Przeglad Sportowy

WSZYSCY GRALI DLA DRACHALA

Ledwie 18-letni Dawid Drachal w pierwszej połowie rozbił rozklekota­ną defensywę Ruchu. Niebiescy podnieśli się po przerwie, ale w szalonym meczu z Rakowem nie zdołali uniknąć porażki.

- Antoni BUGAJSKI @przeglad

Warto było latem zapłacić za młodzieżow­ca Miedzi Legnica 600 tys. euro. To jednak śmiesznie mała suma za piłkarza mogącego regularnie grać w lidze, strzelać gole i jeszcze pracować na ekstraklas­owy limit młodzieżow­ców, którego niewypełni­enie wiąże się z karą płaconą w milionach złotych. Aby Drachal w starciu z Ruchem już w pierwszej połowie popisał się hat trickiem, nie musiał błysnąć kosmiczną formą. Wystarczył­a czujność, koncentrac­ja i pojawienie się przy piłce tam, gdzie niesfornie zostawiali ją chorzowian­ie, ale – jeszcze raz to podkreślmy – tylko do przerwy. Drachal wtedy zachowywał się jak snajperski kiler, wyręczając w strzelaniu goli znacznie bardziej doświadczo­nych ofensywnyc­h graczy Rakowa.

Połowa młodzieżow­ca

A wyjazdowy mecz z Ruchem dla Rakowa wcale nie musiał być łatwy i już po pierwszych minutach na taki się nie zapowiadał. Mistrz Polski na własnej skórze testuje wzmożoną intensywno­ść meczów spowodowan­ą dodatkowym­i zmaganiami w Europie. Mamy jeszcze wrzesień, a spotkanie w Gliwicach było już jego siedemnast­ym oficjalnym występem w sezonie, a to tyle, ile wynosi liczba meczów w pełnej ligowej rundzie. Takiego natężenia grania nie znali w Częstochow­ie w ponadstule­tnich dziejach klubu. Czas jest wyjątkowy, ale też sukcesy drużyny Dawida Szwargi nie mają precedensu w historii częstochow­skiego futbolu. Właściciel klubu Michał Świerczews­ki dobrze wiedział, co się święci, więc w oknie transferow­ym do kieszeni sięgnął również głęboko jak nigdy nie dotąd. Na nowych piłkarzy, bo przecież nie tylko na Drachala (pod uwagę bierzemy wyłącznie to, co należało zapłacić poprzednim pracodawco­m, a więc nie uwzględnia­my sporych kwot dla piłkarzy za podpisanie kontraktów) klub wydał łącznie 4,3 mln euro, a to znacznie więcej niż wynosi budżet Ruchu na cały sezon.

Debiut i gol Podstawski­ego

I ten ostatni fakt w konfrontac­ji Ruchu z Rakowem na wyobraźnię działał najbardzie­j. W krajowej skali było to klasyczne zderzenie Dawida z Goliatem, lecz w przeciwień­stwie do biblijnej opowieści tu cud się nie wydarzył, choć zapachniał­o nim w końcówce, gdy rzut karny (po brutalnym faulu Giannisa Papanikola­ou) wykorzysta­ł Daniel Szczepan i w tym zwariowany­m meczu było już tylko 3:4!

Ruch z trudem wiąże koniec z końcem, też męczy się ze skutkami urazów i domowymi sposobami usiłuje przetrwać w ekstraklas­owej rzeczywist­ości. Zbudował kadrę na bazie polskich piłkarzy nie dlatego, że zapisał się do konkursu „Teraz Polska”, ale z powodu bardzo skromnych możliwości finansowyc­h. Szukał więc graczy w polskich realiach sprawdzony­ch, choćby w dosyć przeciętne­j skali, byle tylko do minimum ograniczyć ry

zyko piłkarskie­go niewypału. Cierpliwie czekał też na transferow­e okazje i na koniec zatrudnił Tomasa Podstawski­ego – Portugalcz­yka, ale z polskimi korzeniami, który kiedyś nieźle się przedstawi­ł w barwach Pogoni Szczecin. Od razu pojawił się w wyjściowym składzie, choć musi mieć zaległości. Rzeczywist­ość w Ruchu jest jednak taka, że trener Jarosław Skrobacz rzuca w wir walki, kogo tylko się da. Z Podstawski­m się nie pomylił, bo strzelił cudownego gola, przy stanie 1:4, co było bezcennym impulsem dla Ruchu.

Nie mogli narzekać

Tymczasem Raków w kontekście stawiania czoła firmom pokroju Atalanty Bergamo jak najbardzie­j ma prawo narzekać na kontuzje Zorana Arsenicia i Frana Tudora, lecz gdy przyjeżdża na mecz z Ruchem, absencja nawet tak ważnych zawodników nie mogła być żadną wymówką, a przez szacunek do okolicznoś­ci nawet nie warto o nich wspominać. Ma na tyle mocną pozycję w ligowej piłce i taką głębię składu, że mimo wszystkich obciążeń i problemów w takich starciach musiał wykazać swoją wyższość. Jeżeli

by tego nie zrobił, byłby to znak, że w tym starannie zaplanowan­ym projekcie, uwzględnia­jącym różne nawet nietypowe zdarzenia, coś jednak szwankuje.

I tak należało już pomyśleć przy golu na 1:0 dla Ruchu, bo jak na dłoni było widać, że znana z solidności defensywa Rakowa jest rozregulow­ana. Ani grający z koniecznoś­ci jako lewy środkowy obrońca Papanikola­ou, ani wahadłowy Srdan Plavšić (który dużo dobrego robił w ofensywie) nie byli w stanie zatrzymać dogrania piłki przez Kacpra Michalskie­go w pole karne, gdzie do Tomasza Wójtowicza nie zdążył doskoczyć Ben Lederman.

Potem jednak goście zdołali wrzucić wyższy bieg i odepchnąć chorzowian od swojego pola karnego. Przenieśli ciężar gry na połowę Ruchu, a wyrównując­y gol pozwolił im złapać zgubiony rytm. Gdy gola strzelił Plavšić, zdawało się, że już jest po emocjach. A jednak Ruch pokazał charakter. Podniósł się, strzelił dwa gole i dopiero Władysław Koczerhin piękną akcją odarł beniaminka ze złudzeń. Osiem goli w meczu Rakowa!? Tego jeszcze nie grali ....

 ?? ?? W meczu z Ruchem Dawid Drachal strzelił więcej goli niż w całym poprzednim sezonie, gdy w barwach Miedzi Legnica zdobył raptem jedną bramkę.
W meczu z Ruchem Dawid Drachal strzelił więcej goli niż w całym poprzednim sezonie, gdy w barwach Miedzi Legnica zdobył raptem jedną bramkę.
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ?? Pierwszego gola w karierze w PKO BP Ekstraklas­ie Tomasz Wójtowicz strzelił w starciu z mistrzem Polski.
Pierwszego gola w karierze w PKO BP Ekstraklas­ie Tomasz Wójtowicz strzelił w starciu z mistrzem Polski.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland