Odnalazła upragnioną formę
Magda Linette po raz pierwszy od styczniowego Australian Open awansowała do półfinału turnieju w singlu. Iga Świątek jest już w Japonii.
Wtrakcie US Open w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie kibicki, która ogląda mecz przez lornetkę – z pytaniem: „Jak myślicie, czego ona szuka?”. Magda Linette popisała się wtedy poczuciem humoru i napisała: „To ja szukająca formy ze stycznia”. Poznanianka najwyraźniej wreszcie ją odnalazła. Pierwszy raz od stycznia awansowała do półfinału – w chińskim Kantonie. Malkontenci powiedzieliby, że co to za turniej, bo tylko rangi 250, ale i w takich Linette radziła sobie ostatnio słabo. W Kantonie 31-latka, rozstawiona z jedynką, spisywała się doskonale. W meczu z Jodie Burrage Linette najpierw odpowiedziała slajsem na skrót Brytyjki, by potem zakończyć wymianę ekwilibrystycznym bekhendowym smeczem. Na internetowym profilu WTA od razu porównano ją do Agnieszki Radwańskiej. Dobrze zagrała też w ćwierćfinale z Hiszpanką Rebeką Masarovą. W pierwszej partii obroniła trzy piłki setowe, by wygrać ją 7:5, a drugą – 7:6(6). O finał powalczy z Kazaszką Juliją Putincewą.
Najtrudniejsze za Igą
W Azji jest już Iga Świątek, która do wtorku trenowała w Warszawie na kortach twardych, by później przenieść się do Japonii. – Razem z trenerami skupialiśmy się na tym, co poprawić na korcie. Mikrocykl treningowy dokończymy już w Tokio – mówiła. – Najbliższe cele się nie zmieniają. Chcę wygrać każdy turniej, w którym startuję – dodała. Świątek już od przyszłego poniedziałku rozpocznie zmagania w Tokio w turnieju WTA 500. Zagrają tam też na pewno Jessica Pegula, Jelena Rybakina oraz Marketa Vondroušova.
Polka na konferencji prasowej PZU sporo mówiła też o końcówce sezonu. – Kalendarz jest bardzo wymagający. Po Tokio zagram w Pekinie. Ale czuję, że najcięższa część sezonu już za mną – wyznała wiceliderka rankingu. Raszynianka na pewno zagra w Cancun, gdzie odbędą się WTA Finals (29 października – 5 listopada). – To wakacyjna lokalizacja, pozwoli mi złapać trochę energii. Liczę, że uda mi się wyjść na plażę w wolne dni – mówiła Iga, która ze względów zdrowotnych zrezygnowała z występu w Guadalajarze. W Meksyku nie gra już Ons Jabuer. Tunezyjka, którą pod nieobecność największych gwiazd rozstawiono z nr. 1, odpadła w III rundzie po trzygodzinnym boju z Włoszką Marią Trevisan 7:6(4), 5:7, 3:6. Z turniejem po drugim meczu pożegnała się zaś Magdalena Fręch, choć zasługuje na pochwałę. Zrewanżowała się Kolumbijce Camili Osorio za porażkę z San Diego, a później wysoko zawiesiła poprzeczkę Jekatierinie Aleksandrowej (20. w rankingu WTA). Rosjanka przepchała mecz tie breakami – 7:6(4), 7:6(8). Znakomite ostatnie dwa tygodnie ma za to triumfatorka Australian Open z 2020 roku – Sofia Kenin. Amerykanka doszła do finału we wspomnianym San Diego, a teraz w Guadalajarze odprawiła kolejne rozstawione rywalki. W drugiej rundzie wygrała z tegoroczną finalistką z Rzymu Anheliną Kalininą – 6:2, 7:6(5). A w kolejnej pokonała Jelenę Ostapenko (6:4, 7:5).
Na wyjeździe z Uzbekistanem
Warto wspomnieć też o losowaniu Pucharu Davisa. Po wygranej z Barbadosem Polacy awansowali o jedną lokatę i zajmują 51. miejsce w Nations Ranking. Nasi tenisiści w fazie play-off o Grupę Światową zagrają na wyjeździe z Uzbekistanem (2–3 lub 3–4 lutego 2024 roku). Wcześniej (21–26 listopada) rozegrany zostanie finałowy turniej w Maladze. W ćwierćfinale broniąca tytułu Kanada zmierzy się z Finlandią, Czesi z Australią, Holendrzy z Włochami, a Wielka Brytania z Serbią.