Nasz cel się nie zmienia!
Mimo porażki z Tajlandią wciąż wierzę w olimpijski awans – mówi rozgrywjąca Joanna Wołosz.
BARTŁOMIEJ PŁONKA: Co pani zdaniem zaważyło na porażce z Tajlandią? W czym upatruje pani przyczynę tego, że zespół grał dobrze tylko fragmentami?
JOANNA WOŁOSZ (KAPITAN REPREZENTACJI POLSKI): Trzeba oddać Tajkom, że zagrały bardzo dobre spotkanie, a my niepotrzebnie dałyśmy się wciągnąć w wygodną dla nich siatkówkę, pełną obron i długich wymian. W naszej grze brakowało konsekwencji i ciągłości. Niestety, czasu nie cofniemy, musimy jak najszybciej wyciągnąć wnioski i ze sportową złością przystąpić do kolejnych meczów. Ten turniej jest bardzo intensywny i rządzi się swoimi prawami. Przyjechałyśmy do Łodzi po bilety do Paryża i nasz cel w dalszym ciągu się nie zmienia. Chcemy wygrać wszystkie pozostałe mecze i jeśli to zrobimy, przegrana z Tajlandią nie będzie miała znaczenia. Łódzki turniej jest dość krótki, ale intensywny. Z dziewięciu dni tylko dwa były wolne. Zgadza się. Dziewczyny mają tutaj swoich znajomych oraz rodziny, a to zawsze szansa, aby oderwać głowę od spraw boiskowych, co również jest bardzo ważne. Korzystamy z każdej chwili do regeneracji, ale to też nie wygląda tak, że te dwa dni były zupełnie wolne. Mieliśmy analizę wideo, do której sztab szkoleniowy przykłada bardzo dużą wagę, odbyliśmy także pracę z fizjoterapeutami. Odczuwacie duże zmęczenie sezonem reprezentacyjnym?
Meczów faktycznie było już dużo, ale do każdego turnieju przygotowywałyśmy się inaczej. Zdajemy sobie sprawę z tego, że paliwa musi nam wystarczyć do niedzieli, bo przecież w weekend rozegramy najważniejsze spotkania. Jesteśmy świadome, że w każdym starciu należy zagrać z pełną koncentracją. Zapewniam, że czujemy się przygotowane na kluczowe mecze, które są przed nami.
Jak ocenia pani poziom trudności, który trzeba pokonać, aby wywalczyć awans na igrzyska olimpijskie? Obecny system różni się od tych, z którymi mieliśmy do czynienia w poprzednich latach.
Wcześniejszy format kwalifikacji do igrzysk był bardzo trudny. Pamiętam turnieje
Mam nadzieję, że wywalczymy przepustkę do Paryża w Łodzi i nie będziemy musiały liczyć punktów, spoglądając na ranking.
kwalifikacyjne do igrzysk w Tokio. We Wrocławiu w turnieju interkontynentalnym grały cztery drużyny i tylko jedna wywalczyła awans, wówczas była to Serbia. Potem wystąpiłyśmy w turnieju europejskim w Holandii, gdzie awans wywalczyły Turczynki, które pokonały nas w półfinale 3:2. Tym razem margines błędu jest nieco większy. Poza tym teraz w przypadku braku awansu istnieje szansa, by znaleźć się na igrzyskach dzięki wysokiej pozycji w rankingu FIVB. W tym momencie nie chcemy się nad tym zastanawiać. Mam nadzieję, że wywalczymy przepustkę do Paryża w Łodzi i nie będziemy musiały liczyć punktów, spoglądając na ranking.
Z dużym respektem podejdziecie do spotkań z Niemkami, Amerykankami i Włoszkami?
Do każdej drużyny podchodzimy z respektem! Szanujemy wszystkie przeciwniczki, bo wiemy, że to tylko sport i wszystko może się w nim zdarzyć. Doskonale znamy klasę Amerykanek i Włoszek, pamiętamy historię naszych meczów z Niemkami, które nigdy nie są wygodnym rywalem. Nie spoglądamy na to, jakie problemy występują w innych zespołach i podejdziemy do tych meczów maksymalnie skoncentrowane. Atmosfera w naszym zespole mimo porażki z Tajlandią jest bardzo dobra, a to napawa nas optymizmem.