Doskonały początek, jednak od teraz będzie już trudniej
Nasze zawodniczki świetnie rozpoczęły rywalizację w Lidze Narodów i dzięki pokonaniu Greczynek 3:1 zostały liderkami grupy. We wtorek na Polki czeka jednak zdecydowanie mocniejszy rywal, bo Biało-czerwone zmierzą się z Ukrainą.
Wżyciu jest tak, że pierwsze kroki zazwyczaj są najtrudniejsze, ale i bardzo ważne, zwłaszcza w piłce nożnej. Reprezentantki Polski swój pierwszy krok w stronę awansu do dywizji A, a zarazem przybliżenia się do mistrzostw Europy już wykonały, teraz czas podtrzymać formę i wygrać z Ukrainą.
Polska zaczyna się od „P”
Podopieczne Niny Patalon w piątkowy wieczór odniosły historyczne zwycięstwo w premierowej edycji Ligi Narodów. Nie obyło się jednak bez problemów. Mimo fantastycznego początku i bramki Ewy Pajor już w 57. sekundzie spotkania Greczynki potrafiły sprawić nie lada kłopoty reprezentantkom Polski. Po takim otwarciu spotkania i dominacji Polek w pierwszych 20 minutach Greczynki nie spuściły głów i przejęły inicjatywę, oddając kolejne uderzenia na bramkę bronioną przez Kingę Szemik. Jedno z nich ostatecznie wylądowało w siatce i na stadionie w Atenach mieliśmy remis. Kluczowym momentem był gol Natalii Padilly-bidas w 40. minucie spotkania, który sprawił, że Polki na przerwę schodziły z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa była bardzo wyrównana. Reprezentację Polski przed stratą gola na 2:2 znów ratowała Szemik, która w 51. minucie popisała się znakomitą interwencją. Ostatecznie zwycięstwo udało się przypieczętować w końcówce spotkania, kiedy po świetnie wykonanym rzucie rożnym piłkę do siatki wpakowała Tanja Pawollek.
– Nie był to nasz najlepszy mecz, myślę jednak, że tak właśnie będą wyglądać te eliminacje. Nie będzie w nich łatwych spotkań – stwierdziła po spotkaniu Pajor.
Często mówi się o szczęśliwych liczbach, jednak w przypadku meczu z Grecją możemy mówić nie o szczęśliwej cyfrze, a literze w nawiązaniu do początków nazwisk wszystkich strzelczyń bramek dla reprezentacji Polski. Polska tego dnia pokonała Grecję dwa razy, bowiem zwycięstwo nad tym rywalem zanotowała również reprezentacja kobiet do lat 19 (2:0 w meczu towarzyskim).
Teraz Ukraina
Dla reprezentacji Polski drugi krok może okazać się znacznie ważniejszy niż pierwszy. Ukraina to drużyna o klasę wyższa niż nasze piątkowe rywalki. Zespół wschodnich sąsiadek jest sklasyfikowany 29 miejsc wyżej w rankingu FIFA niż Grecja.
Zwycięstwo we wtorkowym meczu, który odbędzie się na Stadionie Miejskim w Gdyni, da nam bardzo dobrą sytuację w grupie. W pierwszej kolejce Ukrainki przegrały na stadionie w Starogardzie Gdańskim (na tym obiekcie będą rozgrywać swoje domowe mecze w Lidze Narodów) 1:2 z Serbkami. Ewentualna wygrana z Ukrainą da Polkom spokój w grupie przed meczem z wiceliderkami – reprezentantkami Serbii. Zdecydowaną większość kadry naszych wschodnich sąsiadek stanowią piłkarki grające w klubach ukraińskich, głównie w Worskłej Połtawa, czyli obecnego mistrza Ukrainy. Niewiele z nich, bo zaledwie pięć, gra w zagranicznych zespołach – trzy zawodniczki grają w Turcji i po jednej w Armenii i Francji. Trenerką naszych wtorkowych przeciwniczek jest Natalia Zinczenko, była reprezentantka Ukrainy, z którą zagrała na EURO w 2009 roku. Fani piłki nożnej dobrze znają to nazwisko, jednak nie jest ona spokrewniona z piłkarzem Arsenalu i reprezentantem Ukrainy Ołeksandrem Zinczenką. Najbardziej doświadczoną zawodniczką, a zarazem kapitanem drużyny jest Daryna Apanaszczenko, która podobnie jak obecna selekcjonerka grała na wspomnianych mistrzostwach Europy i zdobyła jedną z dwóch bramek strzelonych przez Ukrainę w tym turnieju (wyrównujący gol w przegranym meczu z Danią 1:2).