Ukraińskie odkrycie Magiery
Szkoleniowiec lidera PKO BP Ekstraklasy przedstawia lidze zawodnika, którego kariera w Śląsku długo była niezdefiniowana.
Powiedzieć, że ocena pobytu Jehora Macenki w Śląsku Wrocław przez dłuższy czas stanowiła zagadkę, to nie powiedzieć nic. Ukrainiec trafił na Oporowską z Legii Warszawa na początku 2022 roku, czyli jeszcze za poprzedniej kadencji Jacka Magiery, jednak początkowo wcale nie wywalczył sobie miejsca w kadrze pierwszego zespołu. Macenko pierwsze doświadczenia w koszulce Śląska zbierał w rezerwach, z którymi spadł do III ligi, a naprawdę potrzebny okazuje się dopiero w tym sezonie.
Imponuje tylko CV
W scenariuszu zakładanym przed rozpoczęciem sezonu zastępcą Patryka Janasika w razie jego problemów zdrowotnych miał być pozyskany latem Cameron Borthwick-jackson. Urodzony w Manchesterze lewy obrońca na razie imponuje jednak tylko piłkarskim CV, a trener Jacek Magiera musi szukać innych rozwiązań, argumentując, że to Anglik jest najdalej od podstawowego składu spośród nowo pozyskanych zawodników Śląska.
– Miał duże zaległości fizyczne i nawet patrząc na niedawny sparing w Lipsku (4:2), można stwierdzić, że z piłką jest OK, wszystko wygląda dobrze, wie, co z nią zrobić, ale potrzebujemy defensora, który będzie grał agresywnie, będzie odbierał piłki, będzie w kontakcie z rywalem. Tego zamierzam wymagać zdecydowanie więcej, szczególnie że wiem, jak wygląda PKO BP Ekstraklasa, gdzie tych pojedynków jest niesamowicie dużo – mówił Magiera w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” w trakcie wrześniowej przerwy na kadrę.
Z problemów Borthwicka-jacksona skorzystał Jehor Macenko, który po kilku udanych wejściach z ławki rezerwowych zadebiutował w podstawowym składzie wrocławian i od dłuższego czasu daje solidne argumenty, by grać nawet, kiedy do najlepszej dyspozycji powróci Janasik.
Niczym Pawelec
Macenko okazuje się niezbędny szkoleniowcowi lidera PKO BP Ekstraklasy, bo poza wartościową grą w defensywie dokłada niezbędne cechy wolicjonalne, które do tej pory przydawały się głównie w ostatnich minutach meczów, ale mogą okazywać się również niezbędne w przekroju pełnych 90 minut. 21-letni Ukrainiec ze względu na swoją grę, ale również sylwetkę i walory fizyczne zaczyna być już porównywany we Wrocławiu do Mariusza Pawelca. Doświadczony obrońca zakończył grę w PKO BP Ekstraklasie przed rozpoczęciem obecnego sezonu, jednak dzięki swojej nieustępliwości i pamiętnych interwencji wślizgami wciąż ma swoje miejsce w świadomości kibiców Śląska. O tym, że Magiera takich piłkarzy potrzebuje, przekonała końcówka minionych rozgrywek, kiedy właśnie Pawelec został włączony do kadry pierwszego zespołu w najbardziej newralgicznym momencie wiosennej walki o utrzymanie. W nowych rozgrywkach wrocławianie niespodziewanie zbudowali swoje miejsce w zupełnie innych rejonach tabeli, jednak boiskowy żołnierz dla zespołu prowadzonego przez Magierę ciągle jest na wagę złota.
Z Legii do Śląska
Po dobrym wejściu w nowy sezon nikt nie pamięta już o tym, że Macenko w rezerwach Śląska niespecjalnie wyróżniał się nawet na poziomie II ligi. Zmysł do strzelania goli zaczął pokazywać dopiero po opuszczeniu szczebla centralnego, a jego skuteczność zbiegła się w czasie z mocniejszym postawieniem na niego przez Magierę na treningach ekstraklasowego zespołu. Ukrainiec w rezerwach wrocławian dał się zapamiętać głównie z nieodpowiedzialnie łapanych kartek, które doprowadzały do tego, że szkoleniowcy Śląska II woleli zdjąć go z boiska przed końcem regulaminowego czasu gry, a jego miejsce w podstawowym składzie wcale nie było oczywiste. Oczekiwania związane z tym transferem rodziły się same, bo nieczęsto zdarza się, by transfer młodego zawodnika na linii Legia – Śląsk odbywał się w kierunku Wrocławia. Klub z Łazienkowskiej wypatrzył Macenkę w juniorskiej drużynie Ursusa Warszawa, Ukrainiec zaś pierwsze piłkarskie szlify zdobywał w młodych zespołach Dynama Kijów. Magiera określa go typem zadaniowca i zawodnika, który dodaje Śląskowi mnóstwo pozytywnej energii. Gdy weźmie się pod uwagę taką charakterystykę Macenki podbudowaną niewątpliwym zaufaniem szkoleniowca, jego dynamiczny rozwój od początku trwającego sezonu może być dla lidera PKO BP Ekstraklasy równie cenny jak kolejny transfer.