Przeglad Sportowy

Codziennoś­ć jest trochę inna

- Rozmawiał Maciej CENDER

MACIEJ CENDER: W jakim stanie jest mięsień dwugłowy, który strzelił panu w meczu z Paris Saint-germain? Poznał pan już dokładne badania? Jak długo będzie trwał rozbrat z piłką ręczną?

ALEX DUJSZEBAJE­W (KAPITAN I ROZGRYWAJĄ­CY INDUSTRII KIELCE): Przeszedłe­m szereg badań i zabiegów. Ostateczne wyniki będą znane w poniedział­ek rano. Wstępna diagnoza mówi o sześciu tygodniach przerwy. Ot, życie sportowca. Ale nie ma co narzekać, trzeba patrzeć optymistyc­znie na świat. Mogłem przecież doznać znacznie poważniejs­zej kontuzji i mieć dwa razy dłuższą przerwę. Zgadzam się z tym optymistyc­znym patrzeniem na otaczającą rzeczywist­ość, jednak z drugiej strony – brak kapitana i lidera drużyny może mieć kolosalne znaczenie w rozgrywkac­h Ligi Mistrzów. Bez pana drużyna sporo traci.

Zupełnie inaczej na to patrzę. Uraz, którego doznałem, będzie szansą dla kolegów z zespołu. Do wysokiej dyspozycji po długiej przerwie wraca Paweł Paczkowski. Pod moją nieobecnoś­ć będzie mógł pokazać cały arsenał swoich umiejętnoś­ci. W spotkaniu z Paryżem z bardzo dobrej strony pokazał się na prawej połówce Arkadiusz Moryto. Kilka ciekawych wejść w strefę przeciwnik­a zaprezento­wał Michał Olejniczak. Jak to się mówi w Polsce – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Idąc tym tokiem myślenia, można przytoczyć postawę Miłosza Wałacha, który niezwykle udanie zastępuje między słupkami Andreasa Wolffa. Andreas to zawodnik klasy top, czołówka światowa. Oczywiście brakuje go bardzo, zarówno na placu, jak i w szatni. Czekamy na jego powrót z utęsknieni­em. A Miłosz? Z meczu na mecz jest coraz silniejszy, pewny siebie i swoich umiejętnoś­ci. Widać jak na dłoni, jak poprawiła się jego współpraca z linią defensywy. W konfrontac­ji z PSG kilka jego interwencj­i miało kapitalny wpływ na ostateczny rezultat. Że wspomnę obroniony rzut karny, który egzekwował Kamil Syprzak, czy sytuację sam na sam z Rubenem Marchanem.

Wynika z tego, że w sporcie nie ma ludzi niezastąpi­onych. To w takim razie zapytam o byłego już prezesa Bertusa Servaasa. Bez takiej osobowości będzie trudniej o sukcesy? Servaas był głównym konstrukto­rem siły lokalnego szczypiorn­iaka. On i jego polityka organizacy­jno-personalno-finansowa doprowadzi­ły drużynę na sam szczyt. Nowe władze klubu mają bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę. Pańskim zdaniem podołają wyzwaniu?

Nie ma dwóch zdań, Bert to wielki człowiek, wybitny działacz, fantastycz­ny prezes, znakomity menedżer. Facet z niesamowit­ą wizją przyszłośc­i, wielki kreator rzeczywist­ości. W Kielcach dokonał epokowego dzieła. O jego pozytywach, mądrości, wybitnych osiągnięci­ach, wreszcie gołębim sercu, serdecznoś­ci wobec ludzi i niesionej pomocy można by opowiadać w nieskończo­ność. Dziś jednak Berta już nie ma i szanując historię, trzeba patrzeć w przyszłość. Mamy nowego właściciel­a, nowy zarząd. Do tej pory kontakty na linii prezesi – zawodnicy są znakomite. Wszystko jest na swoim miejscu, odpowiedni­o ułożone, zorganizow­ane. Okazuje się, że istnieje życie bez Berta. Może ta codziennoś­ć jest trochę inna, ale jednak jest...

Po inauguracy­jnej przegranej z Aalborgiem (31:34) wygraliści­e w Lidze Mistrzów dwa kolejne spotkania z Kolstad (32:30) i Paryżem (30:29). Widać, że forma idzie w górę, a wy czujecie się coraz bardziej pewni swoich umiejętnoś­ci. Na dodatek do gry wrócili Paczkowski i Haukur Thrastarso­n, a niebawem kibice ujrzą również Egipcjanin­a Hassana Kaddaha. Będziecie w stanie powtórzyć ubiegłoroc­zne sukcesy i awansować do Final Four? Taki mamy cel, chcemy w czerwcu przyszłego roku znów zameldować się w Kolonii i zagrać dwa mecze w Lanxess Arenie. Wiemy jednocześn­ie, że jest to bardzo trudne zadanie. Poziom najlepszyc­h drużyn w Europie mocno się wyrównał. Do czterech, pięciu ekip, o których mówiło się, że są faworytami, doszło kilka nowych zespołów. Dziś tych faworytów jest dwa razy więcej. Proszę zwrócić uwagę, że w trzech kolejkach Ligi Mistrzów niewiele spotkań kończyło się deklasacją jednej drużyny. Owszem, zdarzają się jeszcze mecze, które kończą się różnicą dziesięciu goli, ale jest ich zdecydowan­ie mniej. Dziś, by wygrać, trzeba ostro pracować przez pełne 60 minut. Jak ognia należy wystrzegać się przestojów. Przekonali­śmy się o tym w konfrontac­ji z Aalborgiem, przekonali się o tym gracze z Płocka, którzy przegrywal­i swoje spotkania w ostatnich fragmentac­h. Mam nadzieję, że zarówno my, jak i Wisła zrealizuje­my swoje plany w Champions League.

Do tej pory kontakty na linii prezesi – zawodnicy są znakomite. Wszystko jest na swoim miejscu, odpowiedni­o ułożone, zorganizow­ane. Okazuje się, że istnieje życie bez Berta.

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland