SZTAB REPREZENTACJI
mówił: „Wszystkim się wydaje, że prywatnie jestem tym samym człowiekiem, którego widzą przy boisku. Czasem patrzę na siebie w telewizji i myślę: co to za debil skacze przy linii. Wiem jednak, że się nie zmienię. Innego mnie nie znają. Jestem spokojnym człowiekiem, nie walczę z tym, co myślą o mnie ludzie. Rzadko utrzymuję kontakty z osobami ze sportu, większość moich przyjaciół jest spoza piłki”.
Podczas prezentacji dodał: – Wiem, że dla wielu ten wybór jest kontrowersyjny, kwestionowany i nieoczywisty. Ale nie jestem trenerem znikąd, pracuję w zawodzie od 20 lat, wielu piłkarzy wprowadziłem do kadry, Łukasza Skorupskiego poznałem jako 11-latka. Proszę wszystkich, by ocenili mnie po tym, co będzie, zamiast wydawać osądy, nim podjąłem jakąkolwiek decyzję. Razem osiągnijmy cel, razem odbudujmy kadrę i razem bądźmy z niej dumni – apelował. Zbudowanie zaufania to jeden z priorytetów selekcjonera.
Wyzwania selekcjonera
– Nie chcę doprowadzić do sytuacji, w której będę odbierany wyłącznie negatywnie, bo taki nie jestem. Nie chcę żadnej oblężonej twierdzy, otworzymy się na media, na ludzi. Nie jestem trenerem, który tylko krzyczy i wyzywa piłkarzy. Proszę o odrobinę obiektywizmu, jeszcze nie zacząłem, a już jestem krytykowany. To przykre dla mnie z czysto ludzkiego punktu widzenia. Mam uczucia – to kolejne słowa selekcjonera.
Pracował w wielu klubach, ale najbardziej kojarzony jest z Jagiellonią oraz Cracovią, w których spędził ponad trzy tysiące dni. A kiedy człowiek pracuje w jednym klubie Ekstraklasy i do tego jest wyrazisty, bezkompromisowy, nie boi się wyrażać własnego zdania oraz czasem kłócić, to jasne, że może to nie pasować osobom z innych zakątków Polski. – Reprezentacja jest ponad to, o moim wyborze nie zadecydowało kolesiostwo, nie zasługuję na taką opinię. Apeluję o jedność – mówił.
Czyli kolejny kłopot zdiagnozowany. Reprezentacja i to, co dzieje się wokół niej, przypomina porozrzucane puzzle. Żaden element nie pasuje do drugiego, Probierz układa je na nowo. Mówi to samo, co poprzednicy – rewolucji nie będzie, drzwi do kadry przed nikim nie zamyka. – Chcę, by w tej drużynie znowu jeden szedł za drugiego. Nieważne – młody czy stary. Wymianę pokoleniową trzeba przecierpieć, by odbyła się jak najmniejszym kosztem. Kiedyś Phil Jackson rozłożył dłoń i powiedział, że pięć palców to nic, ale jak się je złoży w pięść, to już będzie siła. Chcemy, by odpowiedzialność za wyniki brała jak największa liczba piłkarzy – stwierdził. W podobnym tonie wypowiadał się przed wrześniowymi meczami Robert Lewandowski. Wokół kapitana atmosfera również zrobiła się gęsta – wiele osób domaga się odebrania mu opaski, ekstremiści widzą narodowy zespół bez niego. Probierz, który w przeszłości podejmował wiele decyzji pod prąd, tylko się uśmiecha. Powtarza, że chce wyselekcjonować grupę, która osiągnie sukces i będzie powoływał najlepszych. A Lewandowski jest wśród najlepszych i z Wyspami Owczymi wyprowadzi drużynę na stadion. Probierz zaczyna ze słowami „każdy trener w jednym ręku ma kontrakt, a w drugim walizkę” i nadzieją, że ta druga zdąży się zakurzyć nim odejdzie z kadry.