Paryż 2024 będzie nasz
Jeśli Polacy utrzymają prowadzenie w rankingu FIVB, przed losowaniem grup turnieju olimpijskiego będą rozstawieni.
Cóż to były za kwalifikacje! W trzech turniejach w Chinach, Brazylii i Japonii sypnęło sensacjami, a zmęczeni długim sezonem potentaci musieli bronić się przez atakami niżej notowanych zespołów. Nie wszystkim się udało, bo olimpijskiej kwalifikacji nie wywalczyli mistrzowie świata Włosi, Słoweńcy czy brązowi medaliści poprzednich igrzysk Argentyńczycy. Sensację sprawiła reprezentacja Niemiec, która w Rio de Janeiro rozprawiła się i z Włochami, i z trzykrotnymi mistrzami olimpijskimi Brazylijczykami, po raz pierwszy od dwunastu lat awansując na igrzyska. – To był nasz cel, odkąd zacząłem pracę z reprezentacją Niemiec. Zrobiliśmy to w najlepszy z możliwych sposobów, wygrywając najtrudniejszą grupę. Nie udałoby się to, gdyby nie Georg Grozer. Był naładowany energią, którą przekazywał zespołowi dzięki swojej dobrej grze – powiedział w Polsacie Sport Winiarski.
Co ty zrobiłaś, Belgio?
W Tokio awans wywalczyli, zgodnie z planem, Amerykanie oraz rewelacja tego sezonu reprezentacja Japonii. Podopieczni byłego trenera Polaków Philippe’a Blaina (w latach 2014–16 był asystentem Stephane’a Antigi) najpierw wywalczyli brązowy medal Ligi Narodów, a teraz mają bilety do Paryża. Awansu nie wywalczyli w Tokio Słoweńcy i rodacy Nikoli Grbicia Serbowie, którym została tylko szansa na olimpijski awans z rankingu FIVB.
Najbardziej w brody mogą sobie jednak pluć Belgowie, którzy w sobotę niespodziewanie pokonali w Xi’an Kanadę i byli jedną nogą w Paryżu. Musieli tylko w ostatniej kolejce pokonać Bułgarów. Najwyraźniej przestraszyli się wielkiej szansy, bo przegrali mecz 2:3 i ostatecznie awans do Paryża z turnieju w Chinach wywalczyli Kanadyjczycy, którzy wystartują w igrzyskach już po raz trzeci z rzędu. Kapitalną pracę z niedocenianym zespołem wykonał trener ZAKS-Y Kędzierzyn-koźle Tuomas Sammelvuo, który tak jak Winiarski idealnie trafił z formą na najważniejszy turniej. Tym samym poza gospodarzami Francuzami bilety do Paryża zdobyli: Polacy, Amerykanie, Niemcy, Kanadyjczycy, Japończycy oraz Brazylijczycy, którzy w ostatnim meczu o wszystko pokonali 3:2 Włochów. Niespodziewanie po tym spotkaniu do dymisji podał się trener Canarinhos – Renan Dal Zotto. Pozostałe pięć miejsc przypadnie w udziale najwyżej sklasyfikowanym zespołom w rankingu FIVB po zakończeniu rundy interkontynentalnej Ligi Narodów, czyli 24 czerwca 2024 roku. W pierwszej kolejności bilet dostanie zespół z Afryki, który nie ma w Paryżu przedstawiciela. Gdyby utrzymał się ranking z końca tegorocznego sezonu, do Paryża pojechaliby także: Włosi, Argentyńczycy, Słoweńcy, Serbowie oraz Egipcjanie.
Z kim zagrają Polacy?
Na kogo mogą trafić w Paryżu Polacy? Przypomnijmy, że światowa federacja zmieniła formułę olimpijskiej rywalizacji i zamiast dwóch sześciozespołowych grup w Paryżu będą trzy grupy po cztery zespoły. Do grupy A trafią z urzędu gospodarze, czyli Francuzi, do grupy B liderzy rankingu (na dzisiaj Polska) i do grupy C wicelider (Amerykanie). Kolejne drużyny trafią do koszyków i będą dolosowywane do poszczególnych grup. Gdyby utrzymała się aktualna kolejność, w pierwszym koszyku znajdą się: Włochy, Japonia i Brazylia, w drugim: Argentyna, Słowenia i Serbia, w trzecim: Niemcy, Kanada oraz Egipt. Oczywiście ranking może się jeszcze mocno zmienić, więc typowanie grup w tym momencie jest mocno ryzykowne. Na dzisiaj grupa marzeń dla Biało-czerwonych wyglądałaby następująco: Japonia, Argentyna i Egipt. Gdyby losowanie okazało się pechowe, do naszej grupy trafiliby Włosi, Słoweńcy i Niemcy.
Do ćwierćfinału awansują po dwa najlepsze zespoły oraz dwie najlepsze drużyny z trzecich miejsc. Trudno sobie wyobrazić, żeby liderów rankingu zabrakło w gronie ośmiu najlepszych zespołów igrzysk, ale zważywszy na klątwę ćwierćfinału, dobrze byłoby, żeby w tej fazie rywalizacji Polacy nie trafili na żadnego giganta.