Polska kontra Francja
W środę o 18.45 Industria Kielce w grupie A Ligi Mistrzów podejmuje Paris Saint-germain, w czwartek Orlen Wisła Płock zmierzy się w ramach grupy B w Montpellier.
To będą starcia, które mogą zdecydować o przyszłości naszych klubów w tym sezonie Ligi Mistrzów. Industria Kielce walczy bowiem o pierwsze lub drugie miejsce w grupie A, czyli bezpośredni awans do ćwierćfinału, a jej głównym rywalem obok THW Kiel i chyba już teraz także Aalborga, jest właśnie mistrz Francji. Orlen Wisła Płock natomiast po dwóch porażkach zaczyna drżeć o wyjście z grupy, a jednym z konkurentów do osiągnięcia tego celu jest Montpellier, choć tak naprawdę nawet trudno sobie wyobrazić, by wicemistrzom Francji to się nie powiodło.
Uwaga na paryski atak
Zeszłotygodniowe wyjazdowe zwycięstwo nad Kolstad w Norwegii, dodajmy – zasłużone i odniesione w dobrym stylu – sprawiło, że o Industrii znów zaczęło się mówić nie z obawą, lecz z optymizmem. Kielczanie świetnie zagrali w pierwszej połowie, a w drugiej nie dali się dogonić gospodarzom, mimo wściekłych ataków Sandera Sagosena i spółki. Na dodatek znacznie lepiej niż z Aalborgiem spisał się Miłosz Wałach i jeśli 22-latek utrzyma taką dyspozycję albo nawet jeszcze ją podniesie, to kto wie czy Andreasa Wolffa po powrocie z leczenia nie czeka poważna rywalizacja o miejsce w kieleckiej bramce z młodszym o dziesięć lat Polakiem.
Na pewno nie mielibyśmy nic przeciwko temu, bo dobrych bramkarzy nigdy za wielu, ale trzeba przyznać, że starcie z PSG będzie dla Wałacha jeszcze trudniejszym sprawdzianem niż oba poprzednie razem wzięte. Pamiętamy przecież dobrze, jak w poprzednim sezonie niemal równie młody (rocznik 2003) Marcel Jastrzębski z Wisły najpierw zamurował bramkę Orlenu Wisły Płock z Magdeburgiem, by krótko potem z paryżanami uzyskać skuteczność... 0/17. Tak, paryski atak potrafi dać się młokosom we znaki. Atak PSG ma piorunujący (najlepsi strzelcy to obrotowy Kamil Syprzak – 14 goli, oraz środkowy Luc Steins – 10), w poprzednich spotkaniach Pickowi Szeged rzucił 31, a Zagrzebiowi aż 35 bramek, ale paryżanie chyba nie są jeszcze w najwyższej dyspozycji, bo z Węgrami stracili 29, a z Chorwatami 31 bramek. To oznacza, że dysponujący również dobrymi strzelcami kielczanie (63 trafienia w dotychczasowych spotkaniach) mogą zadać Paryżowi pierwszą porażkę w tym sezonie LM, a tym samym znacznie zwiększyć swoje szanse na miejsce w czołowej dwójce grupy A. Szanse na triumf są spore, przynajmniej jeśli wyliczać je w oparciu o... historię. Od 2019 roku mistrzowie Polski trzykrotnie rywalizowali z PSG we własnej hali i za każdym razem po fantastycznym widowisku zwyciężali – kolejno 34:24, 35:33 i ostatnio dwa lata temu 38:33.
Jeśli chodzi o skład paryżan, to nie zmienił się latem w dużym stopniu. Do ojczyzny wrócił doświadczony obrotowy Henrik Toft, słynny wieżowiec Dainis Kristopans przeszedł do MT Melsungen, a zespół opuścił też Petar Nenadić, który nie raz w pojedynkę ogrywał kielczan. Cała trójka ma już ponad 30 lat. W ich miejsce przyszli środkowy z duńskiej kadry Jacob Holm, obrotowy Ruben Marchan oraz na prawe rozegranie Kent Tonnesen. Zwłaszcza ten ostatni dobrze wkomponował się już w zespół prowadzony od 2018 roku przez Raula Gonzaleza, dawniej asystenta Talanta Dujszebajewa w Ciudad Real.
Dobre i złe wspomnienia Wisły
Dzień po Kielcach do boju ruszy Płock. Mimo że Wisła ma słabszego niż PSG rywala, to jednak zdecydowanym faworytem konfrontacji w Montpellier będą miejscowi. Choć Francuzi podobnie jak Wisła zaczęli od dwóch porażek, to jednak ich kaliber jest zupełnie inny, bo Nafciarze ulegli równorzędnym rywalom, a Montpellier przegrało u siebie z Barceloną 25:30 i na wyjeździe z Telekomem Veszprem 31:33.
Wisła ma z rywalizacji z ekipą Patrice’a Canayera (prowadzi zespół od 1994 roku!) dobre wspomnienia. W sezonie 2013/14 płocczanie pod dowództwem Manolo Cadenasa pokonali Montpellier w dwumeczu o dziką kartę do LM. Gorzej, że na południu Francji jednak wtedy przegrali...