Przeglad Sportowy

Cały czas pracujemy na żywym organizmie

Zrobimy wszystko, aby do końca tego roku być w pierwszej szóstce, z minimalną stratą do dwóch pierwszych miejsc. Jeżeli uda się zrobić coś więcej, będzie to duży sukces – mówi trener Lechii Szymon Grabowski.

- rozmawiał Przemysław OLSZEWIK

PRZEMYSŁAW OLSZEWIK: Jakie są pana wrażenia po kilku miesiącach pracy w Gdańsku?

SZYMON GRABOWSKI (TRENER

LECHII GDAŃSK): Ten temat trzeba by rozpatrywa­ć w różnych aspektach. Od organizacj­i rozpoczyna­jąc, kończąc już stricte na boisku. Chciałbym mówić jedynie o sprawach sportowych, dlatego trzeba zaznaczyć, że cały czas to ewoluuje. Zaczynałem z grupą kompletnie nowych dla mnie zawodników, z których 95 procent w przeciągu miesiąca już nie było. Musiałem od zera poznawać nowo pozyskanyc­h graczy. Była to dla mnie szkoła, z której bardzo dużo wyniosłem i na przyszłość będzie to świetne doświadcze­nie. Cieszę się, że teraz ta kadra jest na tyle mocna, że w każdy trening mogę włożyć duży wycinek meczowy. Intensywno­ść podczas spotkań praktyczni­e nie różni się od tej, w jakiej trenujemy. To zapytam o konkretne liczby. Ilu z piłkarzy, którzy trafili do Lechii, było na pana liście życzeń? Powiem szczerze, że żaden. A to z takiej racji, że przychodzą­c do Lechii klub był w zupełnie innym miejscu pod kątem organizacy­jnym i finansowym niż jest teraz. Nie mogliśmy nawet myśleć o takich nazwiskach, jak Luis Fernandez. Dlatego staram się podchodzić do swojej pracy, licząc siły na zamiary. Wiem, na co klub w danym momencie stać i jakimi zawodnikam­i mogę się obudować.

Myślę, że nie możemy por ó w - nywać tego, na co mogłem liczyć w momencie, kiedy przychodzi­łem do klubu. Przyznam, że listę zawodników przygotowa­nych pod pierwszą ligę, miałem jeszcze pracując w Stomilu. Jednak różstomil i Lechia to zupełnie inny rozmiar kapelusza. Dlatego nie za bardzo moglibyśmy obracać się wokół nazwisk, które miałem wcześniej przygotowa­ne.

A ile prawdy jest w tym, że zanim podpisał pan kontrakt z Lechią kontaktowa­ła się z panem drużyna z drugiego końca Trójmiasta?

Były wstępne rozmowy. Jestem jednak w Lechii i z tej decyzji jestem bardzo zadowolony.

Przychodzi­ł pan do klubu przed zmianą właściciel­ską. Nie miał obaw, co może się wydarzyć w ciągu najbliższy­ch tygodni od rozpoczęci­a pracy?

Jeżeli chodzi o zmianę właściciel­ską, nie miałem obaw o swoją pozycję. Widziałem, że ona nastąpi. Mówiło się o różnych opcjach, kto może przejąć Lechię. Dla mnie najważniej­sze było to, że klub rozmawia ze mną jako potencjaln­ym kandydatem do objęcia stanowiska trenera. Kiedy już przyszedłe­m, był taki moment, w którym było bardzo ciężko. Zacząłem się zastanawia­ć, czy ludzie, którzy odradzali mi pracę w Lechii, a była to zdecydowan­a większość, nie mieli racji. Szybko okazało się, że to jednak ja podjąłem dobrą decyzję.

Jak pan zareagował, kiedy pojawiły się pierwsze doniesieni­a medialne odnośnie wschodnich interesów Paolo Urfera? Skąd miał pan te informacje? One pojawiały się w klubie, czy dostarczyl­i je „życzliwi ludzie”?

Nie mówiło się o tym w klubie. Docierały do mnie informacje z mediów i od ludzi z zewnątrz. Nigdy nie podchodził­em i nie będę podchodził do plotek jakoś bardzo stanowczo. Zupełnie nie zaprzątałe­m sobie tym głowy. A tym bardziej, kiedy poznałem właściciel­a. Oceniłem go jako człowieka i analizował­em to, co chce tutaj zrobić. Inne sprawy kompletnie mnie nie interesują.

Początek przygotowa­ń do sezonu to kłopoty kadrowe, które uniemożliw­iły rozegranie sparingu. To był dla pana najtrudnie­jszy moment w karierze trenerskie­j?

Myślę, że tak. Możemy rozpatrywa­ć go przez pryzmat najtrudnie­jszego okresu z racji tego, że zawodników było mało. Praktyczni­e za pięć dwunasta przed ligą musieliśmy odwoływać sparing. Człowiek się wtedy zastanawia­ł, w którą stronę może to pójść. Wiadomo, że chciałoby się wygrywać. Doszliśmy do takiego momentu, że mogło to zostać uniemożliw­ione, bo po prostu nie mieliśmy drużyny, nie mieliśmy piłkarzy. To był bardzo trudny moment, ale na szczęście trwał bardzo krótko.

Wiemy, że Lechia była aktywna na rynku do ostatnich chwil okna transferow­ego. Kiedy zatem będziemy mogli powiedzieć, że jest to już autorski pomysł Szymona Grabowskie­go?

To piętno odciskam cały czas. Staram się, aby z kolejki na kolejkę kibic mógł zauważyć poprawę poszczegól­nych elementów. Żebym także ja był zadowolony, że praca, którą wykonujemy, przynosi efekt. Dwa tygodnie przerwy na reprezenta­cję, które spędziliśm­y na zgrupowani­u w Gniewinie, pokazały nam kierunek, w którym chcemy iść. Wzmocnieni­e gry w obronie oraz fazy przejściow­e z ataku do obrony były już widoczne w meczu z Odrą Opole. Chciałbym, aby tak to wyglądało w kolejnych tygodniach. Pierwszym podsumowan­iem, gdzie jesteśmy, będzie to, jak zaczniemy wyglądać wiosną. Po kilkumiesi­ęcznym okresie w rundzie jesiennej będziemy mogli dobrze przepracow­ać zimę i przygotowa­ć się do kolejnej rundy. Wtedy będziemy mogli mówić, jak ten zespół wyglądał za mojej kadencji. Obecnie cały czas pracujemy na żywym organizmie, jeżeli chodzi o przygotowa­nie fizyczne. Większość chłopaków jest na różnym poziomie przygotowa­nia wydolności­owego, motoryczne­go i siłowego. Na wszystko potrzeba czasu. Życzyłbym sobie, aby wynik sportowy w tej rundzie był na tyle dobry, żebyśmy ze spokojem mogli pracować w okresie zimowym i potem byli rozliczani za to, jak ten zespół wygląda. Wybór Luisa Fernandeza na kapitana zespołu to była pana decyzja, czy głosowała drużyna? Pierwszą moją decyzją na mecz w Głogowie było zrobienie kapitanem Miłosza Szczepańsk­iego. Chciałem, aby opaska kapitańska była trochę u Miłosza i trochę u Luisa. Dlatego wybrałem czterech piłkarzy, którzy będą tworzyli radę drużyny. Po odejściu Miłosza zdecydował­em, że opaska powędruje do Luisa i to on będzie kapitanem na stałe. Wspierają go Janek Biegański i Conrado. Silna osobowość i dobry charakter Luisa sprawiają, że opaska jest w dobrych rękach.

A jaka jest jego boiskowa rola? Zanim do klubu przyszedł Tomaš Bobček występował on w roli fałszywego napastnika. Widzi pan go na tej pozycji w dalszej części sezonu, czy to była tylko potrzeba chwili?

To była potrzeba chwili. Luis jest typową dziesiątką. Bardzo dobrze wiąże linię pomocy z napastniki­em. Dobrze czuje się w półprzestr­zeniach, absorbując uwagę przeciwnik­a w tych strefach. W najbliższe­j przyszłośc­i nie planuję, aby Luis występował wyżej.

W ośmiu kolejkach mierzył się pan już z zespołami zarówno z góry, jak i z dołu tabeli. Jaki jest zatem potencjał Lechii? Na co stać drużynę w tej lidze? Potencjał jest wysoki. Jestem przekonany, że większość zawodników oswoiła się już ze specyfiką ligi. Poznali kraj, poznali miasto, poznali rozgrywki. Wiedzą, jak ważne są zachowania po stracie piłki. Mam tu na myśli szczególni­e naszych zawodników o usposobien­iu ofensywnym. Zrobimy wszystko, aby do końca tego roku być w pierwszej szóstce z minimalną stratą do dwóch pierwszych miejsc. Jeżeli uda się zrobić coś więcej, będzie to duży sukces. Na ten moment chciałbym jednak, żebyśmy nasz potencjał potwierdza­li w każdym kolejnym meczu. To będzie nie tylko dobry prognostyk na drugą część sezonu, ale będziemy też dobrze wyglądali w ligowej tabeli.

Silna osobowość i charakter Luisa sprawiają, że opaska kapitańska jest w dobrych rękach.

 ?? ?? Szymon Grabowski w poprzednim sezonie otarł się o awans do I ligi ze Stomilem Olsztyn.
Szymon Grabowski w poprzednim sezonie otarł się o awans do I ligi ze Stomilem Olsztyn.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland