De Legia nie musi się bać AZ
ROBERT BŁOŃSKI: Czy w Alkmaar wyszli już z szoku po tym, co na inaugurację fazy grupowej Ligi Konferencji wydarzyło się w Mostarze? Holendrzy prowadzili do przerwy ze Zrinjskim 3:0, by w drugiej połowie stracić cztery gole i przegrać.
JAN DE ZEEUW JUNIOR (SYN BYŁEGO DYREKTORA REPREZENTACJI POLSKI, PRZEZ LATA PRACOWAŁ W NASZYM KRAJU W MARKETINGU SPORTOWYM, TERAZ JEST WYKŁADOWCĄ UNIWERSYTECKIM W ROTTERDAMIE): Chyba jeszcze nie ochłonęli, o czym może świadczyć czwartkowy mecz ligowy ze słabszym Heraclesem u siebie. W pierwszej połowie AZ, jak w Mostarze, dominował, grał ładną, kombinacyjną piłkę, strzelił gola i atakował dalej. Zaraz po przerwie goście wyrównali i AZ już się nie podniósł. O kryzysie nie ma mowy, bo wcześniej wygrali pięć ligowych spotkań z rzędu i fajnie się ich oglądało, ale Heraclesowi pozwolili na wiele. Po świetnym starcie wydaje się, że nabrali zadyszki, ale to, co stało się w Bośni, nazwałbym wypadkiem przy pracy. Zabrakło koncentracji, zawiodło przygotowanie mentalne, po przerwie myślami byli gdzie indziej i popełnili proste błędy. Druga połowa wyglądała skandalicznie. Można to zrzucić na brak doświadczenia, ale na tym poziomie rzadko kiedy trwoni się taką przewagę. AZ najadł się w Mostarze największego wstydu od lat. Trener Pascal Jansen nie umiał wytłumaczyć, co się stało – wszystko wymknęło się spod kontroli. Taka postawa dziwi, bo dla AZ puchary są istotne, co podkreślają na każdym kroku.
Czego więc można spodziewać się po Holendrach w czwartkowym meczu z Legią? Z jednej strony AZ to półfinalista poprzedniej edycji LKE, z drugiej – niedawno przegrali w Mostarze, a w play-off o awans do fazy grupowej dopiero po karnych wyeliminowali norweski Brann.
AZ gra ofensywnie, systemem 1-4-3-3. Ważnym piłkarzem w środku pola jest doświadczony, 32-letni Jordy Clasie. W 2015 roku trafił z Feyenoordu do Southampton, ale przez cztery lata zagrał w ledwie 38 meczach Premier League. AZ to młody zespół, średnia wieku jedenastki wynosi około 23 lat. Są – jak to Holendrzy – silniejsi w ofensywie niż w defensywie. Legioniści muszą zwrócić uwagę na numer 10, czyli Daniego de Wita, 25-letniego ofensywnego pomocnika, który w tym sezonie ma 6 goli i 4 asysty w 11 meczach. Gwiazdą jest 24-letni reprezentant Grecji Vangelis Pavlidis, który w sześciu meczach tego sezonu zdobył osiem bramek. Z Heraclesem został pierwszym piłkarzem w historii AZ, który w sześciu kolejnych spotkaniach ligowych trafił do siatki. Poprzednie osiągnięcie – 5 trafień kolei – miało już 50 lat, więc wyczyn Greka zasługuje na uznanie. Do AZ trafił dwa lata temu z Willemu II, wcześniej był w klubach niemieckich. Jest niebezpieczny, trzeba na niego uważać, szczególnie przy wrzutkach od 20-letnich skrzydłowych Szweda Mayckela Lahdo i Holendra Myrona van Brederode. AZ ma piąty budżet w Holandii – wynosi 35 milionów euro, jakieś cztery razy mniej niż np. Ajaksu. W Holandii nikt nie ma złudzeń, że AZ stać na mistrzostwo. PSV i Feyenoord – na dłuższym dystansie – są zdecydowanie lepsze, bardziej doświadczone, z większą liczbą jakościowych zawodników na ławce. AZ chce się więc pokazać w Europie, bo głównym źródłem utrzymania są transfery. Minionego lata sprzedali zawodników za prawie 60 milionów euro, a na nowych wydali niecałe 15 mln. Za sezon 2021/22 mieli ponad 18,5 mln euro zysku – netto.
Przed sezonem z zespołu odeszli m.in. 24-letni Tijjani Reijnders do Milanu za 19 mln euro; 19-letni Milos Kerkez do Bournemouth za prawie 18 mln euro; a Bologna sprowadziła 25-letniego Jespera Karlssona za 11 mln euro i o rok młodszego Sama Beukemę za 9 mln. Jak to wpłynęło na AZ?
Jak mówiłem, klub żyje z transferów i muszą grać w Europie. Kluczem sukcesów jest Akademia. AZ to triumfator ostatniej Młodzieżowej Ligi Mistrzów, w finale rozbili 5:0 Hajduka Split. W Holandii zespoły U-15 i starsze wygrywają po 70 procent ligowych meczów, więc to jest taka trochę rywalizacja bez presji. Dlatego niemal co tydzień każdy z młodych zespołów AZ jeździ na sparingi do Niemiec, by zagrać z silnym przeciwnikiem i zdobyć międzynarodowe doświadczenie. Młodzieżowa Liga Mistrzów daje możliwość gry pod presją – przegrasz, to odpadasz. To najważniejszy fundament sukcesów AZ. Od siedmiu lat ponad 50 procent wychowanków tamtejszej akademii trafia do profesjonalnej piłki. To historyczny wynik – mówię o chłopcach z drużyn od
U-15 w górę.
Do szkółki
AZ przyjeżdżają z Barcelony i Madrytu.
Kibic w Polsce pewnie nie docenia
AZ – gdzie im do
Ajaksu,
Feyenoordu czy PSV. Nic bardziej mylnego czy ma rację?
Ma rację. AZ powstało w 1967 roku i nie miało wielu sukcesów – mistrzostwo zdobyło dwukrotnie, ostatnio w 2009 roku, kiedy ich trenerem był Louis van Gaal, którego następnie wziął Bayern. Ostatnie wicemistrzostwo zdobyli w 2006, Puchar Holandii w 2013, a w finale tych rozgrywek grali w 2017 roku. Jak na tak niewiele sukcesów krajowych szacunek budzą wyniki w Europie. W 1981 roku dotarli do finału Pucharu UEFA, w sezonie 2004/05 do półfinału Pucharu UEFA, a kilka miesięcy temu przebili się do półfinału LKE, eliminując po drodze m.in. Lazio i Anderlecht. Dyrektorem generalnym AZ jest Robert Eenhoorn, były holenderski bejsbolista, który grał m.in. w New York Yankees. W 2009 roku klub omal nie zbankrutował, ponieważ upadł główny sponsor – jeden z banków. Komornik chciał zająć wszystkie klubowe trofea, ale ostatecznie AZ ocalało. Od sezonu 2010/11 sponsorem jest firma AFAS, która produkuje oprogramowania komputerowe. AZ żyje z transferów – dwa lata temu do Atalanty Bergamo za ponad 16 mln euro trafił Teun Koopmeiners wychowanek klubu z Alkmaar, obecny reprezentant kraju.
Gdzie Legia może szukać szansy w czwartek?
Na pewno będzie miała przewagę, jeśli chodzi o mental. Zespół z Warszawy pokazuje siłę, determinację i wytrwałość – niesamowicie zagrał w Szczecinie z Pogonią, pokonał Aston Villę. Słabszym punktem AZ jest obrona, choć tabela ligowa mówi coś innego. W Eredivisie stracili tylko trzy gole w sześciu meczach, ale… trzeba spojrzeć, z kim grali. Sparta Rotterdam, Vitesse, Waalwijk czy Zwolle to nie są wymagający rywale. Tak naprawdę wielki test dla AZ zaczyna się od czwartkowego meczu z Legią. Potem zagra z Ajaksem, Heerenveen, Aston Villą. I zobaczymy. AZ wciąż nie osiągnął optymalnej formy, nowi piłkarze jeszcze nie spełniają oczekiwań, jak choćby 23-letni Ghańczyk Ibrahim Sadiq. Na mecz z Legią
może wrócić doświadczony obrońca Bruno Martins Indi – przez ostatni rok 31-latek leczył się po zerwaniu mięśnia, a to piłkarz, który w 2014 grał na mundialu. Trener Jansen dysponuje wyrównaną kadrą, ale nie wymienia co mecz po kilku piłkarzy. Legia pozwala sobie na rotację, bo w polskiej lidze jest silna. AZ nie ma w Holandii takiego komfortu. I jeśli gdzieś mają wystąpić zmiennicy, to raczej w Eredivisie, bo na puchary zwykle szykowany jest najsilniejszy skład. Celem numer jeden Legii na ten sezon jest mistrzostwo Polski, w Europie swój cel osiągnęła, awansując do grupy. W AZ odwrotpo nie – puchary są ważniejsze od ligi. Po losowaniu uznano tutaj, że awans to cel minimum, a Legia i Zrinjski to rywale w ich zasięgu. Ostatnio dotarli do półfinału LKE, potem sprzedali zawodników za ponad 50 mln euro i mają finansowy spokój. Wyników polskiej ligi nikt tutaj nie śledzi, ale wygrana z Aston Villą została odnotowana i przyjęta z szacunkiem, ale też z zaskoczeniem. Zespół Kosty Runjaicia gra szalone mecze w Europie – w 7 spotkaniach padły aż 33 gole. Ale AZ nie chce być gorsze – w play-off o awans do grupy wyeliminował po karnych norweski Brann (1:1, 3:3), a rozgrywki zaczął od szalonego meczu w Mostarze (3:4). W czwartek należy spodziewać się gradu goli? Wątpię i na to nie liczę. Sądzę, że w czwartkowy wieczór AZ spróbuje zagrać inaczej, ostrożniej. Oni już nie mogą pozwolić sobie na stratę punktów. Muszą wygrać za wszelką cenę, bo potem czekają ich dwa spotkania z faworytem grupy z Anglii. To może być ostrożny mecz, choć czy jest to możliwe? Porażka w Mostarze była przypadkowa, ale się zdarzyła. Wcześniej Norwegowie z Brann też strzelili AZ trzy gole. A więc w dwóch spotkaniach pucharowych AZ stracił prawie dwa razy więcej bramek niż w sześciu w lidze. Atutem Legii będzie doświadczenie i mental. Zespół z Warszawy umie odrabiać stratę, AZ robił to w poprzednim sezonie, teraz nie potrafi odkręcić wyniku. Skoro słabszy od AZ Heracles wywiózł z Alkmaar punkt, a w paru momentach nawet zdominował przeciwnika, to dlaczego ma tego nie dokonać Legia? Zalecam w miarę odważną grę, nie powinni wystraszyć się AZ. Nie widzę powodów, by nadmiernie
Od 7 lat ponad 50 procent wychowanków akademii AZ trafia do profesjonalnej piłki. To historyczny wynik. Mówię o chłopcach z drużyn od U-15 w górę.
bać się rywala. Na pewno Legia nie stoi na straconej pozycji.
Czy na trybunach będzie spokój? Kiedy holenderskie kluby trafiają na Legię, natychmiast wszyscy tutaj są postawieni w stan gotowości. Podczas wiosennego półfinału Ligi Konferencji z West Hamem na trybunach doszło do zamieszek, ponieważ angielscy kibice wykupili wejściówki także na sektory neutralne i vipowskie. Teraz dla kibiców z Polski nie ma takiej możliwości. Nie wejdą na sektor inny niż gości – nie chodzi o Legię, ale generalnie chuchają na zimne po wydarzeniach sprzed miesięcy.