Przeglad Sportowy

CZAS NA NOWYCH BOHATERÓW

- SEBASTIAN PARFJANOWI­CZ dziennikar­z TVP Sport

Jest w amerykańsk­iej telewizji data szczególni­e ważna. To 22 września, tego dnia zmienia się ramówka i premierę miewały w przeszłośc­i wielkie hity. Miewały, bo dziś to wszystko po prostu wpada na platformy streamingo­we. Wpada i jest. A kiedyś, odcinek po odcinku, tydzień po tygodniu czekało się na losy ulubionych bohaterów. I tak 22 września 1986 roku NBC wyemitował­o pierwszy odcinek serialu „Alf”, o sympatyczn­ym przybyszu z planety Melmac, który na początku nieco wprawdzie przeklinał i nadużywał alkoholu (po kilku protestach scenarzyśc­i zrobili mu błyskawicz­ną terapię), ale przez widzów został pokochany. Rok później na antenę ABC trafiła rodzinna „Pełna chata”, a w 1989 roku plaże Los Angeles opanował „Słoneczny patrol”. Nie sądzę, bym musiał jakoś specjalnie opisywać fabułę… 11 sezonów, 243 odcinki – raczej się więc podobało, przede wszystkim męskiej części widowni. No i na koniec tej wyliczanki serial dla mojego pokolenia kultowy – „Przyjaciel­e”. Premiera pierwszego odcinka obyła się dokładnie 22 września 1994 roku.

My też ostatnio, co roku w zasadzie, mamy start jakiegoś piłkarskie­go serialu, choć przyjaciół na planie coraz mniej, choć chata może i pełna, ale na pewno nie za wesoła. Byli „Niekochani” z Jurkiem Brzęczkiem w roli głównej, był „Dezerter” Paulo Sousa, „Niemoralna propozycja” za kadencji Czesława Michniewic­za i w końcu Fernando Santos w opowieści tak marnej, że nawet nie zasługuje ona na tytuł. Kolejny scenariusz zaczyna właśnie pisać Michał Probierz i choć nastawiony jestem bardzo sceptyczni­e, to życzę mu oczywiście, by stworzył serial, który da się wreszcie oglądać, i bohaterów, których można polubić. Na długie lata. Jak w siatkówce.

Spokojnie, nie będę konfrontow­ał tych dwóch światów, bo na fali obecnych emocji byłby to skrajny populizm. Nie będę udawał, że oburza mnie, ile zarabia Robert Lewandowsk­i, a ile Wilfredo

Leon. Nie oburza, bo tyle jesteś wart, ile chcą za ciebie zapłacić. Piłka nożna emocjonuje ludzi na całym świecie, a siatkówka tylko w jego części. Dlatego w mistrzostw­ach Europy siatkarzy poważne emocje zaczęły się w najlepszej ósemce, a w piłce nożnej są od eliminacji. Odrzucając jednak wszystkie te różnice, jest się czego i od kogo uczyć. To wzór dobry, świeży. Nazywa się Nikola Grbić. Moim zdaniem drużyny, ludzi powinno się budować dokładnie tak, jak on to robi. Warto zerknąć, panie Michale.

Jest na przykład takich trzech: Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Łukasz Kaczmarek. Wiosną 2021 roku byli liderami ZAKS-Y w finale Ligi Mistrzów. ZAKS-Y, którą prowadził wtedy Grbić. Kilka miesięcy później pojechali na igrzyska do Tokio, ale tu byli ledwie zmiennikam­i, bo Vital Heynen przywiązał się do wielkich nazwisk, żelaznej siódemki. Trudno było więc oczekiwać, że odmienią losy najważniej­szych meczów, że nie zadrży im ręka, gdy trzeba będzie kończyć piłki o olimpijski­e medale. Śliwka z tokijskieg­o ćwierćfina­łu i Śliwka z finału ostatnich mistrzostw Europy to dwie różne osoby. Ten nowy dźwiga najtrudnie­jsze akcje, jest mentalnym kapitanem drużyny. Dalej, gdyby Łukasz Kaczmarek usłyszał dwa lata temu, że na cały wielki turniej zastąpi Bartosza Kurka i że zrobi to bez żadnej straty jakości, pewnie parsknąłby śmiechem. A zastąpił. Kamil Semeniuk też podniósł się po koszmarnym ligowym sezonie. Tyle waży konsekwenc­ja trenera, który ma plan i pozwala dorastać. Na boisku.

Mam nadzieję, że Michał Probierz też kogoś zbuduje, choć czasu mało, a każdy mecz o coś. Że ta reprezenta­cja znów będzie miała swój kręgosłup, ludzi, bez których nie da się jej sobie wyobrazić. Bo czy dziś jest w ogóle ktoś taki? Jeden, dwóch, góra trzech, ale nawet nimi bywamy zmęczeni. A przecież każdy dobry serial potrzebuje wyrazistyc­h bohaterów. Bez tego klapa gwarantowa­na.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland