie którego miałem okazję spotkać się i porozmawiać z Jurkiem Dudkiem także pod kątem ewentualnej obecności w sztabie. Zaznaczyłem mu, że to wszystko jest niezobowiązujące, bo nie wiem, czy będę selekcjonerem. Współpracowników dobierali też inni kandydaci i to zupełnie normalna sytuacja.
Jaka była pana pierwsza myślę, kiedy zadzwonił prezes? Pomyślałem, że skoro dzwoni, to pewnie wybrał Marka… Jestem już zbyt doświadczonym trenerem, żeby takie sytuacje mnie zaskoczyły. Wiem, jak się zatrudnia i wiem, jak się zwalnia. Pracowałem w jedenastu klubach, z niektórych wyrzuciłem się sam, z innych mnie wyrzucano. Wracając do telefonu, prezes oznajmił, że wybrał mnie i powiedział, bym do końca spokojnie skompletował sztab. Ja już nie podpalam się takimi rzeczami.
Ale stanowisko selekcjonera to co innego niż praca w klubie. Ponad dwadzieścia lat pracuję w tym zawodzie i wiem, że ekscytacja nic nie pomoże. Ekscytacją może być awans do mistrzostw Europy. Po telefonie do prezesa godzinę później już planowałem, jak poukładać pracę. Dlatego w środę po konferencji udzieliłem wielu wywiadów, teraz w czwartek spotkałem się jeszcze z wami, bo już w piątek wylatuję na mecze, a potem chcę poświęcić czas tylko pracy i powołaniom, które wysyłamy w środę. Gdyby prezesem PZPN był Michał Probierz, to czy w roli selekcjonera zatrudniłby Michała Probierza trenera?
Jako pierwszego.
Jest takie powiedzenie: co rok prorok. Parafrazując, można powiedzieć: co rok nowy selekcjoner. To nie jest dobre.
Wielu oczekuje rewolucji w kadrze. Słyszę głosy, żeby odstawić Roberta Lewandowskiego, zabrać mu opaskę kapitana i tak dalej. Nie traktuję poważnie takich rad. Najpierw trzeba
Ponad dwadzieścia lat pracuję w tym zawodzie i wiem, że ekscytacja nic nie pomoże. Ekscytacją może być awans do mistrzostw Europy.