Jedni i drudzy mają sobie coś do udowodnienia
Tym razem większa presja będzie po stronie Legii. Nastawienie jest takie, że to zespół z Warszawy ma w tym sezonie zdobyć mistrzostwo. Raków niczego nie musi – mówi były reprezentant Polski Maciej Murawski.
ROBERT BŁOŃSKI: Kto jest faworytem niedzielnego meczu Legia – Raków?
MACIEJ MURAWSKI: Mecz zostanie rozegrany w Warszawie, stadion będzie wypełniony do ostatniego krzesełka, więc teoretycznie więcej szans ma Legia, która w obecnych rozgrywkach nie straciła u siebie punktu. Rozmawiamy przed występami obu zespołów w pucharach – warszawianie rywalizowali w Holandii z AZ Alkmaar, Raków podejmował Sturm Graz. Po pierwszych meczach grupowych Legia męczyła się z Górnikiem, ale wygrała 2:1 po golu w doliczonym czasie. Mistrz Polski zwyciężył 5:3 w Gliwicach z Ruchem. Czy spotkania pucharowe wpływają na formę zawodników?
Oczywiście, że tak. Nie ma co się oszukiwać, granie co trzy dni z dużą intensywnością powoduje zmęczenie, poza tym spotkania międzynarodowe generują większe emocje. Po nich trudno wrócić do ligowego grania, choć akurat w tym przypadku – kiedy mistrz zagra z wicemistrzem Polski – nie powinno być problemów z mobilizacją. Po meczu w środku tygodnia trudno wraca się do normalnego funkcjonowania, rzadko kiedy trenerzy wystawiają tych samych piłkarzy w czwartek i w niedzielę. Dochodzi do rotacji, granie zostaje zaburzone. Powtarzam, że występy w Europie to szlachectwo i nobilitacja, w przeszłości klubom trudno było godzić je z ligą, a na razie Legii i Rakowowi wiedzie się całkiem nieźle. Obraz zaburzają tylko porażki Rakowa w Poznaniu (1:4) oraz Legii w Białymstoku (0:2). Trener Kosta Runjaić zaryzykował, dał odpocząć najbardziej eksploatowanym zawodnikom przed dwumeczem z AZ i Rakowem. Eksperyment się nie powiódł – obrona złożona z zupełnie nowych zawodników popełniła błędy, a z przodu Legia nie była tak groźna jak zwykle, pierwszy raz w sezonie skończyła mecz bez strzelonego gola. Jestem bardzo ciekawy reakcji zespołu na ostatnie wydarzenia, bo dotąd wokół Legii było spokojnie. Teraz pojawiła się informacja, że Schalke chciałoby zatrudnić Runjaicia. Informacja wypłynęła z Niemiec i wcale mnie nie dziwi, że szkoleniowiec Legii znalazł się wśród kandydatów. Pokazał, że jest dobrym trenerem, wyciągnął Legię z tarapatów, zespół radzi sobie w pucharach, gra atrakcyjny futbol… Nawet jeśli Kosta zostanie, takie informacje zwykle nie wpływają dobrze na zespół.
A jak zmienił się Raków pod wodzą Dawida Szwargi?
Nie dostrzegam jakichś rewolucyjnych zmian, nie stał się nagle innym zespołem, niż był pod wodzą Marka Papszuna. Pracując z poprzednikiem w roli asystenta, trener Szwarga utożsamiał się z tym, co prezentował Raków. Zespół grał dobrze, więc nie było sensu wszystkiego zmieniać – może teraz drużyna stara się grać bardziej ofensywnie. Dwa lata temu kluczowym zawodnikiem Rakowa był Ivi Lopez, w poprzednich rozgrywkach Hiszpan był ważny, ale już nie tak dominujący nad innymi zawodnikami. Teraz nie ma go z powodu kontuzji, ale po zespole nie widać braku lidera. Gdyby uraz wydarzył się dwa lata temu, mogłoby to być wielkim szokiem, teraz Raków nauczył się grać bez Iviego. Pod wodzą trenera Szwargi drużyna gra podobnie, jest bardzo niebezpieczna i wszechstronna w ofensywie oraz niewygodna do grania, kiedy broni. Silną bronią są stałe fragmenty. Na pewno niewielkim zaskoczeniem jest to, że po dziewięciu rozegranych meczach to Raków jest najskuteczniejszą drużyną Ekstraklasy – trener dołożył kilka ryzykownych akcentów i młodzieńcza odwaga Dawida Szwargi daje efekty. Nie było łatwo ulepszyć grę Rakowa, ważne, że niczego nie zepsuł.
Co się panu podoba, a co nie podoba w grze Legii? Gdyby to pytanie padło przed meczem z Jagiellonią, trudno byłoby wskazać mankamenty. Trener Runjaić wyraźnie przesunął akcenty na grę do przodu. Kiedy na murawie jest ledwie trzech, może czterech defensywnych zawodników, to trudniej nie stracić goli. Ale to wybór szkoleniowca z pełną premedytacją. Nie da się wystawić sześciu graczy ofensywnych i sześciu defensywnych. Ale Legia ma prowadzić
Spodziewam się intensywnego i interesującego meczu. Atmosfera będzie świetna. Jestem ciekawy, jak zagra Raków, czy zaatakuje, czy się cofnie i zaczeka na kontry. Legia pewnie ruszy, by zgarnąć pełną pulę. Chciałbym otwartego meczu, żadnego kalkulowania, tym bardziej że silnym atutem obu klubów są rezerwowi. Jedni i drudzy na pewno będą mieli na to spotkanie plan A, B, a nawet C…
grę, atakować, w każdym meczu jest faworytem, kibice oczekują wyłącznie zwycięstw i stąd tyle zwariowanych meczów, także w pucharach. Pamiętam trenera Runjaicia, kiedy prowadził Pogoń, zespół utrzymywał się przy piłce, prowadził grę, ale goli strzelał niewiele. W Legii atakują niemal wszyscy i ja to rozumiem. Trener podejmuje wiele odważnych decyzji, pozwala piłkarzom ryzykować – mecze Legii aż chce się oglądać, a piłka ma dawać rozrywkę. Kiedy widzę mecz, w którym jedni i drudzy tylko sobie przeszkadzają, szachują, wybijają piłkę, to szkoda mi czasu. Podoba mi się to, jak gra Legia, jej mecze ogląda się z przyjemnością, choć w Białymstoku sobie nie poradziła. Rotacje w obronie oraz brak liderów odbiły się na wyniku. A na Podlasiu nikomu nie jest łatwo – dla Jagiellonii starcie z Legią to mecz sezonu.
Gdzie jest lepsza Legia, a gdzie Raków?
Sądzę, że warszawianie są bardziej niebezpieczni w ataku, choć to Raków strzelił więcej goli. Zespół z Częstochowy ma defensywę w DNA, lepiej broni od Legii, trudno się przeciwko niemu gra, niewygodnie. I znowu paradoks, bo w dziewięciu meczach ligowych to Legia straciła mniej goli, ale biorę pod uwagę także puchary, w których jej mecze kończyły się hokejowymi wynikami.
Czy Legia, która wygrała z Rakowem trzy ostatnie mecze: w lidze oraz – po karnych – finał Pucharu Polski i starcie o Superpuchar, będzie miała przewagę mentalną?
Tak, ale tutaj mam jedną uwagę. Na wiosnę legioniści chcieli udowodnić za wszelką cenę, że stać ich na wygraną z Rakowem. Zespół Papszuna przed meczem w Warszawie miał bezpieczną przewagę w lidze i wszyscy koronowali go na mistrza. Legia była pod pozytywną presją, nie stawiano jej w roli faworyta. Sprężyła się, wygrała 3:1, ale jednym meczem mistrzostwa się nie zdobywa. Wtedy udowodniła, że nie są słabsza, teraz jednak presja jest inna. To Legia jest faworytem do mistrzostwa i musi to potwierdzić. Brak tytułu będzie porażką. W poprzednich rozgrywkach wicemistrzostwo plus dwa trofea uznano za sukces, teraz Legia ma wrócić na pierwsze miejsce. Taki jest jej podstawowy cel. A takie postawienie sprawy nie zawsze pomaga. Rok temu miała większy komfort, teraz retoryka i nastawienie się zmieniły.
Kacper Tobiasz czy Vladan Kovačević? Minimalnie wyżej cenię jednak Serba. Po jego stronie jest doświadczenie, choć zgodzę się z tezą, że zdarzają mu się słabsze występy. Obaj są bramkarzami na bardzo wysokim poziomie, Kacper świetnie sobie radzi, ale to Vladan częściej ratował tyłek swojej drużynie.
Na ile kontuzje Zorana Arsenicia i Stratosa Svarnasa komplikują życie mistrzom Polski w obronie? W Legii ostatnio kontuzję leczył Rafał Augustyniak, za czerwoną kartkę pauzuje Artur Jędrzejczyk. Raków zawsze miał silną i solidną defensywę, brak Chorwata i Greka powoduje, że trener Szwarga ma mniejsze pole manewru, co odbija się na grze. Z kolei Legia bardzo wzmocniła obronę, doszli Kapuadi, Pankov i Burch. W ogóle się nie zdziwiłem, że zainteresowała się Francuzem, którego gra podobała mi się już w zeszłym sezonie, kiedy występował w Wiśle Płock. W Legii jeszcze się rozwinie. Oba zespoły mają kłopoty personalne w obronie, ale trenerzy dysponują zastępcami – nie muszą cofać do defensywy pomocnika albo napastnika.
W pomocy obu klubów same gwiazdy.
Dla mnie wyjątkowym zawodnikiem jest Josue. Portugalczyk robi różnicę, uwielbiam piłkarzy dobrze grających pod presją, im większe ciśnienie, tym lepiej się czują. Niektórzy nie radzą sobie, kiedy muszą opuścić strefę komfortu, a on uwielbia wielkie mecze. Oczywiście
ma swoje deficyty, nie jest zbyt szybki, ale jego wizja gry, inteligencja, silny charakter – mogą imponować. Czasem prowokuje, jest nielubiany przez kibiców oraz zawodników innych klubów. Można go osłabić, kopiąc i wyzywając – wtedy zapomina o strategii gry, wdaje się w przepychanki. Rywale to wiedzą i z premedytacją go prowokują, ale Josue to i tak artysta. Drugim takim piłkarzem jest Paweł Wszołek – najlepszy wahadłowy pomocnik ze wszystkich. Patryk Kun gra w Legii tak, jak grał w Rakowie – biega, walczy i pomaga w obronie, ale takich liczb jak Wszołek nie osiągnie. Raków ma Władysława Koczerhina i Bartosza Nowaka – ten pierwszy najpierw był w cieniu Iviego Lopeza, potem stał się silnym punktem i ważnym piłkarzem. Będzie na kogo popatrzeć w tym meczu, pojedynki na wielu pozycjach zapowiadają się pasjonująco. Trenerów – również. Czeka nas starcie europejskich wizytówek. Uważam, że w pomocy to Legia ma drobną przewagę. Pamiętajmy, że życiową formę osiągnął Bartosz Slisz, który jako młody dzieciak zaczął grać w Zagłębiu, potem za ogromne pieniądze trafił do Legii. Kosztował półtora miliona euro. Kiedyś Aleksandar Vuković mówił mi, że Slisz odejdzie za spore pieniądze, bo ma niesamowity charakter do pracy, ogromną wydolność i jest skoncentrowany na graniu w piłkę. Potrzebował czasu, by stać się liderem Legii, teraz wychodzi doświadczenie, które zebrał w ostatnich latach, a do gry defensywnej dołożył akcenty z przodu. Ernest Muci ma dynamikę i szybkość, której brakuje Josue. Ma wizję gry, strzela ważne gole.
Jak oceni pan napastników?
Przewaga jest po stronie Legii. Tomašowi Pekhartowi wystarczy tylko dokładnie dograć piłkę, najlepiej na wysokości 230 centymetrów i Czech zrobi z tego odpowiedni użytek. Imponuje mi u niego to, jak niesamowicie pracuje i pomaga w defensywie. Jest pierwszym obrońcą, przeszkadza w wyprowadzeniu piłki, a do tego nie potrzebuje wielu okazji, by zdobyć bramkę. Niewielu jest w Polsce takich zawodników. Marc Gual to hiszpańska technika, fantazja i wizja gry. W Rakowie trener wybiera między Fabianem Piaseckim a Łukaszem Zwolińskim. Nie umiem powiedzieć, który jest lepszy, o żadnym nie powiem, że bez niego Raków będzie słabszy, żaden nie jest pewniakiem do gry. Są inni, ale jednak podobni. Pekhart jest zawsze potrzebny, a o Piaseckim czy Zwolińskim nie powiem, że któryś jest niezastąpiony, w Rakowie nie ma napastnika numer jeden. W Legii trener stawia na Czecha, a potem myśli, kto obok niego.
Jakiego meczu spodziewa się pan w niedzielę? Intensywnego i interesującego. Atmosfera będzie świetna. Jestem ciekawy, jak zagra Raków, czy zaatakuje, czy się cofnie i zaczeka na kontry. Legia pewnie ruszy, by zgarnąć pełną pulę. Chciałbym otwartego meczu, żadnego kalkulowania, tym bardziej że silnym atutem obu klubów są rezerwowi. Legia i Raków mają piłkarzy, którzy po wejściu na boisko mogą odmienić wynik. Trenerzy dysponują zawodnikami, którzy pozwalają na rotację, ale też zapewniają odpowiednią rywalizację na pozycjach. Jedni i drudzy na pewno będą mieli na to spotkanie plan A, B, a nawet C. Legia gra u siebie, co daje jej pewien komfort, ale w tej rywalizacji każdy wynik jest możliwy. Potencjał i możliwości obu zespołów są podobne. Jedni i drudzy mają sobie coś do udowodnienia.