Włoska lekcja futbolu
Z Atalantą Raków nie miał szans. Inauguracyjna porażka na pewno nie przekreśla jednak nadziei mistrza Polski na grę w pucharach również wiosną.
Pierwsza randka Rakowa z Ligą Europy nie wypadła zbyt okazale. Paradoksalnie najmniej razi wynik, ponieważ przegrana 0:2 z Atalantą jest i tak lepsza od stylu i dysproporcji, które dzieliły oba kluby. Zawodnicy Gian Piero Gasperiniego mogli wygrać znacznie wyżej, ale często strzelali wszędzie, tylko nie w bramkę, albo skutecznie bronił Vladan Kovačević.
Zdziesiątkowana obrona
Golkipera Raków z całą pewnością ma na europejskim poziomie, obrońców z dużym prawdopodobieństwem również, ale podstawowi zawodnicy tej formacji aktualnie leczą urazy. Zmiennicy niestety są na razie w zupełnie innej lidze i nie jest to Liga Europy. Zwalanie przyczyn porażki na kontuzje byłoby zbyt proste i na pewno nie w stylu Rakowa, ale trudno rywalizować z przedstawicielem jednej z pięciu najsilniejszych lig w Europie bez co najmniej trzech absolutnie podstawowych – by nie rzec – kluczowych graczy. Zoran Arsenić, Stratos Svarnas oraz Fran Tudor to zawodnicy, od których Dawid Szwarga rozpoczynał ustalanie wyjściowej jedenastki.
Ponadto Jean Carlos Silva oraz John Yeboah dopiero wrócili po urazach. Raków sam sobie narzucił zabójcze tempo rozwoju i teraz tylko od niego zależy, jak długo zostanie na balu wśród europejskiej solidnej klasy średniej. Gustav Berggren czy Srdjan Plavšić dają podstawy, by wierzyć, że przyspieszony kurs grania na zupełnie innym poziomie niż PKO BP Ekstraklasa zakończy się powodzeniem. Niektórzy jednak bardzo poważnie muszą przemyśleć swoje występy. To, co bez żadnego problemu wystarcza na polską ligę, nie ma szans na poziomie drugiego w hierarchii ważności europejskiego pucharu. – Debiutujemy w fazie grupowej i to niestety widać. Nie mamy doświadczenia, jak gospodarować zasobami w poszczególnych fazach meczu – mówili jeszcze na lotnisku w Bergamo przedstawiciele klubu z Częstochowy.
Atalanta, która jest na zdecydowanie wyższym poziomie technicznym, powinna być wzorem i dalszą inspiracją dla mistrza Polski. Kiedy cztery lata temu debiutowała w Lidze Mistrzów, zaczęła dużo gorzej od Rakowa – od porażki 0:4 z Dinamem Zagrzeb. Gdy dwa kolejne mecze zakończyły się przegranymi z Szachtarem Donieck (1:2) oraz Manchesterem City (1:5), chyba nikt nie wierzył, że włoski nowicjusz będzie w stanie awansować do 1/8 finału, a tak się stało!
Wynieść naukę z Bergamo
Klub z Bergamo błyskawicznie uczył się gry na najwyższym europejskim poziomie i Raków, chcąc dalej się rozwijać, musi zrobić podobnie. Na pierwsze punkty nie może jednak czekać aż do 4. kolejki, ponieważ już najbliższe starcie wydaje się być absolutnie kluczowe dla dalszych rozstrzygnięć. Grupa D Ligi Europy jest tą, o której zwykło się mówić „dwóch prędkości”.
O pierwsze miejsce bić się powinny Atalanta ze Sportingiem, a o trzecie, premiowane grą na wiosnę w Lidze Konferencji, Raków ze Sturmem Graz. Austriacy przegrali z Portugalczykami na inaugurację 1:2, dysponują większym budżetem niż Raków, ale z całą pewnością nie będą rywalem pokroju Włochów. Gdy weźmie się pod uwagę, że 5 października do gry powinni już być gotowi Arsenić oraz Tudor, szanse na pierwsze punkty wydają się całkiem realne. Europa nie wybacza jednak błędów w obronie, z pewnością w ofensywie również trzeba będzie zagrać odważniej niż w Limassolu, Kopenhadze czy Bergamo.
W tym tygodniu europejskie puchary nie grają, ale Raków nie odpocznie. W czwartek nadrobi zaległości z 6. kolejki, udając się do Poznania na starcie z Lechem, a trzy dni później mecz z Radomiakiem. Potem już arcyważne starcie ze Sturmem w Sosnowcu.