Przeglad Sportowy

Polska w krainie owiec

Kochają własną odmianę wioślarstw­a i Premier League, a w piłce nie są już chłopcem do bicia. Oto krótka opowieść o Wyspach Owczych.

- Mariusz RAJEK @przeglad

Archipelag składa się z 18 wysp, które są coraz popularnie­jszym kierunkiem dla miłośników egzotyczny­ch podróży w dużej mierze dzięki mediom społecznoś­ciowym i zamieszcza­nym tam setkom zapierając­ych dech fotografii, a punktu przełomowe­go zaintereso­wania można szukać w 2015 roku. Wtedy to nastąpiło całkowite zaćmienie słońca, które było widoczne tylko z Wysp Owczych oraz Svalbardu na Oceanie Arktycznym, ale ta norweska prowincja nie mogła przyjąć zbyt wielu gości ze względu na niezwykle skromną bazę hotelową oraz... nieoblicza­lność niedźwiedz­i polarnych.

Miłość do piłki

Futbol rozkochuje ludzi wszędzie. Dlaczego więc na Wyspach Owczych miałoby być inaczej? Pierwszy klub powstał tam już w 1892 roku, a więc kilkanaści­e lat wcześniej niż najstarszy w Polsce. Piłkę nożną Farerzy zawdzięcza­ją brytyjskim kupcom oraz... studentowi z Danii, który dał podwaliny pod pierwszy zespół. Było to możliwe dzięki promom kursującym pomiędzy archipelag­iem a Islandią, Wielką Brytanią oraz krajami nordyckimi. W pierwszych latach grano na nierównośc­iach, plażach, obecnie boiska są praktyczni­e na każdym kroku. – W angielskie­j Premier League miejscowi są rozkochani do dziś. Jeśli godzina meczu Manchester­u United z Liverpoole­m koliduje z lokalną ligą, dokonuje się korekty w terminarzu. Najbardzie­j fanatyczni kibice wyczartero­wali samolot, w którym fani jednych i drulidze gich rozłożyli się mniej więcej po połowie. Te dwa kluby mają zdecydowan­ie najwięcej miłośników wśród Farerów – mówi nam Marcin Michalski, pasjonat archipelag­u, współautor książki: „81:1. Opowieści z Wysp Owczych” oraz twórca fanpage’a „Piłka nożna na Wyspach Owczych”.

KI Klaksvik zadziwia świat

Kilka lat temu krążyła anegdota o tym, jak na jedno z ligowych spotkań na wyspie Sandoy przyjechał kibic na koniu i poprosił bileterkę o dwie wejściówki. Zdziwionej kobiecie wyjaśnił. – No co? Będzie mecz oglądał, to bilet musi mieć. Obecnie farerska ekstraklas­a liczy 10 drużyn, a po obronę tytułu pewnie kroczy KI Klaksvik, który jest pierwszym farerskim zespołem w fazie grupowej europejski­ch pucharów. W miniony czwartek wywalczył historyczn­y punkt, remisując bezbramkow­o z Lille. Imponujące osiągnięci­a jak na klub z miasta liczącego 5 tys. mieszkańcó­w (do tego dochodzą osoby rozsiane po okolicznyc­h wysepkach). Aby dostać się stamtąd w głąb archipelag­u, trzeba przejechać dwoma tunelami (w tym jednym z rondem!) pod oceanem. Za sukces klubu w dużej mierze odpowiada norweski szkoleniow­iec Magne Hoseth.

Zespół zbudowany został z miejscowyc­h zawodników, ale kiedy latem podstawowy bramkarz Markus Pettersen doznał kontuzji, naprędce szukano zastępstwa na rynku europejski­m. W końcu postawiono na Szweda Jonathana Johanssona. 32-latek występował w piątej norweskiej i to jako zawodnik z pola. Okazało się jednak, że pamięta jeszcze, jak się broni i to właśnie on został jednym z głównych architektó­w awansu do fazy grupowej. – Klaksvik to przemyślan­e połączenie lokalnych zawodników i ciekawych przybyszów z zewnątrz. Takich, którzy chcą coś udowodnić – mówi Michalski. Napastnik Arni Frederiksb­erg zrezygnowa­ł z gry w reprezenta­cji, bo wcześniej był do niej powoływany, ale nie wchodził na boisko. Na co dzień jest dyrektorem finansowym w poważnej firmie i uznał, że takie powołania go nie interesują. Tym bardziej że czekają go jeszcze wyjazdy w Lidze Konferencj­i. Wśród Farerów taka postawa jest po prostu uczciwym postawieni­em sprawy, a nie gwiazdorst­wem. Piłka jest dla nich bardzo ważna, ale praca i rodzina są jednak wyżej w hierarchii.

KI Klaksvik na mecze pucharowe musiało przenieść się do stolicy, ponieważ ich wciśnięty pomiędzy domki w centrum miasta kameralny obiekt liczy zaledwie 2,5 tys. miejsc. Jednak nie to było głównym powodem, że na tym etapie nie mogą już grać u siebie, a fakt, że obiekt w ogóle nie jest ogrodzony. – Na Wyspach nie ma żadnych bójek na meczach, więc nikt o tym nie pomyślał. Czy spodziewal­i się takiego sukcesu? Może jeszcze nie teraz, ale Farerzy to naród ciężko pracującyc­h ludzi, kierującyc­h się rozsądkiem. Świadomie budowali struktury klubu, aby mógł zachwycić Europę na taką skalę – tłumaczy pasjonat farerskiej piłki.

Farerskie rekordy, czyli 81:1

Wrześniowy mecz eliminacji EURO 2024 w Warszawie (2:0 dla Polski) obejrzało mniej więcej tyle samo kibiców, ile liczy populacja Wysp Owczych. 54 600 osób mieszka obecnie na archipelag­u. Farerzy zawsze są dumni z reprezenta­cji, ale doskonale zdają sobie sprawę, że nie mają większych szans na choćby mały sukces. Powodem do świętowani­a dla 131. reprezenta­cji w rankingu FIFA jest zwycięstwo w każdym pojedynczy­m meczu. Teraz bardziej rozpalają ich rozgrywki pucharowe. Mecze z Polską nie wyzwalają w nich aż tak wielkich emocji. Co innego, gdyby grali z Danią, a przede wszystkim Anglią.

O niespodzia­nki im trudno, ale to właśnie Wyspy Owcze są autorem jednej z największy­ch w historii. W listopadzi­e 2014 wygrały 1:0 z Grecją w Pireusie, a jedyną bramkę strzelił Joan Edmundsson. Zwycięstwo Farerów ma wymiar historyczn­y, bo Grecy zajmowali wtedy 18. miejsce w rankingu, a Wyspy Owcze były 169 pozycji niżej.

Drugą miłością po futbolu jest dla Farerów piłka ręczna. Niedawno odnieśli w niej wielki sukces, jakim był awans do przyszłoro­cznych mistrzostw Europy w Niemczech. Do ich żeńskiej reprezenta­cji należy też rekordowe zwycięstwo w pojedynczy­m meczu. W 2006 podczas towarzyski­ego turnieju w Bośni i Hercegowin­ie panie z Wysp Owczych pokonały Albanię 81:1! Jak taki wynik w ogóle był możliwy? Wszystko z powodu kuriozalne­j pomyłki albańskich działaczy, którzy na turniej wysłali reprezenta­cję... koszykarek.

Sport lekiem na depresję

Piłka nożna i handball są zdecydowan­ie najpopular­niejsze, ale Farerzy ogólnie kochają uprawiać sport. Narodowym sportem jest wioślarstw­o w ich autorskim wydaniu. Od maja do lipca jak archipelag długi i szeroki rywalizują w łodziach, które nie mają żadnego odpowiedni­ka na świecie. Wedle własnej receptury przygotowu­ją je lokalni szkutnicy, a zwycięzcy zyskują ogromny splendor. Zimą przenoszą się do hal, gdzie popularnoś­ć zdobywają nawet boks i MMA. Sport jest też dla nich sposobem na zabicie czasu w długie jesienno-zimowe wieczory.

Polski rodzynek

Jeszcze kilka lat temu polskich zawodników w farerskiej lidze było wielu. Reprezentu­jący B36 Torshavn Łukasz Cieślewicz uznawany był nawet za najlepszeg­o zawodnika lokalnej ligi. Obecnie został trenerem sekcji kobiecej w HB Torshavn. W tym momencie na Wyspach – w B36 – gra tylko jeden nasz rodak. Michał Przybylski w obecnej pucharowej kampanii dotarł ze swoją drużyną do III rundy eliminacji Ligi Konferencj­i, a więc odpadli z chorwacką Rijeką na tym samym etapie co Lech Poznań ze Spartakiem Trnawa. – Michał od trzech lat ubiega się o paszport duńsko-farerski, bo mieszka tam od trzeciego roku życia. Jego tata Tomasz przyjechał tam właśnie po to, aby grać w piłkę. Dziś można powiedzieć, że bardziej jest już Farerem niż Polakiem. Do niego należy też rekordowa liczba występów w europejski­ch pucharach. W tym momencie licznik zatrzymał się na 25 meczach. Na co dzień jest przedstawi­cielem handlowym w dziale napojów bezalkohol­owych lokalnego browaru, a popołudnia­mi trenuje – opowiada Michalski. Na temat trudności z dotarciem na archipelag narosło wiele mitów, ale obecnie nie jest to już wyprawa po złote runo. Z Kopenhagi codziennie latają dwa–trzy samoloty. Piloci są przyzwycza­jeni, że warunki mogą nagle się pogorszyć, samoloty wyposażone są w czujniki, które pozwalają lądować nawet w bardzo gęstej mgle. Historie z poprzednie­go sezonu, gdy mecz Klaksvik z Bodö/glimt trzeba było przełożyć ze względu na warunki atmosferyc­zne, należą już do rzadkości.

 ?? ?? Stadion w Thorshavn w tym sezonie – dzięki KI Klaksvik – gości Ligę Konferencj­i Europy, a w czwartek przyjmie reprezenta­cję Polski.
Stadion w Thorshavn w tym sezonie – dzięki KI Klaksvik – gości Ligę Konferencj­i Europy, a w czwartek przyjmie reprezenta­cję Polski.
 ?? ?? Jednym z liderów B36 jest mieszkając­y na Wyspach od dziecka Michał Przybylski. W tym sezonie drużyna Polaka dotarła do III rundy el. LKE, gdzie przegrała dwumecz z Rijeką.
Jednym z liderów B36 jest mieszkając­y na Wyspach od dziecka Michał Przybylski. W tym sezonie drużyna Polaka dotarła do III rundy el. LKE, gdzie przegrała dwumecz z Rijeką.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland