Wariant wysokiego ryzyka
Trzeci raz w 2023 roku na otwarcie turnieju ATP 1000 Hubert Hurkacz zagra z Thanasim Kokkinakisem.
WSzanghaju z punktu widzenia wrocławianina scenariusz wygląda identycznie jak wiosną w Miami i latem w Cincinnati. Pierwsza runda – wolny los. Druga – po przeciwnej stronie siatki kontrowersyjny Australijczyk. Rywal, który zawsze generuje kłopoty. Oba pojedynki, które panowie rozegrali, kończyły się tie-breakami w trzecim secie. Za każdym razem triumfował Hubi, jednak na pewno nie były to przyjemne wydarzenia. Zarówno 6:7, 7:6, 7:6 na Florydzie, jak i 7:6, 3:6, 7:6 w Ohio mówią właściwie wszystko. Pięć z sześciu setów kończonych w tej konfiguracji tie-breakami, wszystko na styku bez żadnej kontroli nad przebiegiem spotkania. Na takie opcje należało być również gotowym podczas rywalizacji w Chinach. Kokkinakis przed tym startem w podcaście Clay zabierał głos w sprawie ewentualnego łączenia turniejów kobiecych i męskich. Był pozytywnie nastawiony, o ile wszyscy się na tych obiektach pomieszczą. – Jeśli tak się stanie, i chodzi także o treningi, jestem oczywiście za – komentował. I podobnie jak jego dobry kumpel i partner deblowy Nick Kyrgios namawiał do przyjęcia oferty z Arabii Saudyjskiej. Przede wszystkim ze względu na dobrostan finansowy tenisistów. Zauważając jednocześnie, jak ważne przy akceptacji napływających od szejków z Rijadu petrodolarów jest również zachowanie w tenisowym ekosystemie wielkoszlemowej tradycji, kultury oraz historii. Hurkacz z kolei zaplanował sobie wyjątkowo intensywne godziny nie przed mikrofonem, a na korcie. W Shanghai Rolex Masters zgłosił się również do debla w parze z Benem Sheltonem. Ostatnio nawiązał z nim bliższy kontakt podczas Laver Cup w Vancouver i widać między zawodnikami zatrybiło. Leworęczny Amerykanin to tenisista niezwykle dynamiczny i efektowny, więc razem z rzetelnością Huberta mogą teoretycznie tworzyć groźny, zgrany, przyszłościowy team. Nie tylko w Azji, ale również w innych metropoliach i na innych nawierzchniach. Obaj wkraczali tu do rywalizacji z lekkim opóźnieniem. Do Pekinu nie dotarli, a pierwszą próbę na dalekim Wschodzie wygrał Włoch Jannik Sinner, który w finale pokonał Daniiła Miedwiediewa 7:6(2), 7:6(2). W półfinale z reprezentantem Italii przegrał niespodziewanie marzący o odzyskaniu pozycji lidera światowego rankingu Hiszpan Carlos Alcaraz.