MKS znów zaskoczy?
Ograli mistrza i wicemistrza, teraz jadą do Włocławka.
MKS Dąbrowa Górnicza ma już na rozkładzie mistrza kraju Kinga Szczecin oraz wicemistrza WKS Śląsk Wrocław. W pierwszej kolejce sezonu w Dąbrowie Górniczej przegrał Śląsk i to było zaskoczenie. W drugiej – King, co stanowiło już sensację. Gospodarze nie zwyciężali wysoko, bo w obu przypadkach różnicą dwóch oczek, ale zasłużenie. Ich hiszpański szkoleniowiec Boris Balibrea zapracował sobie zatem na mocne wejście do naszej ekstraklasy, co jak na razie pokazuje, że pomysł ze stworzeniem w Dąbrowie Górniczej hiszpańskojęzycznej kolonii nie był zły.
Przed MKS kolejne wyzwanie – i to jeszcze trudniejsze niż dwa dotychczasowe występy. Zagra w niedzielę z Anwilem Włocławek i to na jego terenie, a włocławianie w tym momencie sprawiają wrażenie najpoważniejszej ekipy w całej stawce – najlepiej przygotowanej do sezonu, najlepiej grającej. Jeżeli MKS znów jednak wygra, to sprawi już megasensację, a swoim kibicom pierwsze powody do zmartwień. Tak, martwienia się o to, czy ten skład uda się utrzymać do końca rozgrywek. Bo w ostatnich latach MKS pokazywał, że dobrze trafia z pojedynczymi transferami, koszykarze się u niego promują i odchodzą do mocniejszych, bogatszych ekip. Teraz ekipa z Dąbrowy Górniczej chciałaby zapracować na wypromowanie całej ekipy. Na przeciwnym biegunie są natomiast Czarni Słupsk, gdzie oczekiwania fanów były i są ogromne, ale na liczniku ekipa ma jak do tej pory 0–2. Już w piątek zagra u nich Legia Warszawa, która ambicje ma znaczące. I choć kibice Czarnych lubią nazywać swój obiekt „Piekłem Północy”, to ich koszykarzom o pokonanie legionistów może być… piekielnie trudno.