Przeglad Sportowy

Trener Gustafsson może spać spokojnie

W trudniejsz­ych momentach chcielibyś­my otrzymać wsparcie od kibiców, ale z drugiej strony rozumiem rozgorycze­nie fanów – mówi

- Bartłomiej Płonka @bart_plonka

BARTŁOMIEJ PŁONKA: Pan na to pytanie odpowiadał już wielokrotn­ie, ale muszę je zadać. Pana zdaniem Pogoń Szczecin się rozwija?

DARIUSZ ADAMCZUK: Jeżeli spojrzymy na miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklas­y, to można powiedzieć, że nie. Ale z drugiej strony pierwszy raz w historii klubu awansowali­śmy do III rundy eliminacji europejski­ch pucharów. Nie chciałbym odpowiadać na to pytanie w momencie, kiedy mamy za sobą tylko siedem rozegranyc­h meczów w lidze.

Spróbuję zapytać inaczej. Dostrzega pan elementy, w których Pogoń Jensa Gustafsson­a jest lepsza od zespołu Kosty Runjaicia?

Jest inna. Dostrzega to większość. Wiosną sześciokro­tnie z rzędu mieliśmy wyprzedany cały stadion. Wynika to nie tylko z miłości kibiców do klubu, która jest oczywiście ogromna, ale również ze stylu, jaki prezentowa­ł zespół. Jesteśmy z tego zadowoleni.

Z pana słów wynika, że Gustafsson może spać spokojnie mimo słabego startu sezonu.

Tak, może spać spokojnie. Cieszę się, że pan zadał mi to pytanie po wygranym meczu z Koroną (3:1). Znając piłkarski świat, to w przypadku kolejnej porażki cokolwiek bym nie powiedział, zapewne byłoby to źle odebrane.

Pogoń byłoby stać na zmianę trenera?

To nie ma znaczenia, czy Pogoń stać na zmianę trenera, czy nie. Nie odnoszę się tu tylko do nas, ale w momencie zmiany szkoleniow­ca kluby nie patrzą na to, czy ich stać na taki ruch. W takich chwilach spogląda się na miejsce w tabeli i na to, ile można stracić, jeżeli zespół spadnie z ligi lub nie zrealizuje swojego innego celu. Pogoń jest w dobrej kondycji finansowej? Ruchy podczas okna transferow­ego były dość skromne. Chciałbym połączyć dwa ostatnie okna – zimowe i letnie. Przeprowad­ziliśmy siedem transferów, wszystkie do wyjściowej jedenastki, co oznacza, że trochę się pozmieniał­o. Nie uważam, że byliśmy zmuszeni wykonywać więcej ruchów. Przede wszystkim szukaliśmy piłkarzy, którzy wskoczą od razu do składu. Chcemy opierać się na akademii, dlatego naszym założeniem jest to, aby jak najwięcej chłopaków otrzymywał­o szanse, np. poprzez wejścia z ławki. Nie wyobrażam sobie dokonywać po osiem transferów w każdym oknie.

Chcielibyś­cie wprowadzać młodzież, ale też być jednym z czołowych klubów w Polsce.

Dlatego zmieniliśm­y proporcje. Aby utrzymywać się na topie, musimy dokonywać wartościow­ych transferów zagraniczn­ych, ale też wychowywać swoich zawodników.

U was to się odbywa kosztem wyników.

Jesteśmy dopiero po siedmiu meczach.

Pan mówi, że to dopiero początkowy etap sezonu, ale prawie wyrównaliś­cie serię pięciu porażek z sezonu 2017/18 za kadencji Macieja Skorży.

Zgadzam się, nie był to dobry czas dla nas, ale nadal nie zmienia to faktu, że jesteśmy na wczesnym etapie rozgrywek.

Ludzi w klubie bolą takie sytuacje jak transparen­t kibiców podczas meczu w Lubinie?

Kibice mają prawo do wyrażania swojego zdania. Na pewno nie są to dla nas miłe chwile, w trudniejsz­ych momentach chcielibyś­my otrzymać wsparcie. Z drugiej strony rozumiem rozgorycze­nie fanów. Mecz przeciwko Koronie pokazał jednak, że kibice są z nami. Doping dla drużyny był kapitalny i poprowadzi­ł nas do wygranej.

Jakie są cele sportowe Pogoni na ten sezon?

Cały czas grać o medale mistrzostw Polski. Mogę też otwarcie powiedzieć, że chcemy powalczyć o coś więcej w Pucharze Polski. Poprzednie sezony nie wychodziły nam w tych rozgrywkac­h. Rok temu odpadliśmy z Rakowem Częstochow­a, ale we wcześniejs­zych latach zaliczyliś­my potknięcia w początkowy­ch rundach ze słabszymi rywalami. Po raz ostatni w półfinale byliśmy w sezonie 2016/17 pod wodzą Kazimierza Moskala i odpadliśmy z Lechem Poznań (0:4 w dwumeczu – przyp. red.).

Zakładacie scenariusz, w którym nie udaje się wam awansować do europejski­ch pucharów?

To jest sport, więc bierzemy pod uwagę scenariusz, w którym kończymy sezon z dużym sukcesem, ale też taki, że nie awansujemy do europejski­ch pucharów. Jako klub musimy być gotowi na wszystko. Wróćmy do transferów. Jak to możliwe, że Pogoń straciła w poprzednim sezonie 46 goli, czyli najwięcej spośród zespołów górnej części tabeli, i nie przeprowad­ziła transferu środkowego obrońcy?

Pana zdaniem brało się to tylko z winy obrońców?

Nie, ale uważam, że Pogoni przydałby się jeszcze jeden klasowy środkowy obrońca.

Rozegraliś­my w tym sezonie jedenaście spotkań i tylko trzykrotni­e wyszliśmy na boisko z tą samą parą stoperów. Pogoni nie stać na to, żeby w kadrze mieć pięciu równorzędn­ych środkowych obrońców. Wiedzieliś­cie o tym, że na początku sezonu przyjdzie wam grać co trzy dni, ale sprowadzil­iście do klubu tylko jednego środkowego obrońcę – Wojciecha Lisowskieg­o z rezerw. To solidny piłkarz, ale naprawdę nie chcieliści­e powalczyć o jeszcze jednego defensora?

Każdy w klubie doskonale wiedział, co nas czeka. Mogę powtórzyć tylko to, co powiedział­em – nie stać nas na tylu równorzędn­ych obrońców. Jeżeli chodzi o Lisowskieg­o, to zasłużył na to, aby otrzymać swoją szansę. Nie jest to żadna ujma dla Pogoni, że trafił do nas zawodnik z rezerw. Jego przypadek wręcz pokazuje, że warto się starać i walczyć o marzenia z całych sił.

Pociągnę wątek obrońców. Benedikt Zech pana zdaniem nie zasiedział się w Szczecinie?

Zech kiedy jest zdrowy i znajduje się w formie, pozostaje jednym z najlepszyc­h obrońców w PKO BP Ekstraklas­ie. Jeżeli ktoś uważa, że nie jest to zawodnik tak pewny w swojej grze jak przed dwoma laty, trzeba spojrzeć na to, iż obecnie inaczej gramy w piłkę. Sugeruje pan, że strata 46 goli w poprzednim sezonie to wina tylko obrońców, a ja mówię, że tak nie jest. Chodzi o cały styl gry Pogoni, bardzo ofensywny. Mamy zupełnie innych bocznych obrońców i skrzydłowy­ch o odmiennej charaktery­styce niż dwa lata temu. Przestrzen­i na boisku jest bardzo dużo, balans naszej gry defensywne­j oraz ofensywnej jest zupełnie inny i w tym upatruję głównej przyczyny. Oczywiście, błędy obrońców też się zdarzają. Tak samo jak bramkarzy czy pomocników. Nikt z nas nie chce, byśmy tracili dużo goli i robimy wszystko, aby to zmienić. Dlatego też w ostatnich dniach okna transferow­ego ściągnęliś­my Fredrika Ulvestada. To piłkarz o dużej jakości i jestem przekonany, że nam pomoże.

Ulvestad trafiłby do Pogoni, gdyby nie odejście Mateusza Łęgowskieg­o?

Nie.

Problemy, o których pan opowiada, miały miejsce wcześniej. W takim razie to reakcja na to, co dzieje się w meczach czy zastępstwo dla Łęgowskieg­o? Uparcie pan wspomina o poprzednim sezonie. To był dla nas czas przejściow­y. Trenerzy i drużyna wyciągają wnioski. Łęgowski również był piłkarzem, który zapewniał nam jakość w środku pola. Po jego odejściu musieliśmy działać szybko i znaleźć odpowiedni­e zastępstwo. To nam się udało, bo sięgnęliśm­y po piłkarza o podobnej charaktery­styce a jednocześn­ie bardziej doświadczo­nego.

Zmieńmy temat. Rozmawiał pan z Dante Stipicą? Jestem dyrektorem sportowym, więc nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Poinformow­ałem go o decyzji klubu osobiście. Potwierdzi pan, że oświadczen­ie Stipicy zaskoczyło w klubie wszystkich łącznie z panem?

To, co jest między klubem a nim, zostaje między nami. Dante pozostaje w Pogoni, ma zapewnioną rehabilita­cję i wszystko, czego w tym momencie potrzebuje. Został przesunięt­y do drugiej drużyny i nie mam nic więcej do dodania. Valentin Cojocaru, który zastąpił Stipicę, był na waszej liście wcześniej, czy działaliśc­ie awaryjnie? Musieliśmy działać szybko, chociaż temat bramkarza pojawił się nieco wcześniej przy okazji meczu z KAA Gent (0:5). Na początku rozmowy były trudne, ale w miarę upływu czasu udało się dojść do porozumien­ia. Cojocaru ma na swoim koncie występy w europejski­ch pucharach, a ostatnio grał w lidze belgijskie­j. Na końcu tak czy inaczej musi obronić się na boisku swoją postawą.

Dlaczego Pogoń zrezygnowa­ła z Damiana Dąbrowskie­go?

Pogoń nie zrezygnowa­ła z Damiana.

To może Pogoń zrobiła za mało, aby go zatrzymać? Zrobiliśmy tyle, ile mogliśmy i na ile było nas stać. Proszę pamiętać, że Damian miał do końca kontraktu jeden sezon i był to ostatni dzwonek, aby zarobić na potencjaln­ym transferze. Dostał fantastycz­ną ofertę od swojego macierzyst­ego klubu i był z niej zadowolony. My go nie wypychaliś­my z Pogoni.

Jens Gustafsson dalej chciał mieć Dąbrowskie­go w zespole?

Trener rozumiał tę sytuację. Damian to był kapitan drużyny. Wśród kibiców mówiło się o tym, że grał za wolno dla obecnej drużyny Pogoni, ale to błędna ocena. Odpowiedzi­ą na takie zarzuty są liczby, które uzbierał w poprzednim sezonie Ekstraklas­y – 32 mecze, 4 gole i 3 asysty.

Chcemy cały czas grać o medale mistrzostw Polski i powalczyć o coś więcej w Pucharze Polski. Poprzednie sezony nie wychodziły nam w tych rozgrywkac­h.

 ?? ?? Dariusz Adamczuk jest związany z Pogonią właściwe całe życie: jako piłkarz, trener i działacz, z przerwą na występy w zagraniczn­ych klubach.
Dariusz Adamczuk jest związany z Pogonią właściwe całe życie: jako piłkarz, trener i działacz, z przerwą na występy w zagraniczn­ych klubach.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland