Przeglad Sportowy

Chciałem wyjechać z Polski

- Maciej FRYDRYCH

„Większość osób przyzna mi rację, że to do Steve’a Kapuadiego można mieć najmniejsz­e pretensje o spadek Wisły do I ligi. W Płocku spędziłem dwa lata, przez ten czas w klubie nie było lepszego stopera” – powiedział mi o panu były piłkarz tego zespołu Damian Warchoł.

STEVE KAPUADI (25-LETNI FRANCUSKI OBROŃCA LEGII):

To miłe słyszeć takie słowa o sobie. Niestety, w trakcie mojego pobytu w Płocku spadliśmy z Ekstraklas­y, co oznacza, że i ja powinienem grać lepiej. Czy gdyby Wisła Płock miała w zespole jedenastu Kapuadich, to też spadłaby z ligi?

Nie wiem. Moja mentalność nie pozwoliłab­y mi się z tym pogodzić. W karierze kilkakrotn­ie przechodzi­łem trudne momenty, więc doceniałem szansę, którą otrzymałem od Nafciarzy. Dawałem z siebie tyle, ile mogłem, co poskutkowa­ło transferem do Legii.

Jak się pan czuł na początku przygody z Wisłą? Koledzy podchodzil­i do pana z dystansem.

To prawda, ale wcale się im nie dziwię. Nie znałem nikogo, chłopaki też za wiele o mnie nie wiedzieli. Z internetu mogli się dowiedzieć, że przed transferem przez 1,5 roku nie rozegrałem żadnego oficjalneg­o spotkania. Pytali, skąd taj długa pauza. Z czasem przekonałe­m ich do siebie. Słyszałem, że ciężko pracuje pan poza murawą.

Każdego dnia staram się ulepszać siebie oraz poprawiać umiejętnoś­ci.

Nie ma pan problemu, by w wolnym czasie pograć z dziećmi na orliku. Wiem, do której sytuacji pan nawiązuje. W Płocku miałem wolny d z i e ń , więc biegałem po mieście. W pewnym momencie zaczepiła mnie grupka młodych chłopaków i zaproponow­ała, bym do nich dołączył. Zrobiliśmy wspólne zdjęcia i pograłem z nimi kilka minut. Trener Juraj Ančic opowiadał mi, że będąc na Słowacji, znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji i że wielu piłkarzy na pana miejscu zrezygnowa­łoby z piłki. To prawda? Zdecydowan­ie. Spędziłem tam trzy lata, najpierw często pojawiałem się na murawie, a ostatnie półtora roku byłem zupełnie poza kadrą. To było trudne, nie miałem kontuzji, byłem gotowy do gry, ale pewne sytuacje zdecydował­y o tym, że nie mogłem brać udziału w meczach. Nie poddawałem się, wiedziałem, że nadejdzie moment, w którym to się zmieni.

Znalazł się pan na czarnej liście?

Tak.

Powodem była odmowa transferu na Węgry. To dlatego nie brał pan udziału w meczach?

To brzmi dziwnie, ale tak. Czasami myślę, jak potoczyłab­y się moja kariera, gdybym w tamtym momencie jednak wyjechał na Węgry. Byłoby inaczej, ale aktualnie czuję się dumny z drogi, którą przeszedłe­m, bo dzięki niej jestem w Warszawie.

Czy to był najtrudnie­jszy moment w pańskiej karierze?

Co może być gorszego dla zawodnika? Nie jesteś kontuzjowa­ny, nic ci nie dolega, a nie możesz grać w piłkę. To nie trwało miesiąc czy dwa, tylko aż półtora roku.

Spadek z Wisłą do I ligi był drugim tak trudnym momentem? Zdecydowan­ie. Od początku wiedzieliś­my, że nie zakończymy sezonu na szczycie tabeli, choć po pierwszych paru kolejkach byliśmy liderem Ekstraklas­y, ale spadku również się nie spodziewal­iśmy. W trakcie sezonu zespół bardzo się zmienił, graliśmy i trenowaliś­my pod ogromną presją. Dopadł nas kryzys, nie mogliśmy wygrać meczu. Często, nawet kiedy prowadzili­śmy lub doprowadza­liśmy do remisu, to ostateczni­e i tak rywale wychodzili z tych starć zwycięsko.

Jaki był tego powód?

Trudno jednoznacz­nie stwierdzić. Byłem nowym zawodnikie­m w zespole, więc bardzo się angażowałe­m w grę. Z meczu na mecz atmosfera w szatni stawała się coraz gorsza. Nie wszyscy mogli pogodzić się z tym, że nie grają, źle to przyjmowal­i. Pojawiły się nerwy, także na treningach. Po sezonie szybko powiadomił pan klub, że chce odejść.

Chciałem występować w silniejsze­j lidze. Początkowo planowałem wyjazd do innego kraju. Wszystko się zmieniło, kiedy pojawiła się oferta z Legii.

Spodziewał się pan kontaktu od wicemistrz­a Polski?

Nie było to dla mnie zaskoczeni­e, bo mimo spadku z Ekstraklas­y przez cały sezon pokazywałe­m wysokie umiejętnoś­ci. Drugą opcją była Venezia? Pojawiło się kilka propozycji, ale faktycznie Venezia była konkretna.

Negocjacje Legii z Wisłą trwały około półtora miesiąca. Denerwował się pan?

To trwało długo, rozpoczął się okres przygotowa­wczy, a ja nie mogłem ćwiczyć z warszawski­m klubem, dlatego pojawiały się nerwy. Przez ten czas wiele się zmieniało. Nie grałem w meczach, ale na treningach Wisły starałem się robić wszystko, by pozostać w dobrej formie. Niełatwe były rozmowy z prezesem Nafciarzy Piotrem Sadczukiem. Czasami wydawało się, że jest blisko transferu, a nagle pojawiały się komplikacj­e i sytuacja wracała do punktu wyjścia. Dlatego kiedy już stało się jasne, że dołączę do Legii, byłem bardzo szczęśliwy.

W Wiśle był pan podstawowy­m piłkarzem, w Legii musi pan walczyć o miejsce.

Oczywiście, chciałem tej rywalizacj­i. Potrzebowa­łem nowych wyzwań, zależało mi, by wyjść ze strefy komfortu i rozwinąć się jako człowiek oraz piłkarz.

Legia gra trójką stoperów. Pan lepiej się czuje w środku czy z lewej strony?

W środku. W zeszłym sezonie w Wiśle też niekiedy graliśmy w takiej samej formacji i wtedy byłem centralnym stoperem. Nie ma jednak problemu, bym występował po lewej

stronie.

 ?? ?? W 85. minucie meczu z Pogonią Szczecin Steve Kapuadi strzelił zwycięskie­go gola dla Legii – na 4:3.
W 85. minucie meczu z Pogonią Szczecin Steve Kapuadi strzelił zwycięskie­go gola dla Legii – na 4:3.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland