Przeglad Sportowy

Dziś każdy piłkarz to wielki atleta

-

Jak zmienił się futbol, czy powinniśmy martwić się o Roberta Lewandowsk­iego i kto zachwyca go w Lalidze – opowiada „PS” Mista, były snajper Valencii, który na początku XXI wieku dwa razy sięgnął z tym klubem po mistrzostw­o Hiszpanii, zdobył Puchar UEFA i Superpucha­r Europy.

DANIEL SOBIS (ELEVEN SPORTS): Występował pan jako napastnik. Jak ocenia pan formę Roberta Lewandowsk­iego w tym sezonie?

MISTA: Oczywiście nie rozpoczął tego sezonu tak jak poprzednie­go, ale musimy zwrócić uwagę na jedną rzecz. Wielokrotn­ie trenerzy są zaniepokoj­eni, kiedy napastnik nie potrafi stworzyć sobie okazji strzelecki­ej lub w takiej się nie znajduje. Ale tu mówimy o innym przypadku. Robert ma te sytuacje, znajduje się w nich, ale brakuje może trochę takiej skutecznoś­ci, do jakiej nas przyzwycza­ił. Kompletnie bym się tym nie przejmował, bo Lewandowsk­i to światowej klasy napastnik, jeden z najlepszyc­h i widać, jak w innych aspektach również pomaga drużynie. A bramki same przyjdą. Potrafi strzelać seriami.

Czy dla napastnika taki chwilowy przestój strzelecki jest frustrując­y?

Jasne, że tak. Może to być frustrując­e, bo napastnik zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest dla całej drużyny zdobywanie bramek, za które jest odpowiedzi­alny. Ale Robert Lewandowsk­i to nie jest 18-latek i potrafi nad takimi sytuacjami panować.

Czy jest jakiś przepis na to, aby wyjść z kryzysu strzelecki­ego?

Nie ma żadnej recepty. Musisz cały czas ufać swoim umiejętnoś­ciom. Poza tym w ostatnich meczach widać, jak wiele sytuacji strzelecki­ch kreują pomocnicy Barcelony, więc te okazje są i będą. Przy odrobinie cierpliwoś­ci każde zacięcie strzelecki­e wraca do normy. Lewandowsk­i jest jednym z najbardzie­j doświadczo­nych piłkarzy w Barcelonie, ale wydaje się, że ma świetny kontakt z młodymi wilkami Blaugrany: z Gavim, Lamine Yamalem, Pedrim czy ostatnio Ferminem Lopezem.

Tak, widać to praktyczni­e na każdym treningu czy meczu. Myślę, że Robert poprzez takie zachowanie ma na celu ściągnięci­e trochę presji z tych młodych chłopaków, którzy do wielkiego piłkarskie­go świata dopiero wchodzą. Ale to też pokazuje nam, że tam w środku, w szatni jest naprawdę dobra atmosfera, co w meczach przekłada się na wyniki.

Dwa tytuły mistrza Laligi, Puchar UEFA i Superpucha­r Europy – pana etap w Valencii to było jedno wielkie pasmo sukcesów.

Tak, ale wzięło się to z tego, że mieliśmy grupę ludzi nie tylko piłkarsko uzdolnioną, ale także tworzyliśm­y paczkę przyjaciół: Ruben Baraja, Roberto Ayala, Pablo Aimar, David Albelda, Santiago Canizares, Vicente Rodriguez, że tylko wspomnę kilku. Przeżyliśm­y ze sobą tak wiele, a przede wszystkim tyle pozytywnyc­h chwil, że te wspomnieni­a zostaną na zawsze. To były najlepsze lata Valencii w historii. Jak zmienił się futbol na przestrzen­i tych ostatnich lat, od kiedy pan grał jeszcze w piłkę?

Przede wszystkim pod względem fizycznym. Teraz praktyczni­e każdy piłkarz to wielki atleta. Za moich czasów tego nie było. To widać gołym okiem podczas meczów. Teraz to są wielkie spektakle. Nie chcę powiedzieć, czy jest lepiej, czy gorzej, ale na pewno jest inaczej niż wtedy, kiedy ja grałem w piłkę nożną. Jaka była najtrudnie­jsza decyzja, którą musiał pan podjąć w karierze?

Myślę, że ta o odejściu z Realu Madryt do Tenerife. Byłem w tamtym czasie młodym chłopcem, który z dnia na dzień musiał zmierzyć się z popularnoś­cią i okazało się to dla mnie bardzo trudne. Poza tym przeżyłem mocno moje rozstanie z Valencią. To był mój dom, spędziłem tam sześć sezonów, czułem się valenciani­stą. Nawet nie myślałem o odejściu. Ale pojawiła się oferta z Atletico i są rzeczy w życiu, których nie możesz odrzucić. Zwłaszcza te dobre. Ale była to bardzo trudna decyzja do podjęcia.

Był pan w wielu szatniach: m.in. w Valencii, Realu Madryt, Atletico. Gdzie była najlepsza atmosfera? W drugim sezonie w Valencii, kiedy zdobywaliś­my tytuły, atmosfera była nieprawdop­odobna. Przede wszystkim dlatego, że wiele lat byliśmy już razem i między nami nawiązała się przyjaźń. Ale mam też bardzo dobre wspomnieni­a z ostatniego sezonu w Tenerife, kiedy wywalczyli­śmy awans. Mieliśmy grupę młodych piłkarzy, jak Luis Garcia, który później grał w Liverpoolu, Curro Torres, który występował później ze mną w Walencji, Meksykanin Gerardo Torrado, który później wylądował w Sewilli. Była to grupa ludzi z różnych regionów i krajów, ale byliśmy młodzi i głodni sukcesów. Ten etap zapamiętam bardzo dobrze, bo w szatni panowała naprawdę wspaniała atmosfera.

Z jakiej rzeczy w swojej karierze jest pan najbardzie­j dumny?

Myślę, że z nagrody dla najlepszeg­o piłkarza finału Pucharu UEFA. To było spełnienie marzeń. Kiedy jesteś mały, pytają cię: „Co chcesz, aby przyniósł ci Mikołaj?”. No to właśnie to było jedno z tych dziecięcyc­h życzeń. I udało mi się je spełnić podczas nocy w Göteborgu. Grał pan w Atletico, zna pan świetnie ten klub. Czy drużyna Diego Simeone może powalczyć o tytuł mistrza Hiszpanii w tym sezonie?

Myślę, że drużyna Cholo będzie bardzo mocna i przy odrobinie szczęścia może włączyć się do walki o prymat. Porażka w Walencji to był tylko wypadek przy pracy, co pokazują wszystkie inne wyniki po tym spotkaniu. Od kiedy Simeone jest w klubie, czyli od ponad 11 lat, zespół zawsze znajdował się w czołówce. Nie inaczej będzie w tym sezonie. Mało tego – myślę, że mogą też wiele namieszać w Lidze Mistrzów. A kto jest dla pana największy­m odkryciem początku rozgrywek tej edycji Laligi?

Na pewno Lamine Yamal, skrzydłowy Barcelony. Jest niesamowic­ie utalentowa­ny, podejmuje kapitalne decyzje, a do tego jest jeszcze szalenie młody. Wielka kariera przed nim. Jeśli chodzi natomiast o drużynę, to na pewno Girona. To jest taki zespół, który ogląda się z otwartymi ustami. Znam świetnie ich trenera Michela i wiem, że jak już się za coś zabierze, to robi to znakomicie. Kibicuję im bardzo, bo takie historie pokazują, że w futbolu wszystko jest możliwe.

 ?? ?? 44-letni dziś Mista zakończył karierę w 2010 roku (na zdjęciu w barwach legend Valencii w meczu z gwiazdami reprezenta­cji Hiszpanii, rozegranym w 2019 roku na stulecie klubu).
44-letni dziś Mista zakończył karierę w 2010 roku (na zdjęciu w barwach legend Valencii w meczu z gwiazdami reprezenta­cji Hiszpanii, rozegranym w 2019 roku na stulecie klubu).
 ?? ?? Vicente, Mista i była burmistrz Walencji Rita Barbera fetują triumf w Pucharze UEFA w sezonie 2003/04.
Vicente, Mista i była burmistrz Walencji Rita Barbera fetują triumf w Pucharze UEFA w sezonie 2003/04.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland