Przeglad Sportowy

W Toruniu chciałem coś sobie udowodnić

-

ARKADIUSZ ADAMCZYK („PRZEGLĄD SPORTOWY” ONET): Podczas konferencj­i prasowej powiedział pan, że przed turniejem w Toruniu po raz pierwszy czuł pan, że musi czegoś dokonać, a nie tak jak zawsze – może. Ta zmiana nastawieni­a to efekt wydarzeń z Vojens, czyli dyskwalifi­kacji za użycie nieregulam­inowego kevlaru w kwalifikac­jach?

BARTOSZ ZMARZLIK: Zdecydowan­ie tak. Tylko i wyłącznie. Przez cały sezon powtarzałe­m, że ja nic nie muszę, tylko mogę. Tym się zawsze kieruję, ale pierwszy raz w życiu poczułem, że muszę to zrobić, żeby samemu sobie udowodnić wiele rzeczy. Chciał pan w ten sposób też poniekąd utrzeć nosa działaczom FIM za tę dyskwalifi­kację? Nikomu nie chciałem utrzeć nosa, tylko samemu sobie coś udowodnić.

Jak pan przeżył te pierwsze dni po dyskwalifi­kacji?

To były naprawdę trudne dni. Złość, dużo stresu, wyrywanie włosów, choć i tak już jestem prawie łysy. Na pewno z pięć lat życia przez ten dzień zeszło. Przez dwa dni prawie się nie odzywałem – ani w domu, ani nigdzie. Chciałem to wziąć na spokojnie. Wiedziałem, że piękny dzień może jeszcze nadejść i to całkiem niedługo. Te dwa tygodnie trzeba było po prostu przeżyć.

Jak wyglądała noc przed turniejem w Toruniu?

Dobrze mi się spało i nie mogłem wstać, bo budzik ustawiłem sobie na 7.30 z nastawieni­em, że muszę pójść pobiegać. Wstałem po ósmej, bo budzik dzwonił, ale obudzić się nie mogłem. Jednak trochę udało mi się pobiegać, nieco zluzować, zjeść śniadanie. Potem bardzo szybko przyjechał­em wraz z chłopakami na stadion, bo przy każdej rundzie mamy sporo zajęć. Naprawdę sprawdzałe­m po dziesięć razy – czy wszystko mam itd. Proszę się nie śmiać, bo nie chciałem po prostu dopuścić wszelkich innych okolicznoś­ci, które by mogły popsuć mi ten dzień. Gdy przyszła godzina 19, wiedziałem, że wszystko już jest tylko w moich rękach i muszę zrobić swoje. Spodziewał się pan, że w Toruniu walka o tytuł może rozstrzygn­ąć się w finale? Przewidywa­łem, że Freddie będzie dzisiaj w finale i chciałem sobie i wszystkim coś w tym ostatnim biegu udowodnić. Pragnę podkreślić, że dla mnie to był świetny rywal do walki, za co mu dziękuję, bo bardzo fair się wobec mnie zachowywał. To jest warte podkreślen­ia, że walczymy tylko i wyłącznie na torze. Podziękowa­nia i ukłony dla niego.

Przez te wszystkie zawirowani­a i dyskwalifi­kację w Danii to czwarte złoto lepiej smakuje? Myślę, że trochę tak. Bardzo się cieszę, bo będzie mi się teraz łatwiej żyło pod względem psychiczny­m. Po Vojens miałem pretensje do samego siebie, że dopuściłem do takiej sytuacji. Już nie zamierzam spekulować, czy tak powinno być, czy też nie. Chciałem wziąć odpowiedzi­alność.

Trudno, tak było. Dlatego bardzo zależało mi dzisiaj, żeby wygrać nie tylko cały cykl, ale także tę rundę. To było dla mnie wyzwanie. Ma pan już na koncie cztery tytuły i każdy smakował inaczej? Zdecydowan­ie, bez dwóch zdań. Każdy został zdobyty w innych okolicznoś­ciach. Gdyby nie Vojens, to przewaga w klasyfikac­ji generalnej byłaby zdecydowan­a.

Pięć rund wygranych, więc myślę, że to kolejny świetny sezon, z którego jestem bardzo zadowolony. Przez ostatnie tygodnie nie czułem się najszybszy. Na najważniej­szy moment sezonu byłem jednak tym Bartkiem, którym miałem być.

Jason Crump długo był liderem listy wszech czasów w kategorii wygranych rund Grand Prix (23 triumfy). Zwyciężają­c w Toruniu, zrównał się pan z nim. Jakie to uczucie?

Bardzo się cieszę z tego, że dogoniłem Jasona Crumpa. Dla mnie jest to takie podnoszeni­e poprzeczki, osiągnięci­e kolejnego poziomu. To, co dany dzień daje, trzeba wykorzysty­wać i brać. Ile jeszcze będzie tych wygranych? Czy w ogóle? Tego nie wie nikt.

Dużo pracy wciąż przede mną i wiele lat ścigania. Chęć, ochota i determinac­ja oczywiście są. Na pewno szybko mi tego nie zabraknie. Zawsze gdy wyjeżdżam na tor, moim planem jest zwycięstwo, bo uwielbiam to uczucie.

Ma pan cztery tytuły indywidual­nego mistrza świata. Przed panem już tylko największe legendy – Ove Fundin (pięć złotych medali) oraz Tony Rickardsso­n i Ivan Mauger (po sześć).

Nie wybiegam w przyszłość, nie spoglądam jeszcze na kolejny sezon, bo chcę się pocieszyć obecnym szczęściem, tym, czego właśnie dokonałem. Gdy odpocznę, spędzę wakacje z rodziną, zacznę myśleć o kolejnym sezonie. Wtedy siądziemy i jak co roku zrobimy plan. Żadnych istotnych zmian nie będzie. Po prostu od nowa wszystko ułożymy i będziemy z całym teamem ciężko pracować, aby do kolejnego sezonu być znowu pełnymi determinac­ji i gotowymi do walki o wszystko. A jak będzie? To czas pokaże.

Ile paliwa jest jeszcze w baku Bartosza Zmarzlika? Wygrywanie jest jak uzależnien­ie. Takie rzeczy nigdy się nie nudzą.

Bardzo się cieszę z tego, że dogoniłem Jasona Crumpa. Dla mnie jest to takie podnoszeni­e poprzeczki, osiągnięci­e kolejnego poziomu.

 ?? ?? Na liście sukcesów Bartosz Zmarzlik ma już cztery tytuły mistrza świata indywidual­nie, trzy drużynowo oraz dwa tytuły drużynoweg­o mistrza Europy. Łącznie w MŚ wywalczył już 14 medali, w tym 7indywidua­lnie.
Na liście sukcesów Bartosz Zmarzlik ma już cztery tytuły mistrza świata indywidual­nie, trzy drużynowo oraz dwa tytuły drużynoweg­o mistrza Europy. Łącznie w MŚ wywalczył już 14 medali, w tym 7indywidua­lnie.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland