3 PYTANIA DO… 11
Do bogatej kolekcji medalowej dorzucił pan złoto mistrzostw Europy. Ten krążek daje szczególną satysfakcję? Tak, uśmiech nie schodzi mi z twarzy. To coś pięknego! Kolejny ważny medal. Do tej pory miałem same brązy mistrzostw Europy (trzy z 2011, 2019 i 2021 roku – przyp. red.). Cieszę się, że zmieniłem ten kolor na złoto.
Co jest największą siłą reprezentacji Polski, która w każdej imprezie zdobywa medal?
Wydaje mi się, że głębia składu, dobra atmosfera, pracowitość i mądry sztab, który za każdym razem, tak naprawdę każdego dnia sprowadza nas na ziemię i wygania z naszej strefy komfortu, o czym bardzo często wspominał Nikola Grbić. Na treningach wcale nie czuliśmy się najlepszymi zawodnikami Europy, bo po pierwsze byliśmy zmęczeni ciężką pracą, a po drugie często wytyka nam się rzeczy, które musimy poprawić. Jednak mądrość zespołu polega na tym, że każdy z nas podchodzi do tego w dobry sposób i niezależnie od tego, ile ma medali na szyi, chce polepszać swoją grę, a to ostatecznie poprawia możliwości i postawę całej drużyny. 3
W finale Eurovolley zagraliście kapitalne spotkanie, nie pozostawiając Włochom złudzeń, kto jest lepszy. Może to dziwne, ale finał ciążył nam mniej niż mecze 1/8 finału, ćwierćfinał czy chociażby półfinał ze Słowenią. Wiedzieliśmy, że turniej zakończymy sukcesem, że będzie medal, ale chcieliśmy złota. Wiedzieliśmy, po co mamy wyjść na boisko i o co się bić. Zrewanżowaliśmy się Włochom za porażkę w Spodku w finale mistrzostw świata. Myślę, że oni w Rzymie poczuli to, co my rok temu, czyli wielką, ciążącą presję. Wykorzystaliśmy to i graliśmy z luźniejszymi głowami i dzięki temu odnieśliśmy zwycięstwo. Nie ma nic piękniejszego niż możliwość zwycięstwa na własnym terenie i odsłuchanie hymnu po wygraniu wielkiego turnieju przed własną publicznością. Włosi od kilku lat prezentują naprawdę wysoki poziom i zasługiwali na to, żeby znaleźć się w finale. Cieszę się, że tym razem ich ograliśmy.
ROZMAWIAŁ RAFAŁ MYŚLIWIEC
BARTŁOMIEJ PŁONKA: Był pan zaskoczony tym, że reprezentacja Polski w meczu finałowym mistrzostw Europy pokonała Włochów, nie tracąc nawet seta? MARCIN MOŻDŻONEK (BYŁY KAPITAN REPREZENTACJI POLSKI): Wcale nie mieliśmy w finale tak łatwo. To był mecz, w którym trzeba było grać na najwyższym poziomie koncentracji do ostatniego gwizdka. Poza pierwszym setem, gdzie ruszyliśmy z impetem i Włosi zostali stłamszeni, rywal cały czas znajdował się za naszymi plecami. Reprezentacja Włoch grała bardzo dobry mecz, ale nie mogła znaleźć na nas sposobu. Zapowiadać można wszystko, a nasi siatkarze po prostu wyszli na parkiet i zrobili co trzeba. Jako były środkowy jest pan pod wrażeniem tego, w jakiej formie znajduje się Norbert Huber?
Nie mogę wyjść z podziwu, w jakiej formie są obaj nasi środkowi. Norbert Huber i Jakub Kochanowski to obecnie najlepsza para na świecie. Mają znakomite warunki fizyczne i doskonale czytają grę. Są to zawodnicy kompletni. Potrafią nie tylko zablokować, ale również zagrywać i atakować. Huber w meczu finałowym doskonale wszedł w spotkanie od pierwszych piłek. Być może przez to Kochanowski był mniej widoczny.
Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że podczas ME nie było widać braku kontuzjowanego Mateusza Bieńka.
Jak się okazuje, nie ma ludzi niezastąpionych. Trudno było nam uwierzyć, że ktoś może zastąpić Bartosza Kurka, a Łukasz Kaczmarek również zagrał doskonale w mistrzostwach Europy i to on jest teraz numerem jeden na pozycji atakującego. Huber wskoczył za Bieńka i spisał się doskonale. Nie zapominajmy jednak, że Kurek i Bieniek to nieocenione postaci dla naszej reprezentacji i musimy korzystać z nich w przyszłości. Kiedy się wyleczą i dojdą do formy, będą walczyć o powrót do szóstki. Mija ponad rok od decyzji Nikoli Grbicia, że to Marcin Janusz będzie numerem jeden na rozegraniu. Życie pokazuje, że Serb miał rację?
Rzeczywiście, bronią się wyniki, a ja ze swojej strony dodam, że jestem fanem talentu Marcina. To spokojny, stonowany chłopak, który dobrze wykonuje zadania taktyczne. W spotkaniu finałowym wykazał się ogromną swobodą i lekkością w grze. Być może nie prezentuje fajerwerków, bo sztab szkoleniowy wymaga od niego innej gry, ale z drugiej strony nie musi tego robić. Mając tak klasowych atakujących i środkowych, może grać prostą, ale skuteczną siatkówkę. Aleksandra Śliwkę można nazwać kluczowym siatkarzem dla sukcesów reprezentacji Polski w tym roku?
Olek jest liderem. Wie, kiedy można dyskutować z sędziami, a kiedy nie. Według mnie to MVP całego sezonu reprezentacyjnego i mogę to powiedzieć już teraz. Uważam, że bez niego ani w Lidze Narodów, ani w mistrzostwach
MEDALI
mistrzostw Europy wywalczyli Polacy. Mają dwa złota, pięć sreber i cztery brązy. Daje im to czwarte miejsce w klasyfikacji medalowej wszech czasów EURO za ZSRR, Włochami i Czechosłowacją.